Przejdź do treści
Huta tylko w nazwie

Polska 2 Liga

Huta tylko w nazwie

Hutnik Kraków w przeszłości grał w Ekstraklasie i europejskich pucharach. Teraźniejszość nie jest taka kolorowa. Klub z Nowej Huty walczy o pozostanie w II lidze.

Hafez (w białej koszulce) to najważniejsza postać w ofensywie Hutnika.

O covidowym zamieszaniu na linii Hutnik Kraków – Motor Lublin „PN” pisała kilkukrotnie. Polski Związek Piłki Nożnej wcielił się w rolę Salomona i upchnął oba kluby na najniższym poziomie szczebla centralnego. Beniaminek z Grodu Kraka od początku był wymieniany w gronie kandydatów do spadku. Te głosy tylko nasiliły się po jesieni. Hutnik zimował na ostatniej pozycji w tabeli z dorobkiem zaledwie 13 punktów.

BYWAŁO TRUDNIEJ

– Jesień była dziwna. Generalnie początek sezonu nie był zły, później wpadliśmy w dołek, choć wiele meczów nie było najgorszych w naszym wykonaniu – twierdzi Artur Trębacz, prezes Hutnika. – Suma summarum zakotwiczyliśmy na ostatnim miejscu, przegrupowaliśmy się w zimie, zespół został dodatkowo zmotywowany. Naszym celem od początku sezonu było utrzymanie w II lidze. Nic się nie zmienia.

Być może najważniejszą zmianą dokonaną przez władze Hutnika w trakcie przerwy pomiędzy rundami była zmiana trenera. Leszkowi Janiczakowi podziękowano za pracę z drużyną. A było za co dziękować, ponieważ szkoleniowiec wprowadził klub z Suchych Stawów z IV do II ligi. Co ciekawe, łączył posadę trenera z zasiadaniem w zarządzie klubu. Następcą Janiczaka został Szymon Szydełko. 37-letni szkoleniowiec pozostawał bez pracy od czasu rozstania ze Stalą Stalowa Wola.
– Startowałem już z gorszych pozycji. Między innymi w Stalowej Woli. Po siedmiu kolejkach Stal miała zaledwie cztery punkty, tymczasem Hutnik miał zaledwie cztery punkty straty do bezpiecznego miejsca, więc nie rozumiem jak można traktować zadanie utrzymania jako mission impossible. To wykonalne. II liga jest na tyle specyficzna, że seria trzech zwycięstw z rzędu stawia drużynę w zupełnie innej pozycji. Dobrym przykładem jest Garbarnia, która była w strefie spadkowej, wygrała cztery mecze z rzędu i do tej pory znajduje się na bezpiecznym miejscu. Można też wspomnieć o Olimpii Grudziądz i jej wiosennej postawie. Pierwsze mecze dobrze nam się ułożyły, z trudnymi przeciwnikami zrobiliśmy punkty. To jeszcze o niczym nie świadczy, po prostu odrobiliśmy straty z jesieni. Teraz zaczynamy z punktu zero – mówi Szydełko.

Hutnik z nowym trenerem na pokładzie rozpoczął przebudowę kadry. Była konieczna, jednak klub nie mógł sobie pozwolić na szaleństwa. O czasach finansowego eldorado, za które odpowiedzialne było wsparcie huty im. Tadeusza Sendzimira można obecnie jedynie pomarzyć. W ostatniej dekadzie XX wieku przypadł okres świetności klubu z Suchych Stawów. Trzecie miejsce w Ekstraklasie i pucharowe boje z AS Monaco – to piękna historia Hutnika. To także w Nowej Hucie wychowali się między innymi Marek Koźmiński i Łukasz Sosin. Pierwszy ma apetyt na fotel prezesa PZPN, a drugi rozpoczął kampanię w celu objęcia władzy w Małopolskim Związku Piłki Nożnej.

– Huta została nam tylko w nazwie – przyznaje Trębacz. – Utrzymujemy się dzięki wsparciu sponsorów i z wynajmu obiektów sportowych. Koronawirus pokrzyżował nam szyki.

Beniaminek rozstał się z ośmioma piłkarzami. W tym gronie byli tacy, którzy stanowili o sile drużyny na niższych szczeblach. II liga niesie jednak ze sobą poważniejsze wyzwania. Trener Szydełko wyszukał nowych piłkarzy, którzy wzmocnią kadrę i odnajdą się w preferowanym przez niego ustawieniu 1-3-5-2.

– System z wahadłowymi nie jest już dla nikogo zaskoczeniem. Nie ukrywam, że w trakcie pomeczowych analiz bywam zaskoczony pomysłem rywali na nas. Ustawienie 1-3-5-2 w różnych formach ma coraz większe grono zwolenników – mówi szkoleniowiec Hutnika.

WIOSENNE PROBLEMY

Hutnik ściągnął zimą sześciu piłkarzy, w większości z klubów trzecioligowych. O element egzotyki zadbał nominalny obrońca Javier Bernal, który trafił do Krakowa po tym, jak w Siedlcach uznano, że jest za… niski. Trener Szydełko ustawia Hiszpana w środku pola, ale jest to wszechstronny zawodnik. W krótkim drugoligowym debiucie zdobył bramkę z rzutu wolnego na wagę punktu ze Stalą Rzeszów.
Gwiazdą Hutnika jest Abdallah Hafez. Egipcjanin imponuje nie tylko fryzurą afro, ale i umiejętnościami. Jest to piłkarz, który najlepiej czuje się jako wolny elektron, mogący atakować z głębi pola lub skrzydeł. Szydełko na niego liczył, ale Hafez sprawił mu psikusa. W meczu z Gieksą opluł rywala i został odesłany na trzymeczową kwarantannę. Rodak Mohameda Salaha wrócił dopiero na mecz z Pogonią i należał do najlepszych na boisku. To zapewne ostatnia runda Hafeza na Suchych Stawach, ponieważ jego usługami zainteresowane są Cracovia oraz Bruk-Bet Termalica Nieciecza.
Kara Hafeza to nic w porównaniu z poważną kontuzją, której nabawił się Dawid Smug. Podstawowy – i wyróżniający się golkiper całej ligi – piłkarz Hutnika doznał złamania szczęki w spotkaniu z Górnikiem Polkowice. Zdjęcia z twarzą bramkarza zalaną krwią przypominały bardziej obrazki z kartotek policyjnych niż wydarzeń sportowych. Awaryjnie w miejsce Smuga został wypożyczony Arkadiusz Leszczyński z Podbeskidzia Bielsko-Biała. 21-letni bramkarz większość juniorskiej kariery spędził w Nowej Hucie.

– Dawid jest po 1,5-godzinnym zabiegu, jednak kontuzja okazała się na tyle poważna, że nie ma możliwości, żeby w tej rundzie pojawił się na boisku. Ma poskładaną szczękę, którą miał złamaną w dwóch miejscach. Proces gojenia potrwa kilka miesięcy – relacjonuje sternik Hutnika. – Był już na ostatnim meczu w szatni. Wspierał nas – kończy Szydełko.

Kamil SULEJ

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 43/2024

Nr 43/2024