Karne zdecydowały. Lechia w finale!
Ten mecz zostanie długo zapamiętany w głowach kibiców. Lechia Gdańsk awansowała do finału Pucharu Polski po konkursie rzutów karnych.
Flavio Paixao był jednym z bohaterów meczu (foto: 400mm.pl)
Już od pierwszych minut obie drużyny bardzo aktywne, jednak nie potrafiły złożyć składnych akcji ofensywnych. Królowały niedokładne zagrania i chaotyczne próby, które miały nikłe szanse na zakończenie golem. Pierwsza połowa niczym szczególnym nie zachwyciła, jedynie Lechia oddała jeden celny strzał na bramkę gospodarzy. Lechici mieli więcej sytuacji podbramkowych, jednak żadna z ich prób nie leciała w kierunku bramki Alomerovicia.
Emocje zaczęły się w drugiej odsłonie meczu. Lech prezentował się lepiej w ataku i miał więcej okazji do objęcia prowadzenia. Jako pierwsi do siatki trafili zawodnicy z Gdańska. w 62. minucie Flavio Paixao pokonał Mickeya van der Harta uderzeniem głową. Radość podopiecznych Stokowca nie trwała zbyt długo. Kilka minut później Dani Remirez kąśliwym uderzeniem pokonał Alomerovicia. Golkiper miał piłkę na rękawicach, jednak nie zdołał jej sparować. Gospodarze mieli kilka niezłych okazji do objęcia prowadzenia, jednak oni i zawodnicy Lechii nie trafili po raz kolejny, przez co niezbędna była dogrywka.
Sędzia Musiał mógł podyktować dwa rzuty karne zawodnikom Lecha. Szczególnie kontrowersyjnie było w przypadku faulu na Tymoteuszu Puchaczu, który był ewidentnym przewinieniem, jednak prowadzący spotkania nie zdecydował się na podyktowanie „wapna”. Pod koniec meczu jeden z zawodników Lechii mógł zagrać piłkę ręką, jednak powtórki VAR wykazały, że nie było kontaktu futbolówki z górną kończyną.
W dogrywce obie drużyny były bardzo aktywnie i uporczywie szukały trafienia przypieczętowującego awans do finału krajowego pucharu. Więcej okazji mieli zawodnicy Lecha Poznań, jednak Lechia również kilkukrotnie zagroziła bramce gospodarzy. W wielu sytuacjach brakowało skuteczności i jakości przy strzałach. Goli zabrakło i sędzia Musiał zaprosił zawodników do konkursu rzutów karnych.
Już w pierwszej serii rzutów karnych bramkarz Lecha obronił strzał Pietrzaka. Holender nienaturalnie wygiął rękę w trakcie interwencji, jednak zdecydował się kontynuować swój udział w meczu. Gytkjaer, Moder, Zwoliński, Satka trafili do siatki, tuż po ich strzałach Egzon Kryeziu i Marchwiński zepsuli swoje próby. Paixao również trafił do siatki, jednak strzelający tuż po nim Ramirez został zatrzymany przez Alomerovicia. Po trafionym karnym Gajosa z boiska musiał zejść van der Hart i w jego miejsce desygnowany został Miłosz Mleczko… jednak młody bramkarz nie musiał niczego bronić. Kamil Jóźwiak przestrzelił swoją próbę, wskutek czego to Lechia awansowała do wielkiego finału Pucharu Polski.
PiłkaNożna.pl