Milan wrócił za dalekiej podróży
Hellas Werona prowadził już różnicą dwóch goli, lecz waleczny AC Milan nie poddał się i przechylił szalę zwycięstwa na swoją korzyść, wygrywając w stosunku 3:2 w meczu ósmej kolejki włoskiej Serie A.
Hellas Werona miał chrapkę na pierwsze w historii istnienia klubu zwycięstwo na San Siro przeciwko Milanowi. Początkowo wszystko szło zgodnie z planem. Szczególnie w pierwszej połowie, w której podopieczni Igora Tudora w defensywie i ofensywie grali bezbłędnie.
Objęli prowadzenie już w siódmej minucie, kiedy to Miguel Veloso obsłużył prostopadłym podaniem wychodzącego na wolne pole Gianlucę Caprariego, który wygrał pojedynek sam na sam z Ciprianem Tatarusanu.
Rumuński golkiper musiał po raz drugi wyciągnąć piłkę z własnej siatki kwadrans później. Po faulu Alessio Romagnioliego w polu karnym sędzia wskazał na wapno, a rzut karny skutecznie wykorzystał Antonin Barak.
Milan próbował odrobić dwubramkowe straty, lecz brakowało mu piłkarskich argumentów, żeby przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Przebieg boiskowych wydarzeń uległ zmianie dopiero po przerwie, gdy „Rossonerri” przejęli kontrolę i zdominowali przeciwników.
Trafienia były tylko kwestią czasu. Udało się w 59. minucie. Rafael Leao po serii dryblingów dośrodkował w kierunku pola karnego, gdzie na piłkę czyhał Olivier Giroud, którego strzał głową był nie do obrony dla bramkarza.
Gol kontaktowy zmotywował podopiecznych Stefano Pioliego. W 76. minucie doprowadzili do wyrównania. Davide Faraoni dopuścił się faulu w obrębie pola karnego, co nie uszło uwadze arbitra, który podyktował jedenastkę, wykorzystaną przez Francka Kessiego.
Decydująca dla losów spotkania bramka padła w 78. minucie. Koray Guenter fatalnie skiksował po dośrodkowaniu Samu Castillejo: zamiast wybić piłkę daleko od własnej bramki, pechowo skierował ją między własne słupki.
Tym samym Milan w sześćdziesiątym (!) meczu w historii przeciwko Hellasowi przed własną publicznością nadal jest niepokonany. Ale to nie wszystko. Zwycięstwo i komplet punktów dało mu również awans na pierwsze miejsce w tabeli Serie A, na którym pozostanie co najmniej do jutrzejszego wieczora, bowiem wtedy poznamy rezultat konfrontacji dotychczas liderującego Napoli z Torino.
jbro, PilkaNozna.pl