Czy Legia w końcu wyłączy tryb ECO?
W ostatnich dniach piłkarze Legii Warszawa jak najmniejszym kosztem próbują doczłapać się do mistrzostwa Polski. Brakuje intensywności, skuteczności i punktów, które mogłyby drużynie Aleksandara Vukovicia już dawno zapewnić mistrzostwo Polski 2020.
(fot. Piotr Kucza/400mm.pl)
Legioniści w ostatnich dniach włączyli tryb ekonomiczny w swojej grze. Widać, że chcą sięgnąć po tytuł mistrzowski bez zbytniego przemęczania organizmów. W Białymstoku nie forsowali tempa, z Piastem w Warszawie wrzucili wyższy bieg dopiero po stracie gola, a z Lechem w Poznaniu obudzili się dopiero po przerwie, kiedy przegrywali już 0:2. Trzy mecze, dwa punkty, dwa strzelone gole i trzy stracone – bilans słaby, który wręcz nie przystoi przyszłemu mistrzowi Polski na finiszu sezonu.
Mamy jednak nieodparte wrażenie, że legioniści zaczęli po prostu kalkulować. Widzą, że przewaga nad peletonem jest bardzo bezpieczna i mogą sobie pozwolić na oszczędzanie sił w meczach ligowych. W Warszawie wszyscy wiedzą, że od kilku tygodni prawdziwym wyzwaniem nie jest wygranie PKO Bank Polski Ekstraklasy, a sięgnięcie po dublet. Taki cel postawił Vuković przed swoimi piłkarzami i robi wszystko, aby go zrealizować.
A może Legia ma jednak problem fizyczny? Statystyki biegowe z ostatnich spotkań wyraźnie pokazują, że pod względem przebiegniętych kilometrów i liczbie wykonanych sprintów jest znacznie gorzej niż w całym sezonie. Do tego drużyna zmaga się z plagą kontuzji, Vuković nie może korzystać z wielu kluczowych zawodników, którzy dawali jakość szczególnie w ofensywie. Paweł Stolarski, który zastąpił Marko Vesovicia w Poznaniu był najgorszy na boisku, Paweł Wszołek w ostatnich meczach wypadł bardzo przeciętnie, świeżości nie ma Walerian Gwilia, w ataku pozycyjnym bezużyteczny jest Tomas Pekhart, który czeka tylko na dośrodkowania, Michał Karbownik w czasach koronawirusa też obniżył loty… Problemów jest sporo, zmienników nie ma, trzeba szacować i szanować siły, aby paliwa starczyło do końca sezonu.
Dzisiaj jednak Legia nie będzie mogła kalkulować. Warszawianie jadą do Krakowa, aby przy Kałuży zmierzyć się z Cracovią w ramach półfinału Totolotek Pucharu Polski. Faworytem oczywiście jest zespół ze stolicy, ale Pasy nie zamierzają się podkładać.
Wiosną 2020 zespół Michała Probierza gra słabo. Krakowianie nie wygrywają, nie punktują i mają spore problemy z kreowaniem sytuacji. W dodatku Legia to taki zespół, który Pasom mocno nie leży. Ostatni raz Cracovia pokonała obecnego lidera PKO BP Ekstraklasy przed własną publicznością w kwietniu 2005 roku, czyli piętnaście lat temu! W 2020 roku drużyna Probierza na sześć meczów rozgrywanych przy Kałuży wygrała tylko dwa.
Jak będzie dzisiaj? Początek spotkania o 20:00, a bezpośrednią transmisję przeprowadzi Polsat Sport.
pgol, PilkaNozna.pl