Z uwagi na trwającą sagę transferową z udziałem Wesleya Fofany, w sobotnim meczu Chelsea z Leicester City Brendan Rodgers nie będzie mógł skorzystać z najlepszego zestawu stoperów, jakim dysponuje. To dla niego problem duży, ale nie nowy.
W ostatnim czasie francuski defensor myśli o migdałach niebieskich jak koszulka The Blues. Szansa na jej przywdzianie kompletnie zawróciła mu w głowie, odbierając skupienie i chęć do pracy. Dostrzegłszy to, szkoleniowiec Lisów odsunął 21-latka od drużyny. Od kilku dni Fofana trenuje indywidualnie lub z członkami zespołu młodzieżowego. W trakcie spotkania z Southampton przebywał na trybunach. Nie wiadomo, czy tak samo będzie na Stamford Bridge, ale jasne jest, iż jeśli pojawi się na londyńskim obiekcie, to nie w charakterze uczestnika rywalizacji. Rodgers zapowiedział, że Fofana nie znajdzie się w kadrze meczowej.
Opiekun Leicester od tygodni przekonuje, iż jego podopieczny nie jest na sprzedaż. Chelsea nic sobie jednak z tego nie robi. Usilnie stara się o sprowadzenie byłego zawodnika Saint-Etienne, nie zraziło jej odrzucenie przez klub z King Power Stadium trzech ofert transferowych. Czwarta jest już w fazie przygotowań. Ma opiewać na 75 milionów funtów. Czy wystarczy to do przekonania Lisów? Niekoniecznie. Według wiedzy angielskich dziennikarzy obecny pracodawca Fofany oczekuje za niego zapłaty w granicach 80 milionów. W 2019 roku uzyskał tyle ze sprzedaży Harry’ego Maguire’a do Manchesteru United, co do dziś pozostaje światowym rekordem transferowym, jeśli chodzi o obrońców.
Francuz odznacza się umiejętnościami i warunkami fizycznymi, które zapewniają mu przepustkę do grona najbardziej wyróżniających się stoperów w Premier League. Dobrze radzi sobie w odbiorze piłki na ziemi oraz w powietrzu, jest wysoki, silny i szybki. Wciąż zdradza też ogromny potencjał rozwojowy. Jeśli go zrealizuje, w przyszłości może stać się jednym z najlepszych – a może nawet najlepszym – przedstawicieli swojej pozycji na świecie. Leicester ma wszelkie argumenty, by twardo negocjować z Chelsea i wymagać od niej wielkich pieniędzy – jakość Fofany to jedno, jego obowiązujący do 2027 roku kontrakt – drugie. Kluczowe jest jednak to, iż Lisy nie chcą, by 21-latek odchodził od nich tego lata. Pragną, by stanowił o sile ich defensywy.
Na razie tego nie robi. Czekając na finał sagi transferowej, Rodgers z niego nie korzysta. Tym samym znów nie posyła do gry najlepszego zestawu stoperów, jakim dysponuje (Jonny Evans – Wesley Fofana). To problem, z jakim zmaga się od wielu miesięcy. Można wręcz odnieść wrażenie, iż nad centralną częścią obrony Lisów wisi jakieś fatum. Klątwa, która co chwilę i z przeróżnych powodów uniemożliwia Leicester najbardziej optymalne obsadzenie środka defensywy.
W poprzednim sezonie podstawowy duet stoperów ekipy z King Power Stadium mieli stanowić Jonny Evans i Fofana. Z uwagi na kłopoty zdrowotne reprezentant Irlandii Północnej stracił jednak sporą część okresu przygotowawczego, a potem opuścił aż 29 spotkań. Nawet gdyby nie zmagał się z urazami, „to by nic nie dało, nie dałoby nic”. Fofana pauzował bowiem jeszcze więcej. Przez złamanie kości strzałkowej w stopie, jakiego nabawił się w letnim sparingu z Villarrealem, nie był w stanie wystąpić w 43 meczach. W efekcie 34-latek i 21-latek zagrali razem tylko 10 razy.
Pod nieobecność Irlandczyka i Francuza Rodgers korzystał z Jannika Vestergaarda (który został sprowadzony awaryjnie, po tym jak Fofana został wykluczony z gry na długie miesiące, ale nie spełnił oczekiwań i teraz jest nieskutecznie wypychany z klubu), Daniela Amarteya (który przychodził do klubu jako środkowy pomocnik defensywny, a szkoleniowiec długo nie ufał mu w roli stopera), Wilfreda Ndidiego (który jest środkowym pomocnikiem defensywnym i też zmagał się z kontuzjami), Timothy’ego Castagne’a (który jest bocznym obrońcą, ale radzi sobie jako jeden z trzech środkowych defensorów), lecz przede wszystkim z Caglara Soyuncu.
W minionym sezonie Turek uniknął poważnych kontuzji. Wystąpił w 41 spotkaniach. Do wielu z nich przystąpił jednak ze świadomością dużego ryzyka odniesienia urazu, ponieważ jego organizm był przeciążony grą bez chwili wytchnienia. Odbiło się to na jego dyspozycji. 26-latek miał problemy z koncentracją, pewnością siebie i zaufaniem do własnych umiejętności, przez co popełniał błędy. Nie przypominał zawodnika, któremu wcześniej bacznie przyglądali się skauci Barcelony, Liverpoolu i Paris Saint-Germain.
Działo się to w rozgrywkach 2019-20, gdy Soyuncu wypełnił lukę po Maguirze, należał do najlepszych obrońców w Premier League i świetnie spisywał się w duecie z Evansem. Tak samo miało być w sezonie 2020-21, ale plany zniweczyły urazy. W ich wyniku Turek pojawił się na boisku tylko 32 razy. Jego miejsce zajął Fofana, który przeszedł przyspieszony kurs dojrzewania i nauki systemu gry drużyny (według pierwotnej strategii miał być do niej wprowadzany powoli i stopniowo) i zanotował bardzo udane rozgrywki. Właśnie dlatego w kolejnych to on miał biegać u boku Evansa, ale jak zostało opisane wyżej, stało się inaczej.
W minionych dwóch latach Jonny Evans, Caglar Soyuncu i Wesley Fofana – piłkarze, którzy mieli gwarantować Leicester szczelność w defensywie – opuścili łącznie 119 meczów. Ich zastępcy również nie zawsze byli dostępni. Brendan Rodgers został więc zmuszony do nieustannego rotowania personaliami i ustawieniami taktycznymi (korzystał i z dwójki, i z trójki stoperów), a jego podopieczni nie mieli sposobności, by się zgrać, wypracować boiskowe automatyzmy, nauczyć się siebie nawzajem. Nic dziwnego, że defensywa Lisów przeistoczyła się z jednej z najlepszych w Premier League (41 goli straconych i 13 czystych kont w sezonie 2019-20) w przeciętną (50 goli straconych i 11 czystych kont w sezonie 2020-21), a następnie jedną z najsłabszych w lidze (59 goli straconych i 7 czystych kont w sezonie 2021-22).
Jak będzie w bieżących rozgrywkach – jeszcze nie wiadomo. Odejście Fofany byłoby ogromnym osłabieniem (tym bardziej, iż czasu na znalezienie jego następcy jest mało). Jego pozostanie na King Power Stadium nie zagwarantowałoby natomiast końca lisich problemów z obsadą środka defensywy. Nie oznaczałoby, że Brendan Rodgers zyska spokój i komfort korzystania z najlepszego zestawu stoperów. Nie dość bowiem, iż nie wiadomo, jak Wesley Fofana zareagowałby na konieczność pozostania w Leicester (czy odzyskałby motywację do pracy oraz wysoką dyspozycję), to w dodatku nie sposób przewidzieć, czy on lub Jonny Evans znów nie nabawią się urazów. Po dwóch latach zdrowotnych perypetii stoperów trzeba poważnie brać to pod uwagę. Klątwa jeszcze nie została zdjęta.
Maciej Sarosiek