Bibiana Steinhaus przeszła na sędziowską emeryturę
Na sędziowską emeryturę przeszła Bibiana Steinhaus – pierwsza kobieta, która prowadziła mecz Bundesligi. Przez lata osobowością i wyjątkową umiejętnością radzenia sobie z ludźmi zyskała powszechny szacunek. Jak nikt inny potrafiła temperować boiskowych chamów czy trenerskich furiatów.
MACIEJ IWANOW
Mecz o Superpuchar Niemiec był ukoronowaniem sędziowskiej kariery Steinhaus. Był prezentem przygotowanym przez piłkarskie władze dla 41-latki. Decyzja o zakończeniu aktywnej kariery mimo iż dla mediów była sporym zaskoczeniem, została podjęta po wielomiesięcznych rozważaniach. Ciągle powracające kontuzje (nie zdała obowiązkowego testu biegowego, więc i tak w tym sezonie byłaby brana pod uwagę tylko jako sędzia VAR) i tęsknota za partnerem spowodowały, że najlepsza niemiecka sędzia w historii zdecydowała się powiedzieć: Das war’s.
Niemcy nie były gotowe Niemcy pokonały długą drogę do zaakceptowania kobiet w męskiej piłce nożnej. Nie wspominając nawet o tym, że jeszcze pół wieku temu piłka kobieca była zabroniona, a największym przeciwnikiem włączenia jej do statutu DFB w 1970 roku był legendarny trener Sepp Herberger. Czasy się na szczęście zmieniają. Steinhaus prowadziła pierwszoligowe mecze, menedżerem Bayernu Monachium jest Kathleen Krueger, trenerką w czwartoligowym Sportfreunde Lotte jest Imke Wuebbenhorst, a moderatorka Sky Esther Sedlaczek pojawia się w nowej odsłonie gry FIFA.
Wspominając imponującą drogę na szczyt Bibiany Steinhaus, nie można zapominać, że policjantka z Hanoweru nie była pierwszą kobietą w Bundeslidze. Pionierką była bowiem Gertrud Gebhard. Na początku lat 90. kariera pracowniczki administracji nabierała rozpędu. Sędziowała mecze międzynarodowe oraz spotkania męskiej trzeciej ligi. Pochlebne opinie nie umknęły władzom związku i w sezonie 1993-94 została liniową w drugiej lidze. Nie była jednak przygotowana na tak duży festiwal szowinizmu i medialnej histerii. Ligowe autorytety z Christophem Daumem, Ottmarem Hitzfeldem czy Peterem Neururerem na czele wypowiadały się władczo, że to jakieś nieporozumienie. W październiku 1995 roku została nominowana do trójki sędziowskiej w meczu Bundesligi pomiędzy Schalke 04 a 1. FC Kaiserslautern.
Debiut wypadł bardzo dobrze, chociaż największe dzienniki w Niemczech nie mogły się nadziwić, że sędzia główny podczas jednej stykowej sytuacji śmiał zasugerować się zdaniem Gebhard. Tak, brzmi to absurdalnie. Na linii stanęła w Bundeslidze jeszcze tylko raz. Potem została skreślona z listy sędziów. Oficjalnie nie była perspektywiczna. Nieoficjalnie DFB miało już po dziurki w nosie medialnego szaleństwa wokół niej. Niemcy nie były gotowe na taką „ekstrawagancję”. Gebhard pozostała aktywna lokalnie w rodzinnej Bawarii. W 2010 roku została odznaczona przez Bawarski Związek Piłki Nożnej. Na następną kobietę, która będzie sędziować mecz w Bundeslidze trzeba było czekać aż 21 lat.
Przed sezonem 2017-18 media ponownie ogarnęło szaleństwo. Bibiana Steinhaus miała wreszcie zadebiutować w Bundeslidze. Podczas niezliczonych wywiadów żartowała, że musi znaleźć pięć minut, by kupić butelkę szampana dla przyjaciela jej ojca, który to wszystko rozpoczął. To on wiele lat temu zapytał ją czy nie chciałyby posędziować meczu. Wpierw odmówiła, potem odkryła pasję i poszła w ślady ojca, który również jest sędzią.
Z zawodu jest policjantką, a szkolenie zwłaszcza z dziedziny psychologii i radzenia sobie z tłumem wielokrotnie miało jej się później przydać w karierze sędziowskiej. Ta zaczęła się dość szybko, bo już w wieku 16 lat gwizdała amatorskie mecze w swoim okręgu. Miała do tego naturalny dryg. W wieku dwudziestu lat sędziowała w kobiecej Bundeslidze i piątej lidze u panów. W 2003 roku prowadziła finałowy mecz Pucharu Niemiec kobiet. Rok później została sędzią FIFA i jej kariera nabrała jeszcze większej dynamiki. Trzykrotnie brała udział w mistrzostwach Europy i świata, pojechała na londyńskie igrzyska olimpijskie. Gwizdała finał mistrzostw świata w Niemczech i finał olimpijski. Jej nazwisko pojawiało się wszędzie. Zbierała zasłużone komplementy za styl prowadzenia spotkań. W męskim futbolu także szło jej jak z płatka.
Od 2003 roku była asystentką w 2. Bundeslidze. Przełom przyszedł w sezonie 2007-08 – 21 września 2007 roku jako pierwsza kobieta w historii poprowadziła spotkanie w drugiej lidze pomiędzy Hoffenheim a Paderborn. W tym samym sezonie została również sędzią technicznym w Bundeslidze.
Nazwisko Steinhaus przez lata zyskało markę. Gdy przed sezonem 2016-17 pominięto ją przy awansie do grona bundesligowych sędziów, nie kryła rozgoryczenia. Nie została uwzględniona, mimo iż znajdowała się na szczycie wewnętrznego rankingu, który miał być dokumentem tajnym. Gdy ujrzał światło dzienne, działacze odpierali ataki o dyskryminację, argumentując, że przy decyzjach o awansie liczą się także oceny z poprzednich lat, a te nie były najlepsze. Brzmiało to jednak jak tanie wymówki, a media powoli zaczęły rozkręcać kampanię pod tytułem „Steinhaus w Bundeslidze”. Kluczowa okazała się zmiana na stanowisku szefa sędziów. Herberta Fandela, który nie miał w środowisku dobrej prasy, zastąpił Lutz Froehlich. Rok później, w maju 2017 roku, było już wiadome, że Steinhaus znajdzie się w krajowej elicie. Historyczny debiut w Bundeslidze nastąpił 10 września 2017 roku podczas meczu Herthy z Werderem Brema. Miejsce swojego pierwszego spotkania w Bundeslidze Steinhaus wybrała sama – podobnie jak każdy inny nowicjusz. Stadion Olimpijski sprzyja premierze. Nie czuć tam aż tak bardzo gorącej, żywiołowej atmosfery, a sędzia nie znajduje się pod ogromną presją. Z zadania wywiązała się dobrze, chociaż magazyn „Kicker” przyznał jej wtedy ocenę zaledwie 3,5 (w skali 1-6, im niższa ocena tym lepsza), wskazując kilka popełnionych błędów.
Taka wpadka! Zdecydowana większość trenerów i piłkarzy wypowiadała się o niej zawsze w superlatywach. Steinhaus boiskową postawą zasłużyła na szacunek. Nie dawała sobie wejść na głowę, a jednocześnie potrafiła błyskawicznie rozładowywać emocje. I naturalnie wedle powiedzenia, że „kobieta łagodzi obyczaje” piłkarze faktycznie powstrzymywali się od chamstwa w jej obecności. Jako sędzia techniczna była wykorzystywana w konfrontacjach z cholerycznymi trenerami. Juergen Klopp, Pep Guardiola? Przy niej tracili połowę ze swojego ekstrawertyzmu. Wiedziała jak uspokoić sytuację. W wywiadzie dla „Die Welt” mówiła: – Praca policjantki pomaga mi przy sędziowaniu i vice versa. Obie są stanowiskami kierowniczymi, wymagają podejmowania decyzji i komunikacji. Ważne jest, by doprowadzić dwie strony, które się nie zgadzają do zgody. Kluczem jest to, jak radzisz sobie w stresujących sytuacjach.
Chociaż Steinhaus rzadko musiała zmagać się z brakiem akceptacji w środowisku, zdarzały się sytuacje, że piłkarze przekraczali granice, których nie odważyliby się powtórzyć przy mężczyźnie. Podczas meczu Pucharu Niemiec pomiędzy Bayernem Monachium a Hansą Rostock Franck Ribery przed wykonaniem rzutu wolnego schylił się i rozwiązał Steinhaus sznurowadło. Z pozoru niewinny żart, ale z drugiej strony atak na autorytet sędziego. Steinhaus zareagowała pobłażliwie – poklepała Francuza po plecach, ale jednocześnie wyraźnie go ostrzegła. I to zachowanie przyniosło jej znacznie więcej szacunku niż ewentualna kartka dla piłkarza.
Sytuacja z Riberym obiegła cały świat, ale chyba najsłynniejsze zdarzenie miało miejsce w 2010 roku podczas drugoligowego meczu Herthy z Alemannią Aachen. Zawodnik gospodarzy, Peter Niemeyer, podszedł do Steinhaus i jakby od niechcenia przesunął dłonią po jej lewej piersi. Zawstydzony Niemeyer tłumaczył się: – Stała trochę dalej niż myślałem. Chciałem tylko poklepać ją po ramieniu, a tu nagle taka wpadka. Steinhaus zareagowała z dystansem. Choć z początku była lekko zdezorientowana, po chwili tylko się uśmiechnęła i mrugnęła okiem. Chyba każdy widział, że to był jedynie przypadek. I tylko pomeczowy komentarz trenera Herthy, Markusa Babbela pozostawił lekki niesmak: – Byłem trochę zazdrosny. Niestety, za moich czasów w zawodowym futbolu nie było kobiet sędziów.
W meczu 33. kolejki sezonu 2017-18 pomiędzy 1. FC Koeln a Bayernem Monachium sporo problemów miała irańska reżyserka. Z oczywistych powodów ich telewizja nie mogła pokazać Steinhaus w krótkich spodenkach biegającej pośród mężczyzn. Za każdym razem kiedy pokazywała ją kamera, Irańczycy wrzucali obrazki fanów zasiadających na trybunach.
Była również współbohaterką kuriozalnej sytuacji. W meczu pomiędzy Mainz a Freiburgiem obsługiwała VAR. Sędzia główny Guido Winkmann zagwizdał na koniec pierwszej połowy i wysłał piłkarzy do szatni. Po chwili dostał informację od Steinhaus, że karny po zagraniu ręką sekundy przed gwizdkiem się należał. Winkmann zebrał piłkarzy z powrotem na boisko i nakazał wykonanie jedenastki. Zaraz potem obie drużyny ponownie zeszły do szatni.
Kariera w cieniu kontuzji Przedwczesne zakończenie kariery przez Steinhaus poza życiem rodzinnym (prywatnie jest z byłym sędzią Howardem Webbem) związane jest także z jej zdrowiem. Wielokrotnie borykała się z drobnymi i poważniejszymi kontuzjami. Tajemnicą poliszynela jest, że kilka razy nie zdała obowiązkowego testu biegowego. Choć ten w opinii wielu fachowców jest przestarzały i wcale nie definiuje kondycji sędziego. Powstał w czasach, gdy większość spotkań Bundesligi nie była transmitowana. Jej licznik w męskim futbolu zakończył się na 23 spotkaniach w Bundeslidze, 92 na zapleczu, 64 w trzeciej lidze, 13 w Pucharze Niemiec i wisience na torcie w postaci finału Superpucharu. W karierze w profesjonalnej piłce pokazała 663 żółte kartki, 52 razy dyktowała rzut karny, a 34 razy wyrzucała piłkarza z boiska. Co jednak istotne – ani razu w Bundeslidze. To idealnie podkreśla jej największy atut – kontrolę nad wydarzeniami poprzez osobowość i komunikację. Steinhaus z futbolu jednak nie odchodzi. Ma pracować w „kolońskiej piwnicy”, obsługując VAR.
Mimo iż nie postrzegała siebie jako ikony emancypacji i pionierki, ma niezaprzeczalne zasługi dla akceptacji kobiet w męskiej piłce nożnej. „New York Times” poświęcił jej w 2017 roku duży artykuł. Na jej następczynię poczekamy jednak lata. Obecnie w zawodowych ligach w Niemczech gwiżdżą tylko 40-letnia Riem Hussein i dwa lata młodsza Katrin Rafalski. Obie prowadzą spotkania w trzeciej lidze. Rafalski znalazła się niedawno na świeczniku po meczu Preussen Muenster z Wuerzburger Kickers, gdy piłkarz gości Leroy Kwadwo był rasistowsko obrażany. Jej stanowcza reakcja i próby pocieszenia zawodnika zostały docenione przez DFB. Na niekorzyść obu pań działa jednak fakt, że w Bundeslidze limit wieku dla arbitrów wynosi 47 lat. Bardzo mało prawdopodobne, by któraś z nich była w stanie zdążyć przeskoczyć dwie klasy rozgrywkowe. Steinhaus w ich wieku już debiutowała w Bundeslidze.
Komentując awans Bibiany do grona bundesligowych sędziów, ówczesny prezydent DFB, Reinhard Grindel, powiedział, że ma nadzieję, iż kariera Steinhaus zachęci wiele młodych dziewcząt w Niemczech do jej naśladowania. I faktycznie coś drgnęło. W wywiadzie dla programu Sportschau sędziowski obserwator, Alex Feuerhardt, stwierdził: – Widać, że jest więcej kandydatek do tej pracy. Rozwój i kariera Steinhaus sprawiły, że więcej dziewcząt i kobiet entuzjastycznie podchodzi do roli sędziego.
Bayern Monachium nie przejmuje się konkurencją ze strony gigantów hiszpańskiego futbolu. Do Bawarii na zasadzie wolnego transferu ma trafić Jonathan Tah.