Ligowy falstart Liverpoolu

Trudny, zaskakujący, niepokojący. Taki jest początek sezonu ligowego w wykonaniu The Reds. W pierwszym meczu zremisowali oni z Fulham, a z przebiegu gry wynik i tak był z ich perspektywy jednym z niewielu pozytywów. W drugim spotkaniu miała być reakcja na niepowodzenie, a znów był remis. Znów nie udało się przekuć roli faworyta na zwycięstwo.

Dziś Liverpool wypadł lepiej niż przed tygodniem, ale i tak daleko od klasy, do której przyzwyczaił. Po pierwszej połowie przegrywał, mimo że przeważał. W 32. minucie zabójczy kontratak precyzyjnie wykończył bowiem Wilfred Zaha.

Na wyrównanie trzeba było poczekać do 61. minuty. Wtedy to kapitalną akcją indywidualną popisał się Luis Diaz.

Gdy Kolumbijczyk trafiał do siatki gospodarze grali już w osłabieniu. Darwin Nunez dał się ponieść emocjom, uderzył rywala głową i obejrzał czerwoną kartkę. Znacząco utrudnił tym samym zadanie swoim kolegom.

Ci doprowadzili do wyrównania, ale na więcej nie było ich stać. Liverpool znów zremisował. Po dwóch kolejkach ma w dorobku tylko dwa punkty. Sezon zaczął od falstartu.

sar, PiłkaNożna.pl