Przejdź do treści
2024.10.26 Poznan
Pilka nozna Ekstraklasa sezon 2024/2025
Lech Poznan - Radomiak Radom
N/z Antoni Kozubal
Foto Pawel Jaskolka / PressFocus

2024.10.26 Poznan
Football Polish Ekstraklasa season 2024/2025
Lech Poznan - Radomiak Radom
Credit: Pawel Jaskolka / PressFocus

Polska Ekstraklasa

Ekstraklasowy draft

Co by było, gdyby młodzieżowców w Ekstraklasie można było pozyskiwać na zasadzie draftu? Postanowiliśmy wziąć taki pomysł pod lupę jako koncept, mogący przynieść wiatr wielkich zmian na rynku zawodników z rocznika 2003 i młodszych.

Jakub Żubrowski

Filip Trokielewicz

Wyselekcjonowaliśmy grupę 36 piłkarzy, występujących w znakomitej większości w Ekstraklasie. Pod uwagę wzięliśmy głównie tych, którzy w mniejszym bądź większym stopniu odznaczyli już swoją obecność na tym poziomie, ale są też wyjątki.

Następnym etapem było ustalenie zasad przypisywania graczy do poszczególnych ekip. Każdy klub miał możliwość wzięcia w swoje szeregi dwóch zawodników – po jednym w każdej rundzie. Kolejność wyboru zdeterminowała z kolei ligowa tabela. Pierwszy wybór należał zatem do Śląska Wrocław, drugi Lechii Gdańsk i tak dalej.

O pomoc w podjęciu decyzji, gdzie powinni trafić odpowiedni gracze, poprosiliśmy ekspertów, wcielających się w rolę dyrektorów sportowych. Każdy odpowiadał za wybór graczy dla trzech zespołów. Filipowi Trokielewiczowi w losowaniu przypadły Motor, Stal i Zagłębie; Jakubowi Żubrowskiemu – GKS, Jagiellonia i Widzew; Mateuszowi Rokuszewskiemu, dziennikarzowi Canal+ Sport – Korona, Lechia i Piast; Michałowi Treli, pracującemu w tej samej stacji – Cracovia, Legia i Raków; Jakubowi Olkiewiczowi z Goal.pl – Górnik, Puszcza i Śląsk; Dominikowi Pasternakowi z TVP Sport – Lech, Pogoń i Radomiak.

STREFA SPADKOWA

Śląsk znalazł się w piekielnie trudnym położeniu – widmo spadku realnie zajrzało wicemistrzowi Polski w oczy. Jest czerwoną latarnią ligi, zgromadziwszy zaledwie dziesięć punktów w osiemnastu kolejkach. Jego łupem padł Antoni Kozubal, którego wskazał Kuba Olkiewicz. – Numerem jeden w drafcie zawsze musi być po prostu najlepszy dostępny zawodnik, a w tym wypadku jest to Kozubal – argumentuje. – Pasowałby oczywiście do każdej drużyny, tak jak każda drużyna chętnie zarobiłaby na nim pieniądze w letnim oknie transferowym, gdy po pomocnika ustawi się długa kolejka chętnych. Do Śląska wziąłbym go właśnie dlatego – nawet jeśli nie udałoby mu się pomóc w wiosennej walce o utrzymanie, letni transfer mógłby być dla wrocławian rodzajem poduszki finansowej po spadku. Poza tym jeśli u kogoś liczyć na rundę cudów, to u jednego z architektów ubiegłorocznej wiosny cudów w Katowicach.

W drugiej rundzie, kiedy krąg dostępnych zawodników zawęził się o połowę, Kuba postawił na Antoniego Młynarczyka. To gracz, którego trzeba jeszcze oszlifować, niemniej pokazywał już, że dysponuje sporym potencjałem. Co więcej, jest też ograny na drugim poziomie rozgrywkowym. – Wrocławianie w przyszłym sezonie mogą potrzebować graczy sprawdzonych na zapleczu Ekstraklasy. Liczę, że według zasad draftu udałoby się go przekonać nie tylko do pomocy wiosną w walce o utrzymanie, ale i po ewentualnym spadku – mówi Olkiewicz.

Minorowe nastroje panują także w Gdańsku. Biorąc pod uwagę zasoby ludzkie, jakimi dysponuje trener John Carver, a ponadto fatalną sytuację organizacyjno-finansową klubu, można odnieść wrażenie, że Lechia znalazła się nad przepaścią. W naszym drafcie w buty dyrektora sportowego zespołu z Trójmiasta wszedł Mateusz Rokuszewski. Postawił na dwóch piłkarzy, którzy wzmocniliby blok obronny gdańszczan – w pierwszej rundzie na Ariela Mosóra, w drugiej na Kacpra Trelowskiego. – Lechia ma najgorszą obronę w Ekstraklasie. O ile Elias Olsson być może odnalazłby się w lepszej drużynie, to o reszcie stoperów chyba można zapomnieć. Mosór udowodnił w Piaście, że potrafi być gwarancją solidności – twierdzi Roki. – Z kolei Bohdan Sarnawśkyj był w rundzie jesiennej jednym z najgorszych golkiperów w lidze, a i tak dostał szansę powrotu do bramki. Szymon Weirauch wybronił Lechii mecz z Radomiakiem, ale to za mało – tym bardziej że też potrafił zawalić. Trelowski powinien wytrzymać zdecydowanie większe obciążenia, gdy mówimy o liczbie obron, co pokazała końcówka rundy.

Spośród drużyn znajdujących się w strefie spadkowej, w najlepszej sytuacji jest Korona. Podopieczni Jacka Zielińskiego mają szansę, aby już w pierwszej wiosennej kolejce wydostać się ze strefy spadkowej. Do tego potrzebne będą jednak wzmocnienia. Za wybór zawodników dla zespołu Scyzoryków ponownie odpowiadał Mateusz Rokuszewski. Padło najpierw na Tomasza Pieńkę, a następnie Dariusza Stalmacha. – Niezależenie od koncepcji dotyczącej tego, kto ma występować za plecami Adriana Dalmau – czy szybcy Mariusz Fornalczyk i Wiktor Długosz, czy nadający się do gry kombinacyjnej Pedro Nuno, Shuma Nagamatsu, Martin Remacle – potrzeba kogoś, kto podniesie poziom rywalizacji. Pieńko potrafiący robić przewagę indywidualnymi akcjami, pasuje tutaj idealnie. Stalmach zaś to piłkarz znacznie poszerzający pole manewru w środku pola. Dzięki jego obecności w kadrze, Remacle może być opcją wyżej, za plecami napastnika. To manewr pożądany, tym bardziej że niżej Belg się trochę męczy – tłumaczy Rokuszewski.

DÓŁ LIGOWEJ STAWKI

Puszcza, skazywana na pożarcie już w poprzednim sezonie, udowodniła, że w Ekstraklasie dużo ugrać można sposobem. Kapitalne stałe fragmenty oraz organizacja gry zapewniły niepołomiczanom utrzymanie. W bieżącej edycji rozgrywek znów czeka ich jednak rywalizacja o zachowanie ligowego bytu. – Jeśli Puszcza znów ma utrzymać się w lidze, musi uczynić to czynnikami innymi niż tylko czysta piłkarska jakość – mówi Olkiewicz. – Fortele taktyczne Tomasza Tułacza, specyficzny styl, doskonałe stałe fragmenty – to wszystko jedna strona medalu. Druga to po prostu ciężka, rzetelna, wytrwała i bezustanna praca. Dlatego wybieram Mateusza Kowalczyka, a więc jednego z najbardziej pracowitych zawodników w stawce, który jest w stanie zaorać środek pola przez pełne 90 minut. W armii trenera Tułacza byłby bardzo pożytecznym wzmocnieniem – pozostając w terminologii wojskowej, zająłby się logistyką i dostarczaniem amunicji do ataku. – Skoro w pierwszej rundzie Niepołomice zgarnęły Kowalczyka, w drugiej dorzucam jeszcze absolwenta akademii Legii Warszawa – Igora Strzałka. Pod okiem Tomasza Tułacza mógłby zapracować na to, by z czasem stanowić też o sile swojego macierzystego klubu.

Można odnieść wrażenie, że Zagłębie za kadencji Marcina Włodarskiego jest w swoich poczynaniach nieco naiwne. Brakowało jesienią wykonawców do gry w systemie 1-3-5-2, gdzie choćby na lewe wahadło z konieczności desygnowany był prawonożny Mateusz Wdowiak. Miedziowi nie mają też w swoich szeregach jakościowego lewonożnego stopera. Z tego powodu wybór Michała Gurgula wydaje się dla Miedziowych optymalną opcją. Mógłby on wszak stanowić alternatywę na tych dwóch pozycjach. W drugiej rundzie wybór padł na Adriana Przyborka. Dlaczego? Właściwie odkąd Lubin opuścił Filip Starzyński, Miedziowi szukają nowego „kierowcy”. Marek Mróz do tej pory nie spełnił natomiast pokładanych w nim oczekiwań. Wydaje się, że nowa dziesiątka to brakująca karta w talii trenera Włodarskiego. Może nie byłby to od razu as pik, niemniej zawodnik, który w przyszłości może stać się królem rozegrania w zespole.

W Stali Mielec młodzi piłkarze nie mają łatwo. W ostatnich latach na piedestał wybijali się tylko bramkarze, których mielczanom udaje się rzeczywiście promować. Byli Rafał Strączek, Bartosz Mrozek czy Mateusz Kochalski, a obecnie dostępu do bramki ekipy z Podkarpacia strzeże Jakub Mądrzyk. Wydaje się jednak, że kilku młodych graczy można byłoby wkomponować do składu Stali. W pierwszym wyborze padło na Filipa Rejczyka. Wychowanek Legii Warszawa latem był rozchwytywany przez dużą część klubów Ekstraklasy. Trafił ostatecznie do Wrocławia, gdzie do tej pory nie był jednak w stanie pokazać pełni możliwości. W poukładanej drużynie pokroju Stali mógłby jednak zrobić krok naprzód, bo z całą pewnością drzemią w nim spore możliwości. Podobnie zresztą jak w Filipie Kocabie, zbierającym bardzo dobre recenzje za występy na wypożyczeniu z Zagłębia do Arki Gdynia. To piłkarz, który dopiero da o sobie znać w Ekstraklasie. 20-latek jest rozbieganą szóstką, imponuje możliwościami motorycznymi, agresją, umiejętnością szybkiego odbioru futbolówki, a to jest przecież w poczynaniach mielczan niezwykle istotne.

Twardy orzech do zgryzienia zimą będą mieli działacze Radomiaka Radom, ponieważ Leonardo Rocha po wyśmienitej rundzie jest w trakcie przenosin do Rakowa Częstochowa. – Drużyna będzie potrzebować nowej dziewiątki, stąd mój wybór pada na Daniela Mikołajewskiego, zbierającego dopiero pierwsze szlify w seniorskim futbolu, ale bramkostrzelnego między innymi w młodzieżowych reprezentacjach Polski – mówi Dominik Pasternak. – Spolszczyć ekipę Radomiaka mógłby również Wiktor Nowak. Obecny zawodnik Znicza Pruszków mógłby być niezłym łącznikiem w środku pola – jest odpowiedzialny pod własną szesnastką, potrafi zagwarantować również konkret w ofensywie. To czołowe nazwisko na zapleczu Ekstraklasy.

W zespole Piasta Gliwice brakowało w minionej rundzie skutecznego napastnika. To jeden z największych deficytów ekipy prowadzonej przez Aleksandara Vukovicia. – Piast jesienią był drużyną, która najdłużej czekała na gola środkowego napastnika – przypomina Rokuszewski. – Ostatecznie od Piaseckiego, Rosołka i Katsantonisa dostał łącznie trzy trafienia w lidze. Potrzeba kogoś, kto mógłby się wkomponować i korzystać z nie najgorszego przecież serwisu, stąd mój wybór pada na Wiktora Bogacza.

Sęk jednak w tym, że nie tylko jeśli idzie o ofensywę, szkoleniowiec Piasta ma ból głowy. Po odejściu Mosóra, pojawiła się również wyrwa na środku defensywy. – Miguel Nobrega, Miguel Munoz i Tomas Huk nie przekonują, dlatego stawiam na Bartłomieja Smolarczyka, który u boku Jakuba Czerwińskiego mógłby się rozwinąć, tak jak Mosór – wybiera dziennikarz Canal+ Sport.

ŚRODEK STAWKI

Jednym z największych pozytywnych zaskoczeń rundy jesiennej w Ekstraklasie jest GKS Katowice. Piłkarze Rafała Góraka niejednokrotnie imponowali intensywnością czy organizacją swoich działań. Z drugiej strony beniaminek ma ograniczenia, które można byłoby zniwelować, przeprowadzając odpowiednie transfery. W ostatnim meczu w 2024 roku przeciwko Radomiakowi, trener Górak na pozycji prawego środkowego obrońcy wystawił wahadłowego – Alana Czerwińskiego, mimo że na ławce miał dwóch nominalnych stoperów. GKS warto było więc wzmocnić Janem Ziółkowskim, który dobrze wpisuje się w model gry beniaminka. To zawodnik o znakomitych warunkach motorycznych, agresywnie broniący dostępu do własnej bramki, dzięki czemu katowiczanie lepiej zabezpieczaliby przestrzeń, gdy są w fazie obrony wysokiej.

W tym samym spotkaniu na lewym wahadle wystąpił Borja Galan, ale pozycjonowanie tam Hiszpana to marnowanie jego ofensywnego potencjału. Stąd drugim wyborem jest Cezary Polak. Z powodzeniem radzi sobie zarówno na boku obrony, jak i jako lewy środkowy obrońca. Pod koniec jesiennego grania coraz odważniej poczynał sobie w drużynie mistrzów Polski.

Widzew Łódź to zespół, którego jedną z największych bolączek jest sinusoidalna forma. Podopieczni Daniela Myśliwca nie potrafili ustabilizować dyspozycji na przestrzeni minionego półrocza. W zmianie tego stanu rzeczy mogłaby pomóc świeża krew w ofensywie. Dla Widzewa dobrym wyborem byłby więc Patryk Warczak ze Stali Rzeszów, który w wieku 21 lat dobija już do stu meczów na szczeblu centralnym. Trener Myśliwiec zna dobrze jego ofensywne inklinacje ze wspólnej pracy właśnie w stolicy Podkarpacia. Posiadanie dwóch jakościowych młodzieżowców na jedną pozycję to komfort, jakiego nie ma zbyt wiele klubów w Ekstraklasie, więc na pewno byłby to spory kapitał łodzian.

Innym młodym piłkarzem, potrafiącym błysnąć na drugim poziomie rozgrywkowym, jest Bartłomiej Barański, który również trafił w naszej zabawie do Widzewa. To jedno z objawień tej kampanii na zapleczu Ekstraklasy. 18-latek z Ruchu Chorzów zdobył pięć bramek, popisując się między innymi efektownymi uderzeniami z dystansu. Razem z Franem Alvarezem mogliby stworzyć ciekawą parę specjalistów od strzałów zza pola karnego.

Pogoń Szczecin ma olbrzymie problemy finansowe, przez co wiele wskazuje na to, że zespół opuścić może kilka istotnych ogniw. Przyszłość Portowców maluje się na tę chwilę w ciemnych barwach. Szeregi ekipy prowadzonej przez Roberta Kolendowicza w ostatnim czasie opuścił Benedikt Zech, rozwiązując umowę za porozumieniem stron. – Odejście Austriaka, a także kontuzja Mariusza Malca, która wyeliminowała go na niemal całą poprzednią rundę, sprawiają, że stawiam na Dominika Szalę – wybiera Pasternak. – Moim drugim wyborem jest Wojciech Urbański. Co prawda Pogoń ma dużo jakości w środku pola, niemniej w obliczu mnożących się problemów, mógłby powalczyć o miejsce w składzie szczecinian.

PELETON POŚCIGOWY

Konia z rzędem temu, kto przed rozpoczęciem sezonu typował, że Motor Lublin może być objawieniem rozgrywek. Beniaminek zaskakuje i jeszcze wielu drużynom napsuje wiosną krwi. Przy dobrych wiatrach ekipa z Lubelszczyzny może nawet włączyć się do rywalizacji o europejskie puchary, choć będzie to nie lada wyzwanie. Takie aspiracje na przyszłość ma Zbigniew Jakubas. Właściciel Motoru podkreśla, że chciałby, aby klub w najbliższych latach równał do najlepszych w kraju. Żeby tak się stało, kadra lublinian musi jednak zostać solidnie wzmocniona. Mateusz Stolarski mówił, że nie był do końca usatysfakcjonowany z letniego okna transferowego, ponieważ nie wszystkie pozycje są odpowiednio obsadzone. Do tych, w których utalentowany szkoleniowiec może narzekać na deficyty, zaliczają się między innymi środek obrony i skrzydło. Z tego powodu wybór w naszej zabawie padł na dwóch zawodników Zagłębia Lubin – Igora Orlikowskiego i Marcela Regułę. Pierwszy nieźle radzi sobie w trzyosobowym bloku obronnym Miedziowych, drugi dostaje coraz więcej szans od Marcina Włodarskiego i potrafił już błysnąć, popisując się chociażby pierwszorzędnej urody trafieniem w derbowym meczu ze Śląskiem Wrocław. Piłkarze o takich profilach z całą pewnością zwiększyliby istotnie wachlarz możliwości, jakie ma do dyspozycji trener Motoru.

Drugim zespołem, który wiosną przy dobrych wiatrach może namieszać, jest Górnik Zabrze. Ekipa dowodzona przez Jana Urbana w kolejnym już sezonie depcze po piętach czołówce. Pod okiem Lukasa Podolskiego nieźle rozwijają się też młodzi piłkarze, którzy dla Górnika w przyszłości mogą być pokaźnym zastrzykiem gotówkowym.

– Stawiam na Filipa Rózgę – mówi Kuba Olkiewicz. – Gdzie znaleźć lepsze warunki do rozwoju takiego diamentu, niż pod okiem Jana Urbana, przy opiekuńczym wsparciu Lukasa Podolskiego? Filip Rózga oczywiście mógłby mieć na ten temat inne zdanie, z Cracovią wciąż przecież mierzy wysoko, ale w drafcie wypada mu rola kolejnego zawodnika, który w Zabrzu wchodzi na wyższy poziom. Podobnie jak mój drugi wybór, czyli Michał Synoś. Patrząc na skład Górnika Zabrze, właśnie na pozycji stopera łatwo o szansę i minuty, a co za tym idzie – o rozwój dla młodego zawodnika. 17-latek dostał czas i zaufanie w Stali Rzeszów, stanowiąc jedną z wizytówek wizji tego klubu, a wizja ta jest pełna odwagi przy grze w piłkę, ale i pełna odwagi w decyzjach kadrowych, między innymi o tym, by bez strachu wprowadzać nawet niepełnoletnich zawodników do rywalizacji na boiskach I ligi. Nie jestem w pełni przekonany, czy Synoś jest już gotowy na to, by regularnie grać na poziomie Ekstraklasy, ale przecież ma jeszcze dużo czasu. Z Górnika można się przecież wybić jeszcze przed regularnym graniem na seniorskich murawach, czego dowodem jest choćby Stalmach, sprzedany do Milanu po rozegraniu trochę ponad 500 minut w seniorskiej piłce.

CZOŁÓWKA

Cracovia to jedno z największych pozytywnych zaskoczeń tej kampanii. Jeśli podopieczni Dawida Kroczka podtrzymają formę z jesieni, będą realnymi kandydatami do gry w eliminacjach europejskich pucharów. Z drugiej strony Cracovia potrzebuje kilku wzmocnień i uzupełnień, aby móc na dłuższą metę rywalizować z Lechem Poznań, Rakowem Częstochowa, Jagiellonią Białystok czy Legią Warszawa. – Uważam pozycję numer sześć za najsłabiej obsadzoną w Cracovii, Maxi Oyedele mógłby stanowić alternatywę dla Patryka Sokołowskiego – twierdzi Michał Trela. – Dodatkowy atut to poszerzenie opcji, jeśli chodzi o młodzieżowców, z czym Pasy miały jesienią problem. Nie sprawdził się też transfer Henricha Ravasa. A na pewno nie w takim stopniu, jak można było zakładać, dlatego wybieram również Xaviera Dziekońskiego. Dobrze grający nogami bramkarz, potrafiący zagrać w punkt na kilkadziesiąt metrów, przydałby się przy bezpośredniej grze Pasów.

Legia Warszawa z powodzeniem radzi sobie z łączeniem występów na krajowym oraz międzynarodowym podwórku. Piłkarze Goncalo Feio w niezłym stylu zagwarantowali sobie grę w fazie pucharowej Ligi Konferencji, a ponadto nie mają zbyt dużej straty do drużyn znajdujących się na podium. Jednym z kłopotów stołecznej ekipy jest jednak brak młodzieżowców, którzy byliby w stanie rywalizować o regularną grę w podstawowym składzie. – Legia miała jesienią problem z wyrabianiem minut młodzieżowca, a żadna z dostępnych opcji w bramce nie dawała jej odpowiedniej stabilności – mówi Trela. – Sławomir Abramowicz obronił się w czołowym klubie, dobrze gra nogami, co w zespole takim jak Legia będzie stanowiło atut, a jako że młodzieżowcem będzie jeszcze także w kolejnym sezonie, może zapewnić spokój na tej pozycji na przynajmniej półtora roku. Stawiam też na Kamila Cybulskiego. Do rywalizacji po lewej stronie mógłby się nadać, zwłaszcza przy grze na kilku frontach, choć nie będzie to raczej pierwszy wybór szkoleniowca.

Równie dobrze jak Legia, na dwóch frontach radzi sobie Jagiellonia Białystok. Dyrektor Łukasz Masłowski, jeden z architektów ostatnich sukcesów klubu z Podlasia, zdecydował się na prolongatę umowy. Kontynuacja projektu z trenerem Adrianem Siemieńcem zapowiada się intrygująco. Wobec odejścia z Jagi Nene wybór pada na środkowego pomocnika. Iwo Kaczmarski w tym sezonie występował w każdej roli w środku pola, a w kilku spotkaniach Ireneusz Mamrot ustawiał go nawet jako fałszywego napastnika. Dobre wyszkolenie techniczne i inteligencja w grze pozwoliłyby mu odnaleźć się w modelu gry trenera Siemieńca.

Nowym Dominikiem Marczukiem mógłby zostać z kolei Mateusz Szczepaniak. Na poziomie Ekstraklasy i Ligi Konferencji dopiero raczkuje – rozegrał tylko 98 minut, lecz miewał już przebłyski umiejętności, które trener Siemieniec mógłby z całą pewnością rozwinąć.

Bardzo dobrą pozycję wyjściową, aby walczyć wiosną o mistrzostwo ma Raków Częstochowa. Podopieczni Marka Papszuna w minionej rundzie imponowali przede wszystkim skonsolidowaną defensywą. – Na pozycji stopera w Rakowie jest spora rotacja, wobec kontuzji Kamila Pestki jedynym lewonożnym stoperem był Milan Rundić. On z kolei jest już dość wiekowy. Często po lewej stronie bloku defensywnego grali więc prawonożni piłkarze – mówi Trela. – Maksymilian Pingot, na którego stawiam, ma potencjał sprzedażowy i rozwojowy, a droga do składu nie powinna być aż tak odległa. Z kolei Fryderyk Gerbowski pewnie miałby trudności z grą w pomocy, ale jego nastawienie na rozwój i profesjonalizm u Marka Papszuna mogłoby pozwolić na zrobienie kroku naprzód.

Lech Poznań będzie przystępował do rundy wiosennej z pozycji lidera. Wybór piłkarzy w naszym drafcie nie należał zatem w przypadku Kolejorza do najłatwiejszych. – Wybieram w pierwszej kolejności Dawida Drachala. Wielki talent, o którym mówi się od dłuższego czasu, aczkolwiek w Rakowie do tej pory nie może liczyć na pierwszy skład. Być może w Lechu poszedłby drogą Michała Skórasia czy Jakuba Kamińskiego – argumentuje Pasternak. – Do Lecha trafia też Mariusz Fornalczyk, jako że nie ma już innych możliwości. To jeździec bez głowy, lecz ma przebłyski. Biorąc pod uwagę, że Bryan Fiabema nie zachwyca, być może mógłby liczyć na jakieś minuty w ekipie poznaniaków.

guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Wbudowane opinie
Zobacz wszystkie komentarze

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 2/2025

Nr 2/2025