Niemcy wylecieli z Euro, ale na mundial w Brazylii wrócą jeszcze mocniejsi!
Niemcy z mistrzostwami Europy żegnali się w bólach spowodowanych wywrotką dopiero w półfinale, ale we Frankfurcie meldowali się w nastrojach podobnych do tych, które panowały w polskiej kadrze po porażce z Czechami. Do domu wrócili jako przegrani, na pewien sposób nawet upokorzeni, ale na pewno nie rozłożeni na łopatki i z przetrąconym kręgosłupem.
Jesteś tak dobry, jak twój ostatni mecz. Zespół Loewa według tej maksymy jest więc słabiutki i bezradny, a sam szkoleniowiec nieudolny i przepełniony sprzecznościami. Takie podejście jest jednak niesprawiedliwe, bo obrzydliwie fałszuje rzeczywistość. Dwa gole Balotelliego i włoska dominacja w półfinale spowodowała, że o Niemcach mówi się teraz tylko i wyłącznie źle. A jeszcze kilkanaście godzin wcześniej z przepastnych ilości opinii o zespole Loewa ciężko byłoby wybrać choć tuzin negatywnych. Po rozjechaniu Greków w ćwierćfinale, a wcześniej rozbiciu banku w grupie śmierci, niemal wszyscy byli w stanie Niemcom bić pokłony. Grali przecież znakomicie – skutecznie, efektownie, pewnie z tyłu. Teraz często ci sami mówią, że to ekipa nieskuteczna, toporna i dziurawa. I na pewno nie namaszczali ich na nowych mistrzów. Co to, to nie!
Owszem, w półfinale zawiedli, zaprezentowali sposób gry, do którego na pewno nas nie przyzwyczaili. I owszem, wielka zasługa w tym Joachima Loewa, który przed decydującym starciem zastosował błędny wariant. Tuż po półfinałowej, niemieckiej tragedii i włoskiej wiktorii warto rzucić okiem na to, co 24 godziny przed decydującym o wejściu do finału starciem mówił selekcjoner. – Zwycięski skład można zmieniać. Najważniejsze, żeby nie zmieniać filozofii gry. Decyzje podejmuję niezależnie o tego, co mogłoby się stać. Opieram się na moim własnym przekonaniu i doświadczeniu, w oparciu o naszą filozofię. Kiedy podejmuję takie decyzję, to zamykam pole do dyskusji. Są to wyłącznie moje postanowienia… – mówił selekcjoner.
Zacytowane słowa brzmią teraz przedźwięcznie, bo przecież to roszady Loewa doprowadziły ostatecznie do sytuacji, w której zespół zakręcił się i zagubił, posiał gdzieś ofensywny rozmach, zatracił pewność budowaną od wielu miesięcy meczów o stawkę bez porażki. Loew wprowadzając defensywnego bądź co bądź Kroosa i rezygnując ze stosowanego przez cały turniej ustawienia z dwoma dynamicznymi skrzydłowymi, decydując się na stoczenie ostatecznej batalii o wszystko w środku pola, skazał się na szybką śmierć. Centrum szczelnie przykrył bowiem blask gwiazdy Pirlo, De Rossi również nie miał wielkich problemów z przeciwnikiem. Schweinsteiger, Khedira i Kroos nie podołali.
Co by jednak nie mówić, Niemcy na Euro pokazali kawał znakomitej piłki. – Zdaję sobie sprawę, że moi podopieczni po takim spotkaniu są rozczarowani, ale mam nadzieję, że szybko odnajdziemy motywację do dalszej pracy. To był naprawdę pozytywny turniej w naszym wykonaniu. Po jednym meczu nie można przekreślić tego, co udało nam się osiągnąć przez ostatnie lata. Jesteśmy świetni jako zespół, rozwijamy się, przez ostatnie lata pokazaliśmy, na co nas stać. Dlatego proszę nie spodziewać się rewolucji w naszej reprezentacji przed eliminacjami do mistrzostw świata – mówił po porażce z Włochami Joachim Loew.
Bez dwóch zdań największą siłą niemieckiej jedenastki jest jej młodość. Wyjściowe składy z meczu Niemcy – Włochy prezentują się następująco:
Niemcy: Neuer – 26 lat; Lahm – 28 lat; Hummels – 23 lata; Badstuber 23 lata; Boateng 23 lata; Kroos – 22 lata; Schweinstaeiger – 27 lat; Oezil – 23 lata; Khedira – 25 lat; Podolski – 27 lat; Gomez – 26 lat
Średnia wieku: 24,81
Włochy: Buffon – 34 lata; Balzaretti – 30 lat; Barzagli – 31 lat; Bonucci – 25 lat; Chiellini – 27 lat; Marchisio – 26 lat; Pirlo – 33 lata; Montolivo – 27 lat; De Rossi – 28 lat; Balotelli – 21 lat; Cassano – 29 lat
Średnia wieku: 28,27
Okazuje się, że po wyjęciu ze składu Włochów Balotelliego, który zdecydowanie zaniża średnią, ekipa Prandellego w porównaniu do Niemców to zespół wręcz geriatryczny. Nie jest to jednak zarzut (koncepcja się przecież sprawdza!), ale ewidentny dowód na to, że aktualna generacja zawodników z Niemiec ma jeszcze przed sobą o wiele więcej czasu na rozwój i zdobywanie tytułów niż ich wczorajszy pogromcy. Ciekawe w tym wszystkim jest również to, że w Niemczech ani przez moment nikt nie zastanawiał się nad zmianą szkoleniowca. Porażka za naszą zachodnią granicą przyjęta została bardzo krytycznie, Loewowi dostało się po uszach, ale i tak na 99 procent zespół do MŚ w Brazylii przygotowywał będzie czwartkowy, największy przegrany.
Teraz przed reprezentacją Niemiec ponad miesiąc wolnego. Pierwsze zgrupowanie po Euro Joachim Loew zorganizuje przed towarzyskim meczem z Argentyną, który zaplanowany jest na 15 sierpnia. 7 września nasi sąsiedzi rozpoczną eliminacje do mundialu. Zmierzą się wtedy z Wyspami Owczymi. Cztery dni później pojadą do Wiednia na mecz z Austrią. Oprócz tego Niemcy o Brazylię bić się będą ze Szwecją, Irlandią oraz Kazachstanem. Jeśli Loew wróci do podstawowego, ofensywnego ustawienia, Niemcy znów mieć będą szanse na wygranie swojej grupy eliminacyjnej w cuglach, jak miało to miejsce podczas eliminacji do Euro. A wówczas na wielki turniej powrócą jeszcze mocniejsi, niż miało to miejsce na polskich i ukraińskich stadionach…
Paweł KAPUSTA
PilkaNozna.pl