Przejdź do treści
2024.09.28 Czestochowa
Pilka nozna PKO Ekstraklasa sezon 2024/2025
Rakow Czestochowa - Puszcza Niepolomice
N/z Bramka gol radosc Ivi Lopez
Foto Lukasz Sobala / PressFocus

2024.09.28 Czestochowa
Football Polish League PKO Ekstraklasa season 2024/2025
Rakow Czestochowa - Puszcza Niepolomice
Bramka gol radosc Ivi Lopez
Credit: Lukasz Sobala / PressFocus

Polska Ekstraklasa

Dlaczego Raków jest tak skuteczny?

Skoro jest tak źle, to dlaczego jest tak dobrze? Na Raków sypie się sporo niepochlebnych opinii, mimo że punktuje na miarę oczekiwań – przed rundą wiosenną ma fotel lidera na wyciągnięcie ręki. Bez wątpienia drużyna prowadzona przez Marka Papszuna nie gra najpiękniejszej piłki w Ekstraklasie. Ale można też odnieść wrażenie, że częstochowianom dostaje się po uszach zbyt mocno.

Jakub Żubrowski

FILIP TROKIELEWICZ

Jak do pożaru idą piłkarze Rakowa, broniąc dostępu do własnej bramki. O ile w stosunku do ofensywy częstochowian można mieć pewne zarzuty, obrona zasługuje na zdecydowane wyrazy uznania. Polskie kluby chciałyby, aby Ekstraklasa znalazła się w rankingu UEFA na pozycji, która premiowana jest grą dwóch ekip w kwalifikacjach Ligi Mistrzów. Jeżeli chodzi o najszczelniejszą defensywę, Raków plasuje się w ścisłej czołówce Europy. W styczniu 2023 roku, jeszcze podczas pierwszej kadencji Papszuna w klubie spod Jasnej Góry, Dawid Szwarga stwierdził, że częstochowianie bronią własnej szesnastki najlepiej w Europie. Wypowiedź 34-letniego trenera wywołała wówczas w mediach burzę. Sceptycy zwracali uwagę, że nie da się miarodajnie porównać postawy bloku obronnego Rakowa z defensywami ekip z Premier League, Bundesligi, Serie A, La Liga, Ligue 1 i tak dalej, gdzie poprzeczka zawieszona jest znacznie wyżej.

NA PIEDESTAŁ

Biorąc pod uwagę piętnaście najsilniejszych lig na Starym Kontynencie, tylko Slavia Praga i Sporting Lizbona mogą pochwalić się lepszą średnią straconych bramek w przeliczeniu na jedno spotkanie (stan na 5.12). W Ekstraklasie częstochowianie przodują w znacznej liczbie zestawień statystycznych dotyczących gry defensywnej. Piłkarze Papszuna wyraźnie wyróżniają się na tle reszty stawki między innymi pod względem liczby oczekiwanych bramek straconych. Wedle modelu matematycznego rywale powinni wbić Rakowowi 13,42 goli. Wskaźnik drugiego w klasyfikacji xGA Górnika wynosi równo 17, a trzeciego Lecha 18,35.

Raków imponuje organizacją i intensywnością w obronie wysokiej. Odzwierciedla to chociażby wskaźnik PPDA, który wynosi 9,24. Tylko Kolejorz może pochwalić się lepszym rezultatem (8,72). Jak interpretować tę statystykę? W uproszczeniu – im niższa jest jego wartość, tym większa jest aktywność zespołu w pressingu. Nieustępliwość częstochowian w grze obronnej obrazuje również liczba strzałów, do których dopuszczają rywali. Wyłącznie na bramkę Piasta oddano mniej uderzeń w tym sezonie.Ostoją defensywy Rakowa jest w sezonie 2024-25 Kacper Trelowski. Postać nieoczywista, albowiem mało kto spodziewałby się, że golkiper, który poprzedni rok spędził na wypożyczeniu w Śląsku, gdzie pełnił funkcję rezerwowego, przejmie schedę po Vladanie Kovaceviciu. 21-latek wszedł w duże buty i nie pęka na robocie. W siedemnastu kolejkach Ekstraklasy zachował aż dziesięć czystych kont, niejednokrotnie ratując z opresji kolegów.

Kluczową rolę w obronie odgrywa także Fran Tudor. To zawodnik, którego członkowie sztabu szkoleniowego częstochowian często wskazują jako gracza wybijającego się na piedestał, jeśli chodzi o rozumienie gry. Niebagatelnym kapitałem Chorwata jest właśnie uniwersalność. Z powodzeniem radzi sobie zarówno jako wahadłowy, jak i półprawy stoper, na którego barkach spoczywa odpowiedzialność za rozegranie futbolówki w pierwszej tercji boiska.

WIATR NA SKRZYDŁACH

Mówi się, że mecze wygrywa się atakiem, ale tytuły defensywą. Czy tak jest naprawdę? Tutaj Papszunowi może zapalić się czerwona lampka, ponieważ w ostatnich pięciu sezonach w Ekstraklasie zawsze triumfowała drużyna z najlepszą ofensywą. Nie za każdym razem szło to w parze z najszczelniejszym blokiem obronnym.

Wiatr na skrzydłach robią głównie Jean Carlos Silva i Erick Otieno. Jednym z rozwiązań, które regularnie preferuje drużyna, jest atakowanie bocznymi sektorami, wykorzystując atuty skrzydłowych. Za modelowy przykład może posłużyć trafienie z meczu z Widzewem, przesądzające o zwycięstwie Rakowa. Jean Carlos niczym klasowy rozgrywający zagrał zewnętrzną częścią stopy w środkowy sektor boiska, Gustav Berggren przeniósł ciężar gry na lewą stronę, gdzie czekał Otieno, który w pełnym biegu posłał znakomitą wrzutkę na głowę Brunesa. Otieno potrzebował trochę czasu, aby zrozumieć filozofię gry Papszuna, ale w ostatnich tygodniach stał się w końcu jedną z najjaśniejszych postaci w zespole z Częstochowy. Kenijczyk wykonuje najwięcej dośrodkowań w trakcie jednego spotkania – 8,01. Jest też drugi w Ekstraklasie pod względem średniej dograń w pole bramkowe – niemal w każdym występie zalicza przynajmniej jedno takie zagranie.

Po drugiej stronie trener korzysta z Jeana Carlosa Silvy, czyli zawodnika, który jak ryba w wodzie czuje się w pojedynkach. Podjął ich w ofensywie w siedemnastu występach najwięcej w Ekstraklasie – aż 106. Zawodnicy Rakowa często starają się doprowadzać na lewej i prawej flance do sytuacji jeden na jeden, z których czerpią wymierne korzyści.

BRAKUJĄCY ELEMENT

Gdzie byłby Raków, gdyby Ivi Lopez nie stracił poprzedniego sezonu przez kontuzję? Dziś można drapać się jedynie po głowie, niemniej Szwarga nie miał w trakcie poprzedniej kampanii do dyspozycji jednego z najważniejszych ogniw. Hiszpan powrócił do pełni sprawności i znów zaczął stanowić o sile ofensywy Rakowa. Choć na pierwszy rzut oka nie utożsamiamy go z największym pracusiem w pressingu, odgrywa w nim istotną rolę. Jest inicjatorem działań obronnych pierwszej linii, swoim zaangażowaniem i ekspresją często zachęca kolegów do wytężonej pracy. O jego nieprzeciętnych umiejętnościach nie trzeba nikogo przekonywać. Sam Ivi zadbał o to, aby szybko przypomnieć, co potrafi jego prawa noga. W meczu przeciwko Puszczy, który był dla niego pierwszym występem w podstawowym składzie Rakowa od 531 dni, popisał się swoim firmowym spadającym liściem z rzutu wolnego. Z kolei na stadionie Widzewa znakomitym uderzeniem lewą nogą zdjął pajęczynę z okienka bramki Rafała Gikiewicza. Lopez potrafi wykreować coś z niczego, co jest unikatową cechą na najwyższym szczeblu rozgrywkowym w Polsce. Mało mamy bowiem w Ekstraklasie magików potrafiących regularnie czarować umiejętnościami.

GAZ DO DECHY

Intensywność to słowo odmieniane przez trenerów, piłkarzy czy ekspertów przez wszystkie przypadki. Ekipa spod Jasnej Góry jest pod tym względem czołowym zespołem w Polsce. Wykonuje średnio 108,59 sprintów na mecz, co stanowi czwarty wynik w Ekstraklasie. W trakcie jednego spotkania częstochowianie pokonują nieco ponad 114 kilometrów – to z kolei piąty rezultat w ligowej stawce.

Jednym z zarzutów formułowanych w stosunku do Rakowa są mecze przepychane kolanem. W rundzie jesiennej zawodnicy Papszuna kilkukrotnie przechylali szalę dopiero w samych końcówkach, mimo że regularnie dominowali przeciwników. W siedemnastu seriach gier aż pięciokrotnie zdobywali bramki na wagę kompletu punktów w takich okolicznościach. W rywalizacji z Lechią o wygranej przesądzili Patryk Makuch oraz Jonathan Braut Brunes, z Pogonią Matej Rodin, ze Stalą i Widzewem znów Brunes. Norweg rysuje nam się jako etatowy joker w talii Papszuna, a przecież jego początki w zespole z Częstochowy były dość osobliwe. W drugim występie w Rakowie 50-letni szkoleniowiec poczęstował go wędką, tłumacząc decyzję nienależytym wypełnianiem założeń przez napastnika. Wydaje się, że Brunes nie był jeszcze w stanie zaprezentować pełni potencjału, ale z całą pewnością drzemią w nim spore umiejętności. Że piłkarze, którzy trafiają pod Jasną Górę, zazwyczaj potrzebują czasu, aby zaadaptować się do wymagań stawianych przez Papszuna i spółkę, wiadomo nie od dziś. Model gry Rakowa jest jednym z najbardziej wymagających w Ekstraklasie, liczba boiskowych założeń zaordynowanych przez Papszuna potrafi zrobić wrażenie na zawodnikach z przeszłością w silniejszych ligach.

Raków jest w swoich poczynaniach efektywny, choć niezbyt efektowny. Częstochowianom regularnie wypominany jest mało atrakcyjny dla oka futbol. Papszun odbija piłeczkę, zwracając uwagę na to, że Raków będzie grał ładniej. – Jeszcze pamiętam z czasów pierwszej ligi, że gdy Raków miał słabszy okres, to mówili „Papszun gra cały czas w ten sam sposób, nie potrafi nic nowego wymyślić”. Prawda jest jednak taka, że ci ludzie nie wiedzą, że w piłce najważniejsza jest powtarzalność. Dopiero potem trenerzy rywali sami mówili, że wiemy, co zrobi Raków, ale ciężko temu zapobiec – mówił przed spotkaniem z Motorem szkoleniowiec częstochowian.

Wygrane wyszarpywane w końcówkach w wyraźny sposób korelują właśnie z narzuconą intensywnością oraz mentalnością zawodników. Jedno takie zwycięstwo można byłoby nazwać przypadkiem, dwa – zbiegiem okoliczności. Ale kolejne musimy już traktować jako umyślne działanie. Podopieczni Papszuna skrzętnie wykorzystują słabość rywali, którzy w przekroju 90 minut często nie są w stanie wytrzymać tempa narzuconego przez piłkarzy Rakowa. I można odnieść wrażenie, że jeszcze niejednego przeciwnika w tym sezonie zabiegają.

Kiedy wygrywasz kolejne spotkania, które są na styku, wiara we własne umiejętności idzie w górę, jesteś na fali, nawet pomimo krytyki, która na ciebie spada. Tak jest w przypadku Rakowa, w dodatku ma niezwykle doświadczony zespół. Chociażby w niedawnym meczu z Widzewem w pierwszym składzie wystąpiło ośmiu graczy, którzy sięgali po historyczne mistrzostwo Polski. To ogromny kapitał, jego owoce jeszcze nie raz w tym sezonie zbiorą.

guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Wbudowane opinie
Zobacz wszystkie komentarze

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024