Nowy trener Zagłębia Sosnowiec, Krzysztof Dębek, ma przed sobą trudne zadanie. W niespełna pięć tygodni musi przygotować nieznany sobie zespół na wyczerpujący i prowadzony w zawrotnym tempie 12-kolejkowy ostatni odcinek ligi.
Podpisywał pan umowę z Zagłębiem w niecodziennych okolicznościach, a konkretnie online. Czy praca na szczeblu centralnym to spełnienie marzeń?
Sytuacja inna niż wszystkie spowodowana jest pandemią i najważniejsze, żebyśmy wszyscy byli zdrowi – mówi Dębek. – Nie chciałbym mówić, że to dla mnie spełnienie marzeń, ale na pewno największe wyzwanie w karierze trenerskiej.
Prezes Marcin Jaroszewski mówił o odświeżeniu karuzeli trenerskiej. I tak się stało – jest pan jedynym szkoleniowcem w I lidze, który jeszcze nie ma licencji UEFA Pro, ale jest na ostatniej prostej do jej uzyskania.
Tak zdarzyło się w przypadku naszej grupy. W przeszłości zdarzało się, że uczestnicy kursu pracowali dosyć wysoko. Bodajże Ivan Djurdjević był w takiej sytuacji. Z prezesem Jaroszewskim znaliśmy się wcześniej, a teraz obopólnie udało nam się doprowadzić do współpracy.
Jak wiele nauczył się pan w Victorii Sulejówek, w której pracował pan w III i IV lidze?
Dużo. Słowa podziękowania należą się prezesom z Sulejówka, którzy patrzyli szerzej niż doraźne problemy. Często zdarza się, że niepowodzenia to nie wina jednej osoby, lecz sytuacji w jakiej znajduje się dany klub. Współpracowaliśmy pomimo zawirowań i to było doceniane.
Teraz Zagłębie, I liga i walka o…
…będziemy czekać na to, co życie przyniesie. Samo mówienie o dograniu ligi ma sens tylko w obliczu pandemii. Trzeba pamiętać, że przed nami wielka część rozgrywek. Ponad 33 procent ligi, 12 spotkań, 36 punktów do zdobycia – to daje ogrom możliwości. Tabela może wyglądać różnie.
Czy sztab trenerski z Łukaszem Matusiakiem to był autorski pomysł, czy też ktoś podszepnął, że warto postawić na byłego piłkarza Zagłębia?
W sztabie jest również Tomasz Grudziński, z którym znamy się doskonale. Połączenie naszego zgrania z trenerem Matusiakiem powinno być korzystne dla wszystkich w klubie.
Nie ma opcji, że trener Matusiak awaryjnie jeszcze zagra?
Raczej już nie. Koncentruje się na tym, co do niego należy. Sam już przyznaje, że inaczej patrzy na to wszystko. Będąc po drugiej stronie, dostrzega nowe rzeczy.
Cały czas jest pan w gronie trenerów młodych. Jak więc odnalazł się pan w szatni z jednej strony międzynarodowej, a z drugiej – starych wyjadaczy?
Pierwsze dni to był czas na poznanie się. Odbyłem indywidualne rozmowy z zawodnikami. Jestem mile zaskoczony tym, jacy są w kontaktach. W Zagłębiu jest fajna mieszanka doświadczonych piłkarzy, jak Małecki, Pawłowski, Polczak, Grzelak, Babiarz, młodych i zagranicznych. Liczę na to, że stworzymy dobrze skonsolidowany zespół z szatnią szanującą się nawzajem.
Zagłębie posiada wystarczająco szeroką kadrę, aby sprostać trudom wytężonej pracy w czerwcu i lipcu?
Obecnie trenujemy z 23 zawodnikami z pola i trzema bramkarzami. Niestety, wypadł nam Michał Góral, który podzielił los Michała Efira i kilku innych piłkarzy, którym odnowiły się kontuzje tuż po powrocie do treningów. Zmiennicy i dublerzy pozwolą nam w odpowiedni sposób szafować siłami. Pracujemy nad tym, aby wytrzymać grę w trybie środa-sobota. Obecny czas można porównać do letniego okresu przygotowawczego, który zwykle zamyka się na 4-5 tygodniach pracy.
Dodatkowy okres przygotowawczy, ale bez możliwości dokonywania transferów. Czy to problem?
Jesteśmy w trakcie sezonu i tyle. Bierzemy to, co jest i nad tym pracujemy. Myślę, że na boisku poradzimy sobie bez problemu. Większym kłopotem może być brak kibiców. Na domiar złego zaczynamy meczem w Tychach, gdzie nasi kibice z pewnością zapełniliby swój sektor do ostatniego miejsca.
W okresie przygotowawczym są sparingi, które trenerom dają odpowiedź na wiele pytań.
Właśnie dowiedziałem się o tym, że nie będziemy mogli rozgrywać sparingów, ale mam nadzieję, że do wznowienia ligi ten zakaz zostanie zluzowany. Ubolewam nad tym. Każdy trener, nie tylko ja, skorzystałby na możliwości rozegrania sparingu przed powrotem rozgrywek. Mamy gry między sobą, czyli gry wewnętrzne. Dzięki nim będzie łatwiej wybrać wyjściowy skład. Dobór zawodników do każdego meczu będzie kluczowy, jak również rotacje wynikające z natłoku spotkań.
Rozmawiał Kamil Sulej
Zdjęcie: 400mm.pl