Przejdź do treści
Białek: Młodzi pukają do bram kadry

Polska Reprezentacja Polski

Białek: Młodzi pukają do bram kadry

– Jeżeli telefony trenera, konsultacje, rozmowy świadczą o braku zainteresowania Martinem Kobylańskim, to nie wiem jak to nazwać. Mogę przedstawić bilingi z ilością i czasem rozmów z jego ojcem – mówi portalowi PiłkaNozna.pl Janusz Białek, opiekun kadry U-20.

– Niedawno Franciszek Smuda na mecz z Bośnią i Hercegowiną powołał młodych Kamińskiego i Modelskiego. To piłkarze, z którymi pan współpracował. Czy selekcjoner w jakiś sposób konsultował się z panem przed wysłaniem zaproszeń na zgrupowanie?

– Oczywiście! Ze Smudą odbyłem bardzo długą rozmowę na temat tych zawodników. Trener ponadto poprosił o płyty z naszego ostatniego meczu z Niemcami, by jego sztab przeanalizował to spotkanie.

– A jak na co dzień wygląda współpraca sztabu szkoleniowego reprezentacji Polski z trenerami kadr młodszych roczników?

– Mimo natłoku obowiązków przed Euro 2012 sztab Franciszka Smudy poświęca wiele czasu na monitoring młodzieży. Na wielu naszych meczach bywa asystent selekcjonera, Jacek Zieliński. Ogląda poszczególnych piłkarzy, konsultuje się z nami, a zebranie materiały przekazuje Smudzie. My – trenerzy drużyn młodzieżowych – na pewno nie mamy prawa czuć się zaniedbani.

– Zaniedbany natomiast poczuł się ostatnio Martin Kobylański. Jego ojciec Andrzej goszcząc w programie „Cafe Futbol”, żalił się na słabe zainteresowanie Polskiego Związku Piłki Nożnej jego synem. Grający w Energie Cottbus Martin cieszy się sporym zainteresowaniem Niemców i pojawiły się obawy, że stracimy tego piłkarza na rzecz reprezentacji tego kraju…

– Jeżeli telefony trenera reprezentacji, comiesięczne konsultacje, rozmowy, w ostatnim miesiącu nawet dwukrotne konwersacje z ojcem piłkarza świadczą o braku zainteresowania jego synem to przepraszam, ale nie wiem jak to nazwać. Jeśli ktoś wątpi w moje słowa, mogę przedstawić bilingi z ilością i czasem rozmów z Andrzejem Kobylańskim. Po raz ostatni dzwoniłem do niego w Barbórkę. Przedstawiłem najbliższe plany kadry rocznika Martina i po raz kolejny zapewniałem, że bardzo liczę na tego piłkarza. Jesteśmy zresztą w całym kontakcie.

– Jak prezentuje się młody Kobylański na tle rówieśników?

– Martin po raz ostatni zagrał dla nas w kwietniu, w wygranym meczu z Anglikami i był wyróżniającą się postacią. Następnie mieliśmy długą przerwę, nie graliśmy żadnych spotkań, aż do października. W dwumeczu ze Słowenią Kobylańskiego jednak zabrakło, ponieważ miał szansę na debiut w barwach swojego klubu. Umożliwiliśmy mu ją, a Martin faktycznie rozegrał swój premierowy mecz. Co warte podkreślenia, rozpoczął spotkanie w podstawowym składzie.

Niedawno „Przegląd Sportowy” bił na alarm ostrzegając, że możemy stracić innego gracza urodzonego w 1994 roku – Sebastiana Ludzika. Piłkarz przebywał na konsultacji w młodzieżowej reprezentacją Szwecji…

Na konsultacjach przyjmowałem dwóch zawodników. Jeden był z Włoch, drugi ze Stanów Zjednoczonych. Chłopcy może nie powalili mnie na kolana swoimi umiejętnościami, ale zaprezentowali się całkiem przyzwoicie. I wówczas „Przegląd Sportowy” o tym nie pisał, jakby było to mniej interesujące. Piłkarz z USA przyleciał do nas z piłkarskiej akademii w New Jersey wraz ze swoim ojcem. Zapytałem więc go, czy syn przyleci do Europy na stałe – grać, uczyć się i tak dalej. W odpowiedzi usłyszałem wówczas, że jest taka ewentualność, ale dopiero po skończeniu szkoły. Takie sytuacje praktycznie uniemożliwiają współpracę, bo nie wyobrażam sobie, żebym co kilka miesięcy miał latać za ocean, by obserwować postępy reprezentanta młodzieżówki. To są koszta w inwestycje, która nie daje gwarancji zysku. Zapewniam, że nie chcielibyśmy tracić żadnego chłopaka, który chce grać dla reprezentacji Polski. Oczywiście ja mogę zrobić wszystko, by zachęcić kogoś do gry w biało-czerwonej koszulce, ale ma to sens tylko wtedy, gdy z drugiej strony natrafiam na podobne nastawienie, czyli jasną deklarację – „ Trenerze, chcę grać dla Polski”. Jeżeli te słowa nie padają, zawodnik się waha, to trudno liczyć na jakąś współpracę. Z niewolnika nie ma pracownika.

– Czy oprócz powołanych niedawno przez Smudę Modelskiego i Kamińskiego są według pana na horyzoncie młodzi piłkarze, którzy w niedługim czasie mogą zapukać do bram seniorskiej kadry?

– Oprócz Kamila Kamińskiego i Filipa Modelskiego, których Smuda powołał na mecz z Bośnią i Hercegowiną, jest jeszcze wielu młodych, uzdolnionych chłopaków. Choćby Rafał Janicki. Obrońca ten wywalczył niedawno miejsce w podstawowej jedenastce Lechii Gdańsk i radzi sobie całkiem dobrze. Innym wartym uwagi defensorem jest Michał Czekaj z Wisły.

– A młodzi pomocnicy?

– Wyróżniającym się zawodnikiem drugiej linii jest gracz Zagłębia Lubin, Damian Dąbrowski. Jest to chłopak, który w przyszłości będzie grał bardzo dobrze w piłkę. Perspektywicznych graczy w jego wieku jest jednak więcej.

– Kogo ma pan na myśli?

– Na pewno warto zwrócić uwagę na duet z Legii Warszawa, Rafał Wolski – Michał Żyro. Michał ma wszelkie zadatki, żeby w przyszłości być napastnikiem reprezentacyjnego formatu. Rafał z kolei jest typem zawodnika, który w pojedynkę jest w stanie wygrać mecz. Obaj legioniści na chwilę obecną nie są jeszcze gotowi do gry w pierwszej reprezentacji, ale to tylko kwestia czasu. Pół roku, które pozostało do Euro, to bardzo długo i niewykluczone, że przez ten okres obaj osiągną maksymalny pułap umiejętności. Wówczas to nie oni będą potrzebować kadry, a kadra ich.

– A Jakub Świerczok? Występuje wprawdzie w klubie słabszym od Legii, ale gra częściej, przez co strzela więcej goli od Michała Żyro…

– Przyznając indywidualne wyróżnienia nie można o nim zapomnieć. Świerczok robi furorę na boiskach pierwszoligowych, grając w barwach Polonii Bytom. Zawodnik debiutując w mojej drużynie potwierdził nieprzeciętne umiejętności strzelając gola Włochom i zbierając dobre recenzje za występ. Oby swój talent udowadniał również po transferze do nieco lepszej drużyny.

– Licząc powołanych już do reprezentacji Kamińskiego i Modelskiego wytypował pan w czasie naszej rozmowy ośmiu zawodników. Czy wszyscy wymieni są już gotowi na kontakt z dorosłą reprezentacją?

– Tych młodych graczy, którzy w niedalekiej przyszłości mogliby zasilić kadrę Smudy jest więcej. A mogłoby być ich jeszcze więcej, ale na przeszkodzie w ich rozwoju wciąż zbyt często staje ławka rezerwowych. Jesienią sytuacja młodych polskich piłkarzy w klubach znacznie się poprawiła, ale wciąż brakuje nam komfortu, jakim cieszyć się mogą w Anglii. Tam grające na kilku frontach kluby poniekąd zmuszone są sięgać po młodych zawodników. W efekcie debiutujący w pierwszym zespole 19-latek zaczyna przygodę z futbolem grając regularnie, na przykład w pucharze kraju, przez co znacznie szybciej jest w stanie zaistnieć w meczach ligowych. W Polsce natomiast młodzieżowcy wciąż zbyt często są tylko uzupełnieniem kadry, zamiast być jej kluczowym elementem. Być może żaden z wymienionych przeze mnie zawodników nie jest jeszcze gotowy na grę w tej najważniejszej drużynie narodowej, ale jak wspomniałem w przypadku Wolskiego i Żyro, lada chwila ci, czy też inni mogą być już gotowi. Byłoby wspaniale, gdyby chociaż jeden z nich załapał się do kadry na Euro 2012. I nawet gdyby miał nie zagrać ani minuty, warto by dostał szansę. Poczuł tą atmosferę, oswoił się z nią. A kto wie, może już kilka tygodni późnej ten ktoś będzie błyszczał w kadrze, podczas eliminacji mistrzostw świata 2014?

Rozmawiał
Szymon Bartnicki
PilkaNozna.pl

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 44/2024

Nr 44/2024