LM: Tym razem niespodzianki nie było
Liverpool jest o krok od finału Ligi Mistrzów. The Reds w pierwszym meczu półfinałowym pokonali 2:0 Villarreal.
Już od pierwszego gwizdka sędziego Szymona Marciniaka w powietrzu na Anfield czuć było unoszący się charakterystyczny zapach nadchodzącego dla Liverpoolu gola. Objęcie prowadzenia przez The Reds wydawało się tylko i wyłącznie kwestią czasu.
Podopieczni Juergena Kloppa dominowali w absolutnie każdym aspekcie piłkarskiego rzemiosła. Villarreal zwarł skomasowane szyki obronne na własnej połowie i szukał swoich szans w kontratakach. Te jednak nie nadeszły. Dość powiedzieć, że przez cały mecz Żółta Łódź Podwodna oddała tylko jeden (w dodatku niecelny) strzał.
Gra toczyła się praktycznie nieustannie w okolicach pola karnego Unaia Emery’ego i spółki, lecz długo wyraźna przewaga liverpoolczyków nie przekładała się na zdobycz bramkową, na którą trzeba było poczekać do drugiej odsłony spotkania.
A konkretnie do 53. i 55. minuty. Po przerwie The Reds wrzucili piąty bieg i wyprowadzili dwa zabójcze ciosy. Najpierw Jordan Henderson dośrodkował, piłka po rykoszecie odbiła się od Pervisa Estupinana i zatrzepotała w siatce, a chwilę później Sadio Mane nie pomylił się w sytuacji sam na sam z Geronimo Rullim.
Prowadzenie różnicą dwóch goli jawiło się wręcz jako najmniejszy wymiar kary dla. Dlaczego? Ano dlatego, że bramek mogło być więcej niż dwie – Thiago ostemplował spojenie słupka z poprzeczką, a trafienia Virgila van Dijka i Andrew Robertsona zostały anulowane ze wzglądu na ofsajdy.
Villarreal już niejednokrotnie w tej edycji Ligi Mistrzów sprawił niespodziankę. Hiszpanie wyeliminowali kolejno faworyzowany i wyżej notowany Juventus oraz Bayern Monachium. Tym razem jednak musieli zasłużenie uznać wyższość Liverpoolu.
Czy Żółta Łódź Podwodna uniknie zatonięcia i wypłynie na powierzchnię? Przekonamy się już za tydzień. Półfinałowy rewanż odbędzie się w środę 3 maja na Estadio de la Ceramica.
jbro, PilkaNozna.pl
