Jeśli ktoś spodziewał się sennego spotkania w Łęcznej w to sobotnie popołudnie, ten bardzo się mylił. Wręcz przeciwnie, na stadionie beniaminka obejrzeliśmy bardzo ciekawe zawody i spora w tym zasługa gospodarzy, którzy nie dali Zawiszy zbyt wielu szans.
Zaczęło się już w 9. minucie, kiedy to swój show rozpoczął Grzegorz Bonin. Ładne odegranie ze skrzydła, dobre przyjęcie piłki i pewny strzał między nogami doświadczonego Andrzeja Witana. Asystujący przy trafieniu nr 1 Fiodor Cernych, w 32. minucie już sam wpisał się na listę strzelców.
To jednak nie był koniec emocji w pierwszej połowie. Kiedy w 40. minucie Zawisza złapał kontakt po trafieniu Jakuba Wójcickiego, nadzieja ponownie zagościła w sercach kibiców z Bydgoszczy. Ich radość trwała jednak bardzo krótko, bo jeszcze przed przerwą Górnik zdobył trzeciego gola. Po ładnej podcince Kaźmierczaka piłka odbiła się od poprzeczki, ale przytomnie dopadł do niej Bonin, który zdobył swojego drugiego gola.
Tuż po zmienia stron Łęczna prowadziła już 4:1 i było jasne, że gospodarzom nic złego w tym meczu stać się nie może. Kolejny raz z bardzo dobrej strony zaprezentował się Cernych, który po wyłożeniu piłki przez Miroslava Bożoka z najbliższej odległości pokonał Witana.
Zawisza odpowiedział jeszcze golem Kamila Drygasa, ale na więcej gości nie było już stać. Co więcej, to Górnik zdobył jeszcze jednego gola. Ostatniego gwoździa do trumny goście wbił Sebastian Szałachowski.
Młody piłkarz Legii jasno o swojej przyszłości. „Jest na to większa szansa”
Jan Ziółkowski przebojem wdarł się do składu Legii Warszawa w tym sezonie. 20-letni obrońca wzbudza jednak spore zainteresowanie na rynku. Jaka przyszłość czeka młodego stopera?