Przejdź do treści
III runda el. LE: Chwilowa apatia z klauzulą w tle

Ligi w Europie Liga Europy

III runda el. LE: Chwilowa apatia z klauzulą w tle

W roku jubileuszu – a klub z Lubina obchodzi 70. urodziny – Zagłębie gra najlepszą piłkę od lat. Konkretnie – od co najmniej dziewięciu, kiedy po raz ostatni, jako mistrz Polski, występowało w europejskich pucharach. Dziś jednak miedziowi są w zupełnie innym miejscu jeśli idzie o wizję rozwoju, ale również na znacznie wyższym poziomie organizacyjnym. I postrzegania tego faktu nie zmieni wynik pierwszego meczu, przegranego pechowo i w sposób trudny do logicznego wytłumaczenia z duńskim SonderjyskE.

Zagłębie nie złożyło jeszcze broni w walce o awans (foto: Ł.Skwiot)

Adam Godlewski komentuje: Lubin odporny na wirus UEFA – KLIKNIJ!

Zagłębie nie jest wcale krezusem – mimo że właścicielem klubu jest jedno z najbogatszych polskich przedsiębiorstw, czyli KGHM Polska Miedź SA – tegoroczny budżet klubu zamyka się w kwocie sześć milionów euro. I taki plan finansowy trzeba zrealizować, bogaty patron nie dołoży bowiem do futbolu nawet złotówki więcej, niż zostało to uwzględnione w preliminarzu. Na dodatek na pierwszy zespół wydawane jest około 40 procent wspomnianej sumy. Czyli około 11 milionów złotych. Pięć milionów kosztuje akademia – wzorcowa, z najlepszą bazą w kraju, która już dostarcza klasowych wychowanków do drużyny prowadzonej przez Piotra Stokowca; około miliona – spłata kredytu zaciągniętego na budowaną właśnie bursę dla 80 szkolonych w Lubinie gimnazjalistów i licealistów; trzy kolejne miliony – koszt wynajmu stadionu od miasta. Wydatków zatem nie brakuje, a mimo to w Zagłębiu zdecydowano się tego lata na najdroższy transfer w historii klubu. Wbrew doniesieniom większości mediów, zakup Filipa Starzyńskiego nie kosztował 400 czy 500 tysięcy euro, ale niemal 700 tysięcy. – Nie mogę ujawniać konkretnych sum, obowiązuje mnie klauzula poufności podpisana z Lokeren, ale mogę potwierdzić, że to rzeczywiście najdroższy transfer w historii Zagłębia – mówi „PN” prezes miedziowych, Robert Sadowski. – Ale tylko jeśli idzie o sumę wyłożoną na kartę zawodnika. Bo gdy uwzględnimy wszystkie koszty, łącznie z kontraktem piłkarza, były już droższe angaże w Lubinie. Teraz nie chcemy już jednak wracać do nie najlepszych, czy wręcz złych, praktyk z tworzeniem kominów płacowych. Wszystkie finanse są pod kontrolą. Nie wolno też zapominać, że Filip jest piłkarzem młodym i perspektywicznym, który jeszcze nie osiągnął apogeum kariery. Zakładamy więc, że kiedyś będziemy mogli wytransferować go za sumę jeszcze wyższą, nawet znacznie, niż teraz musieliśmy wyłożyć. Nieprzypadkowo przez raptem kilka miesięcy od powrotu z Belgii do Polski potrafił wywalczyć miejsce w kadrze Adama Nawałki na finały mistrzostw Europy.
 

Zapis wart ponad 1,5 miliona


Sadowski pracuje w Zagłębiu blisko dwanaście lat i sprawia wrażenie gościa, który o klubie wie więcej niż ktokolwiek inny. Nawet historię pucharowego dwumeczu ze Steauą sprzed 9 lat ma opanowaną w detalach. Na przykład takich, że piłkę meczową miał w Bukareszcie na nodze Rui Miguel, którego zapewne mało kto – nawet w Lubinie – jeszcze pamięta. Konikiem nowego sternika jest ticketing, i na tym polu Zagłębie pod nowym kierownictwem zanotowało duży progres. Dziś jest już w stanie w przedsprzedaży rozprowadzać ponad 70 procent biletów na każdy mecz, co oznacza ponaddwukrotny wzrost w porównaniu do roku ubiegłego. Właściwie jedyne, czego nie udało się zrobić na początku obecnego sezonu, to zatrzymać w Lubinie Macieja Dąbrowskiego, który miał wpisaną klauzulę odstępnego – wedle miedziowych źródeł na poziomie ponad 350 tysięcy euro, czyli ponad 1,6 miliona złotych, wcale zatem niemałą – którą postanowiła wykupić Legia Warszawa. Przed meczem z SonderjyskE akurat był to główny temat w kuluarach, stanowił pretekst do aż dwóch spotkań – podobno z burzliwym przebiegiem – najważniejszych osób w klubie. Najpierw, tuż po czwartkowym spotkaniu z Duńczykami, a następnie w piątek, tuż po południu, w nasiadówkach uczestniczyli, obok prezesa Sadowskiego, dyrektor sportowy Piotr Burlikowski oraz trener Piotr Stokowiec (w pierwszym, czyli wieczornym również szef Rady Nadzorczej Zagłębia Mateusz Dróżdż). Jeszcze na konferencji prasowej Stokowiec nie chciał przesądzać, że nie uda się zatrzymać najlepszego stopera. Powiedział: – Gdyby odszedł Maciek Dąbrowski to byłaby duża strata. Jako trenerowi trudno mi to sobie wyobrazić…

(…)

Adam GODLEWSKI


CAŁY TEKST MOŻNA ZNALEŹĆ W NOWYM NUMERZE TYGODNIKA „PIŁKA NOŻNA”

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 45/2024

Nr 45/2024