Sensacji nie było. AC Milan w sposób nie pozostawiający żadnych wątpliwości ograł 3:0 Venezię w meczu 21. kolejki włoskiej Serie A.
To był one men show. A konkretnie Theo Hernandez show. Francuz na boisku po prostu nie miał sobie równych i to on rozdawał karty. Nie będzie przesadą stwierdzenie, że kapitan AC Milanu jednoosobowo zadecydował o losach meczu. Dlaczego? Ano dlatego, że brał bezpośredni udział przy każdej z trzech bramek.
Hernandez błysnął już w 2. minucie, kiedy to zaliczył asystę drugiego stopnia, obsłużywszy prostopadłym podaniem wychodzącego na wolne pole Rafaela Leao, a ten zagrał do lepiej ustawionego Zlatana Ibrahimovicia, który z bliskiej odległości nie pomylił się.
Przy okazji kolejnych dwóch trafień egzekucję wykonywał osobiście Hernandez. Najpierw w 48. minucie, gdy z ostrego kąta mocnym uderzeniem pokonał strzegącego dostępu do bramki Sergio Romero, a następnie dziesięć minut później, kiedy to zmusił argentyńskiego golkipera do kapitulacji z rzutu karnego.
Venezia, choć grała przed własną publicznością, nie miała prawie nic do powiedzenia. Wysiłki beniaminka były ukierunkowane tylko i wyłącznie na uniknięcie upokarzającej kompromitacji.
„Rossoneri”, co najmniej na kilka godzin, awansowali na fotel lidera Serie A. Stefano Pioli i spółka są pierwsi z przewagą dwóch punktów nad drugim Interem Mediolan, jednak rywale zza miedzy mają rozegrane o dwa spotkania mniej. Walka o scudetto trwa w najlepsze.
jbro, PilkaNozna.pl