Przejdź do treści
Maraton Legii bez udanego finiszu

Ligi w Europie Liga Europy

Maraton Legii bez udanego finiszu

Dla Legii Warszawa to były intensywne 53 dni. Przy akompaniamencie krytyki przebiegała droga z piekła w okolice nieba, której kulminacyjnym punktem był rewanżowy mecz z Rangers FC. – W Polsce trenerów się nie szanuje. Skoro swobodnie podważa się autorytet szkoleniowców z 20-letnim doświadczeniem i sukcesami, dlaczego ja miałabym oczekiwać, że ktoś będzie rozumiał i respektował moje decyzje? – pyta trener Aleksandar Vuković.


PRZEMYSŁAW PAWLAK


Trenerskie kwalifikacje Serba w niespełna dwa miesiące zostały podważone przynajmniej 14 razy, bo aż tyle Legia rozegrała meczów od 11 lipca, gdy rozpoczęła eliminacje Ligi Europy. Zapanowała atmosfera bardziej oczekiwania na jego porażkę, niż na sukces. Tymczasem start Legii do sezonu w porównaniu z poprzednimi dwoma latami, gdy zespół również nie kwalifikował się do fazy grupowej europejskich pucharów i biorąc pod uwagę suche liczby, wcale nie wyglądał tak źle. W rozgrywkach 2018-19 drużyna do momentu pierwszej w sezonie przerwy na mecze reprezentacji zanotowała bilans: 6 zwycięstw, 3 remisy i 5 porażek, bramki 19-19, przy czym na zero z tyłu zagrała 5 razy. Rok wcześniej statystyki wyglądały następująco: 8 zwycięstw, 4 remisy (razem z meczem o Superpuchar zakończonym wynikiem 1:1, ostatecznie przegranym w rzutach karnych), 3 porażki, bramki 27-13, gola udało się nie stracić w 6 meczach. Obecna Legia legitymuje się natomiast bilansem: 7 zwycięstw, 5 remisów, 2 porażki, bramki 16-7, w tym aż 9 meczów bez straty gola. 

Kto się ośmiesza?

– Przeżyłem w Legii kilka początków sezonów, wiedziałem, że aby przejść możliwie sprawnie intensywny pierwszy etap, będę potrzebował ponad 20 zawodników gotowych wyjść na boisko – tłumaczył w zeszłym tygodniu, przed meczami z Rangers FC i Rakowem Częstochowa Vuković. – Grając żelazną jedenastką, pozostałych piłkarzy trzymając w szafie, nie bylibyśmy w stanie pokonać na przykład Łódzkiego Klubu Sportowego. Przed meczem w Łodzi miałem pewność, że stawiam na chłopaków w olbrzymiej większości w tym sezonie ogranych. Umiejętnie prowadzimy zespół. 

Wicemistrzowie Polski w obecnych rozgrywkach średnio na boisko wychodzili co 3,78 dnia. Dla każdego zespołu byłaby to wysoka intensywność. W dodatku drużyna z Łazienkowskiej weszła w taki rytm prosto po przygotowaniach. Kluczem było odpowiednie zaplanowanie wzrostu formy zawodników. Między innymi dlatego w pierwszych meczach sezonu styl gry Legii był marny. Vuković po zremisowanym bezbramkowo meczu otwierającym sezon z zespołem Europa FC z Gibraltaru powiedział, że jest dumny z zawodników, co zostało fatalnie przyjęte, podobnie jak poziom gry, przez opinię publiczną. 

– Dziś powtórzyłbym te słowa. Na takim etapie byliśmy. Praca, którą zespół wykonał na boisku, budowała mnie. Wynik nie był idealny, ale widziałem drużynę walczącą o każdą piłkę, zaangażowaną, nieustępliwą. Nie było powodów do paniki. Przy założeniu utrzymania tej pracy w kolejnych meczach, że forma pójdzie w górę było oczywiste. Pomiędzy bezbramkowym wynikiem z Europa FC a takim samym remisem w pierwszym meczu z Rangersami jest bardzo cienka granica. Na Gibraltarze i w Warszawie różniły się tylko detale, które udało się z czasem wypracować. Ta sama drużyna z kilkoma korektami potrafiła zagrać dwa różne mecze, ale potrzebny do tego był czas. Nie ma możliwości, aby w trzy tygodnie przygotować zespół do 14 spotkań rozgrywanych co 3-4 dni. Musisz dochodzić do optymalnej dyspozycji meczami. Dla nas był to okres nie tylko grania o wszystko w europejskich pucharach, ale także przygotowania się do tego, co czeka nas w kolejnym etapie sezonu. Jesteśmy zadowoleni z miejsca, w którym się w tym kontekście znaleźliśmy.

(…)


CAŁY TEKST MOŻNA ZNALEŹĆ W NOWYM (36/2019) NUMERZE TYGODNIKA „PIŁKA NOŻNA”




Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 43/2024

Nr 43/2024