Szczęsny w ogniu krytyki włoskich mediów
Ostatnie błędy Wojciecha Szczęsnego w bramce Juventusu nie uszły uwadze włoskich mediów. „La Gazzeta dello Sport” pisze o oszołomieniu pomyłkami i zatrzymaniu się w rozwoju golkipera reprezentacji Polski.
Wojciech Szczęsny przeżywa – delikatnie rzecz ujmując – nie najlepszy okres. Być może nawet najgorszy w swojej dotychczasowej karierze piłkarskiej. Polskiemu bramkarzowi regularnie przytrafiają się dziecinnie proste błędy skutkujące stratą licznych goli.
Liczby mówią same siebie. Przez ponad pół roku i 23 mecze z rzędu w barwach Juventusu Szczęsny nie potrafił zachować czystego konto. Czarna seria dobiegła końca dopiero w miniony wtorek, kiedy to „Stara Dama” pokonała do zera Malmoe FF w Lidze Mistrzów.
Golkiper reprezentacji Polski zaliczył szczególnie nieudany początek bieżącego sezonu. Nie dość, że „Juve” w trzech ligowych spotkaniach zaliczyło remis i dwie porażki, to na dodatek niebagatelna w tym zasługa samego Szczęsnego, który dosłownie podarował rywalom trzy bramki.
Na inaugurację przeciwko Udinese (2:2) najpierw sprokurował wykorzystany rzut karny, a następnie wszedł w nieudany drybling z przeciwnikiem, co zakończyło się skutecznym strzałem na pustą siatkę, zaś przeciwko Napoli (1:2) w prostej sytuacji wypuścił piłkę z rąk, umożliwiając dobitkę z bliskiej odległości.
Jego coraz liczniejsze pomyłki nie uszły uwadze włoskich mediów. „La Gazzetta dello Sport” przed zbliżającym się hitem czwartej kolejki Seria A, w ramach którego Juventus zmierzy się z AC Milanem, przeanalizowała potencjał i siłę obu zespołów pozycja po pozycji. Jak się okazuje, największą dysproporcję dziennikarze „LdS” zauważają między słupkami.
„Szczęsny, oszołomiony błędami z Udinese i Napoli, przeżywa regres. Maignan przejął spuściznę po Donnarummie i z Liverpoolem potwierdził, że świetnie radzi sobie z rzutami karnymi. W wieku 26 lat nie zatrzymał się w rozwoju, wciąż może się poprawiać. Jego potencjał jest niezbadany. 31-letni Szczęsny to gracz dojrzały. Trudno wydostać mu się z miejsca, w którym już był. Pozostaje mocnym numerem jeden, ale dziś Maignan jest w windzie, która jedzie w górę, podczas gdy Szczęsny stoi nieruchomo” – czytamy na łamach włoskiego dziennika.
jbro, PilkaNozna.pl