„Nowy Frankowski” robi furorę w Katowicach
– Czeka go jeszcze mnóstwo pracy, ale trzeba przyznać, że ma ogromny talent i dużo myśli na boisku. Wołamy na niego „Raki” – tak trener GKS-u Katowice Rafał Górak komplementuje swojego asa, Łotysza Denissa Rakelsa.
Łotysz trzy ostatnie mecze zagrał w podstawowym składzie GKS-u Katowice i dobrą grą oraz strzelonymi golami przyczynił się do wydźwignięcia zespołu ze strefy spadkowej. Najlepsze spotkanie rozegrał z Piastem Gliwice, kiedy trafił do siatki dwukrotnie i zaliczył asystę. Natomiast w ostatnim boju z Sandecją Nowy Sącz strzelił bramkę głową na 1:0. Dzięki temu drużyna mogła czyhać na kontry i drugą bramką ustalić wynik meczu.
– Już wcześniej zdobywałem sporo goli po strzałach głową, ale zdecydowanie muszę jeszcze poprawić grę lewą nogą i przede wszystkim być skuteczniejszy – krytycznie ocenia swoją dyspozycję Rakels. – Jest jeszcze młody, ale jeżeli nadal będzie opierał swoją grę na ciężkiej pracy, sprycie i będzie dostrzegał lepiej ustawionych partnerów, to zajdzie daleko. Piłka szuka go w polu karnym, to taki mniej doświadczony Frankowski – zauważa pozytywy swojego podopiecznego trener.
Komplementy nie są na wyrost, bo 19-letni napastnik nie wziął się znikąd. Zagłębie Lubin ściągnęło go za 400 tysięcy euro z Metalurga Lipawa jako świeżo upieczonego króla strzelców ligi łotewskiej (18 bramek). Wcześniej odbył testy w Werderze Brema i FC Basel, a zainteresowanie młodym piłkarzem wykazywały kluby greckie, Karpaty Lwów i Rubin Kazań. Gracz przystał jednak na przenosiny do ligi polskiej. Rakels nie przebił się do wyjściowego składu „Miedziowych” i został wypożyczony na sezon do GKS-u.
– W Polsce gra się dużo trudniej, niż w mojej ojczyźnie. Tam jest tylko pięć dobrych zespołów, a tu wszyscy rywale są wymagający. Każdy mecz jest bardzo trudny – porównuje rozgrywki „Raki”.
– Nie ma sensu porównywać obu lig. Artiom Rudnev na Łotwie prawie nie strzelał goli, a u nas zdobywa je na zawołanie i jest gwiazdą – przekonuje Górak. – Czy są między nimi podobieństwa? Ja ich nie widzę. Rudnev jest silniejszy fizycznie, a Deniss jest kieszonkowym napastnikiem, takim spryciarzem w polu karnym – ocenia opiekun „Gieksy”.
Rodzice Rudneva to Rosjanie, należący do mniejszości rosyjskiej na Łotwie. Rakels ma natomiast korzenie w… Polsce. – Kuzyn mojego taty jest Polakiem. Mieszka z rodziną pod Warszawą, ale jeszcze ich nie poznałem – mówi trochę zakłopotany.
Piłkarz Lecha Poznań to etatowy kadrowicz, natomiast „Raki” ma na koncie dopiero jeden występ w narodowych barwach. – To było niesamowite przeżycie i ogromne doświadczenie. Było bardzo ciężko, ale w przyszłości chcę dostawać powołania regularnie – opowiada o swoim celu.
Dziwi numer 80. na koszulce zawodnika GKS-u. Nie jest to przecież rok urodzenia napastnika, bo ten przyszedł na świat w 1992 roku. – To proste. Moje dwa ulubione numery to „10″ i „8″, ale oba były już zajęte więc wybrałem ich połączenie – wyjaśnia nam Rakels.
W niedzielę zespół z Katowic czeka trudny mecz z Termaliką Brukbet Nieciecza. – Naszym celem jest wygranie trzech ostatnich meczów. Na pewno nie będzie łatwo – mówi piłkarz. Pytany o plany na przyszłość, odpowiada skromnie, jak dotychczas: – Przede wszystkim chcę grać jak najwięcej i pomóc GKS-owi osiągać jak najlepsze wyniki. Dla mnie dobro drużyny jest zawsze najważniejsze. Czy wrócę do Zagłębia? Nie wiem. Muszę się wcześniej wiele nauczyć. Później zobaczymy, co się stanie – zakończy Rakels.
Marcin Dobski, Piłka Nożna