To był czarny czwartek polskich klubów w europejskich pucharach. 16 sierpnia odpadły wszystkie nasze drużyny z eliminacji Ligi Europy. Tak wcześnie z pucharami jeszcze się nie żegnaliśmy…
Zdecydowanie największym rozczarowaniem zakończyła się przygoda Legii Warszawa. Mistrzowie Polski mieli apetyty na powrót do Ligi Mistrzów po roku przerwy, ale nie zagrają nawet w IV rundzie eliminacji Ligi Europy. Legia rozegrała w europejskich pucharach zaledwie sześć meczów, a prowadziło ją w tym czasie trzech trenerów… Zespół nie był kompletnie przygotowany nawet na rywalizację z mistrzem Luksemburga. Brakowało wszystkiego.
Nie pomogły nawet spektakularne – jak na polskie warunki – transfery. Carlitos coraz częściej zawodzi, nie strzela goli. Jose Kante był rzucany po różnych pozycjach, ale trzeba też pamiętać, że to on miał na bucie w Trnawie piłkę meczową, kiedy w prosty sposób nie opanował futbolówki w doskonałej sytuacji… Z Luksemburczykami strzelił dwa gole i był jedną z jaśniejszych postaci, ale wszyscy zdają sobie sprawę, że stać go na jeszcze lepszą grę.
Legia po awansie do Ligi Mistrzów dwa lata temu miała odjechać rywalom z polskiej ligi. Miała, bo została w blokach. Oczywiście, przez 24 miesiące poważnie się osłabiła, tracąc dwie armaty w osobach Nemanji Nikolicia i Aleksandara Prijovicia. Do tego odszedł jeden z najlepszych zawodników, jacy przewinęli się przez Ekstraklasę – Vadis Odjidja-Ofoe. Nawet Guilherme i Thibault Moulin byli zawodnikami lepszymi niż ci, których teraz do dyspozycji ma Ricardo Sa Pinto… Dawali jakość, nieprzewidywalność w rozegraniu akcji. Teraz wszystko jest schematyczne, proste i wręcz nudne.
O wiele mniej pretensji można mieć do Lecha, który odpadł z Genk. Kolejorz od początku był skazywany na porażkę i scenariusz znalazł odzwierciedlenie w rzeczywistości. Poznaniacy byli drużyną gorszą i nie potrafili się przeciwstawić Belgom. Nie pomogła zmiana trenera, nowa taktyka i wzmocnienia z Portugalii oraz Hiszpanii. Przy Bułgarskiej z łezką w oku wspominają, kiedy drużyna rywalizowała jak równy z równym z Manchesterem City czy Juventusem w fazie grupowej LE. Teraz trzeba tylko spuścić głowy i pogratulować Belgom awansu do IV rundy.
Najwięcej przyjemności polscy kibice mieli z oglądania Jagiellonii Białystok. Pszczółki walczyły w każdym spotkaniu o każdy centymetr boiska. Wicemistrzowie Polski to mniej doświadczona ekipa w europejskich podbojach od Legii i Lecha, ale właśnie w tym szaleństwie była metoda. Zespół Ireneusza Mamrota udowodnił, że jest w stanie wyeliminować Rio Ave, które miało ich pożreć. W trzeciej rundzie Jaga też postawiła się Gentowi, ale to już było za mało, aby osiągnąć sukces. Gra była jednak lepsza niż wynik…
W jakim miejscu jest w tym momencie polski futbol? Dołączyliśmy do krajów, które nie mają już ani jednego przedstawiciela w europejskich rozgrywkach. Obok Polski są to: Liechtenstein, Albania, Mołdawia, Irlandia, Finlandia, Bośnia i Hercegowina, Łotwa, Armenia, Malta, Estonia, Walia, Czarnogóra, Wyspy Owcze, Gibraltar, Irlandia Północna, Kosowo, Andorra i San Marino. Krótko mówiąc: same piłkarskie potęgi…
Leżymy na deskach i z zazdrością możemy popatrzeć na Norwegię, Cypr, Izrael, Słowację, Słowenię, Kazachstan, Macedonię, Litwę, Mołdawię, Gruzję czy Ukrainę, które mają swoich przedstawicieli w IV rundzie eliminacji LE. A przecież wystarczy dodać, że w fazie grupowej tych rozgrywek na pewno zobaczymy dwa zespoły z Czech…
Paweł Gołaszewski