Pięć lekcji z meczu Arsenal – Bayern
Nie trzeba czekać na wielki Bayern
pod okiem Pepa Guardioli. W Monachium już gra zjawiskowa ekipa, która swoje
talenty pokazała wygrywając 3:1 na wyjeździe z Arsenalem. Czego dowiedzieliśmy
się ze starcia dwóch wielkich firm Europy?
1) Znak firmowy Bayernu
Gdyby tworzyć definicję idealnego
meczu wyjazdowego w pucharach, Bayern w Londynie zbliżyłby się do perfekcji.
Dominacji Bawarczyków nie oddawały statystyki posiadania piłki, w których są
zwykle najlepsi w Europie zaraz po Barcelonie. Goście pozwolili szamotać się z
futbolówką Arsenalowi. Swój sukces oparli na dewastującym wykorzystywaniu
własnych przewag i żelaznej obronie.
– Zaczęliśmy naprawdę dobrze,
szczególnie w pierwszych 30 minutach. Oddaliśmy piłkę, a nasi rywale musieli
wykonać całą pracę. Byliśmy bezwzględni – skomentował Bastian Schweinsteiger.
Fenomen defensywy Bayernu (która w lidze pozwoliła rywalom na strzelenie
siedmiu goli w 22 meczach) oddał przebieg pierwszej połowy, gdy Arsenal nie
miał żadnego celnego strzału na bramkę, a ich dwa uderzenia zostały
zablokowane.
Monachijczycy poradzili sobie z
planem taktycznym Arsene Wengera, który na szpicy ataku wystawił Theo Walcotta.
Szybki Anglik miał wykorzystywać miejsce za plecami obrońców, u których gra
pressingiem wymusza wysokie ustawienie. Jednak Bayern nie pękał. Nawet typowany
na najsłabsze i najwolniejsze ogniwo Daniel van Buyten imponował przechwytami
oraz wzorowym czytaniem gry. Tylko jedna okazja obnażyła zapędzenie się Davida
Alaby i dała przestrzeń na rajd Santiego Cazorli (skończony złym podaniem).
Gol Lukasa Podolskiego przerwał
serię 664 minut Bayernu bez straty gola. Indywidualne wpadki Manuela Neuera i
Schweinsteigera przy tym trafieniu stanowiły podły wyjątek od poza tym
perfekcyjnego drylu w bawarskiej defensywie.
2) Nadzieja Arsenalu
Kanonierom trudno będzie wyciągać
pozytywne wnioski po zmierzeniu się z przytłaczającą siłą z południa Niemiec.
Jeśli ktoś wyróżnił się na tle przyjezdnych, był to najmłodszy wśród gospodarzy
Jack Wilshere. 21-latek to jedyny piłkarz Arsenalu, który mógłby wejść do
wyjściowej jedenastki Bayernu i usprawnić jej tryby.
Jeszcze przed meczem Schweinsteiger
doceniał klasę rywala z linii pomocy. – Typowy angielski zawodnik ma ponad 180
cm wzrostu. Jack Wilshere posiada inne ruchy. On jest dynamiczny, ma dobrą lewą
nogę i trzyma oko na piłkarzy dookoła niego – chwalił go 28-letni gracz
Bayernu.
Składniki tej wyliczanki Wilshere
pokazał na The Emirates. Zanotował sześć udanych dryblingów. Jego wejścia z
głębi pola okazały się zabójcze w pojedynku z reprezentacją Brazylii, a we
wtorkowy wieczór były najlepszą bronią Kanonierów. Jednak brakowało mu drugiego
tak efektywnego ogniwa. Zupełnie obok meczu przeszli Cazorla i Aaron
Ramsay.
3) Popis niedocenionego Lahma
Pominięcie Philippa Lahma w Jedenastce
Roku FIFA 2012 na rzecz Daniego Alvesa było największym nieporozumieniem
styczniowej gali. Kapitan Bayernu od lat prezentuje niezwykle równą formę. Wszystko
co najlepsze zaprezentował widzom starcia w Londynie.
Ofensywnymi wejściami terroryzował
osłabioną lewą stronę obrony Arsenalu. Na niej z konieczności grał środkowy
obrońca Thomas Vermaelen, bo Nacho Monreal został zamrożony do występów w Lidze
Mistrzów przez mecze dla Malagi. Lahm wykorzystał skłonności Vermaelena do
trzymania się bliżej środka boiska i jego mniejszą ruchliwość. Obiegał
ścinającego Thomasa Mullera i słał groźne dośrodkowania. Jedno z nich doszło
celu przy golu Mario Mandzukicia (łącznie trzy kluczowe podania).
29-latek nie ograniczył się do
ataków. Zadbał, aby rajdy łączyć z ścisłym pilnowaniem Podolskiego. Pracę
wykonał bez zarzutu, bo jego rodak nie miał zbyt wiele przestrzeni na
rozpędzanie się po skrzydle. Bramkę zdobył po rzucie rożnym, gdzie Lahm nie
odpowiadał za jego pilnowanie. Niemiecki obrońca był perfekcyjny w każdym calu,
ale jeśli to nie przekonuje FIFA…
4) Kroos królem rocznika 1990
Równie mocnym blaskiem błyszczał
Toni Kroos. Młody Niemiec był centralną postacią machiny ofensywnej gości. Jego
uwalnianie się spod opieki rywala oraz znajdowanie wolnych przestrzeni między
liniami obrony mogą z powodzeniem służyć za materiał szkoleniowy dla
ofensywnych pomocników. Kreatywne zagrania uwieńczył pięknym wolejem, którym
otworzył Bayernowi drogę do pięknego wieczoru w Londynie.
Kroos pokonał Wojciecha Szczęsnego w
pojedynku o najlepszego piłkarza meczu z rocznika 1990. Polski golkiper znów
znalazł się w centrum zainteresowania z powodu swojej pomyłki. Tak jak w przegranym
starciu z Blackburn, wybił za krótko i przed siebie strzał gracza Bayernu.
Skończyło się dobitką i prowadzeniem 0:2 dla gości. Szczęsny nie pomógł sobie w
oddaleniu plotek o polowaniu Arsenalu na nowego bramkarza (mówi się o Pepie
Reinie, Asmirze Begoviciu lub Victorze Valdesie). Polski golkiper musi częściej
pomagać Kanonierom w taki sposób, jak robił to w meczu z Sunderlandem, gdy jego
natchnione parady pozwoliły drużynie dowieźć cenne zwycięstwo.
5) Posucha pucharowa
Wielkimi krokami zbliża się moment,
w którym Arsenal ósmy sezon z rzędu straci szansę na jakiekolwiek trofeum. Liga
Mistrzów była mglistą, ale jedyną okazją Kanonierów na świętowanie triumfu.
Londyńczycy dali przegrali drugi kolejny mecz na The Emirates. Porażka z
Blackburn wyrzuciła ich z Pucharu Anglii, klęska z Bayernem pozostawiła tylko
iluzoryczne szanse na przetrwanie w Champions League. To najtrudniejszy tydzień
w historii pracy Arsene Wengera w stolicy Anglii, który na konferencji
przedmeczowej pokazał rosnące poddenerwowanie.
Chcąc jeszcze marzyć o finale na
Wembley, Kanonierzy muszą strzelić trzy gole na Allianz Arena. W tym sezonie
nie udało się to nikomu. Ba, tylko Bayer Leverkusen trafił dwa razy i jako
jedyny wygrał w piłkarskim sercu Monachium.
Wengerowi zostanie ściganie się o
„trofeum”, którym sam nazwał awans do przyszłorocznej Ligi Mistrzów.
Niewyrażane pucharem, a zastrzykiem finansowym miejsce w czołowej czwórce to
także nie lada wyzwanie – trzeba bowiem z czuba tabeli wypchnąć silniejszą
kadrowo Chelsea lub Tottenham rozpędzony wraz z Garethem Balem.
Andrzej KOTARSKI
PilkaNozna.pl