Przejdź do treści
Hoenes wraca do telewizji i znów straszy

Ligi w Europie Bundesliga

Hoenes wraca do telewizji i znów straszy

Blady strach padł na niemieckie środowisko piłkarskie. Uli Hoeness został ekspertem stacji RTL i pojawi się na antenie przy okazji najbliższych spotkań reprezentacji Niemiec. Komu tym razem się dostanie? Jednego można być pewnym – wskaźniki oglądalności z pewnością mocno podskoczą.



O Ulim Hoenessie można powiedzieć wszystko, ale nie to, że potrafi ugryźć się w język. Nigdy nie bał się zdecydowanych, kontrowersyjnych opinii i ciętych ripost. Punkt odbioru zachowania legendy Bayernu Monachium zależy od punktu siedzenia. Gdy jest twoim szefem to będzie bronił cię do ostatniej kropli krwi, ale gdy ktoś nadepnie mu na odcisk, to pozostaje tylko schować się w lodówce jak Harrison Ford w czwartej części przygód Indiany Jonesa i czekać na atomowy wybuch.

Już nie wiadomo kto pierwszy określił Hoenessa mianem „Abteilung Attacke” czyli dosłownie oddziałem ataku. A może to był sam Uli? Jednoosobowy oddział szturmowy, którego nie zatrzyma nic ani nikt. Jego pierwsze głośne wystąpienie miało miejsce w 1978 roku w studiu ZDF. Hoeness chciał przejść do Hamburga, gdzie menedżerem był wówczas jego przyjaciel Guenter Netzer. Ten zażądał szczegółowego badania kolana. – Jeśli ktoś mnie prosi o coś takiego, to wolę już zakończyć karierę piłkarską – grzmiał rozżalony Hoeness.

Notabene zakończył ją właśnie z powodu kontuzji kolana. Gdy podpadł mu Lothar Matthaeus to stanowczo oświadczył, że dopóki on albo Kalle (Karl-Heinz Rummenigge) mają w tym klubie coś do powiedzenia, Matthaeus nie będzie tam nawet greenkeeperem. Gdy Michael Ballack opuszczał Bayern i wybierał się do londyńskiej Chelsea nie omieszkał tego skomentować: – Od początku było jasne, że Michael nie idzie tam by poznać nowy język czy nową kulturę. Raczej nową walutę, poszedł tam wyłącznie dla pieniędzy. Kultowy zespół Die Toten Hosen i jego antybayernowską piosenkę określił mianem brudu, który zadusi społeczeństwo. Podczas negocjacji z Davidem Alabą określił jego agenta Piniego Zahaviego mianem chciwej piranii. Na emeryturze ludzie robią się spokojniejsi? Może, ale nie dotyczy to Hoenessa.

Matka kwoka

– Ilekroć zobaczę i usłyszę coś bezprzedmiotowego, będę bronił Bayernu jak kwoka swoje dzieci. Ten czy inny dziennikarz będzie musiał pogodzić się z faktem, że teraz gdy nie pełnię już żadnej oficjalnej roli w klubie, znowu spuszczam z łańcucha „Abteilung Attacke” – mówił w listopadzie 2019 roku, gdy oficjalnie ogłosił, że odejdzie na emeryturę i nie będzie już kandydował na prezydenta Bayernu. Nie minęło wiele czasu, a Hoeness uderzył po raz pierwszy. Tematem najpopularniejszego piłkarskiego talk show Doppelpass (notabene prowadzonego przez byłego piłkarza Bayernu – Thomasa Helmera) był klub ze stolicy Bawarii i rola Hasana Salihamidżicia. Krytyczne opinie ekspertów a zwłaszcza Marco Fenske – redaktora naczelnego Redaktions Netzwerk Deutschland nie spodobały się byłemu prezydentowi więc postanowił dodzwonić się do studia. Helmer był początkowo dość skonfundowany, ale udzielił mu głosu, a Hoeness zaczął tyradę broniąc dyrektora sportowego jak lew. Rzecz absolutnie bez precedensu. – Duża część grupy wyraża całkowity brak szacunku dla Salihamidżicia, a zwłaszcza pan Fenske, który nie ma zielonego pojęcia jaką Hasan wykonał w tym roku dobrą robotę. Po kilku minutach zakończył tak nieoczekiwanie jak się pojawił. Jak podkreślał po programie wydawca: – Tylko Uli mógł zrobić coś takiego, ale zawsze będzie u nas mile widziany.

Hoeness a reprezentacja

Zawsze był wyjątkowym krytykiem reprezentacji. Nie oszczędzał Juergena Klinsmanna nawet przed Sommermaerchen, a jego późniejsze zatrudnienie w Bayernie określał jako błąd. – Jupp Heynckes miał tablicę i pięć mazaków, a jeden kosztował 2,50 euro. Malował na tablicy ustawienie przeciwnika i mówił parę zdań. Z Heynckesem wygrywaliśmy za 12,50 euro. Z Klinsmannem wydaliśmy bardzo dużo, a nie wygraliśmy nic.

Cieniem na Hoenessie kładzie się udział w nagonce na Mesuta Oezila, który w ostatnich latach stał się w Niemczech persona non grata. Hoeness wczuł się w rolę sumienia narodu tak bardzo, że podczas rosyjskiego mundialu dzwonił do władz DFB, by wyperswadować pomysł z wystawieniem Oezila w meczu z Koreą Południową. Po hejcie jaki rozpętał się po opublikowaniu zdjęć z tureckim prezydentem Oezil czując wszechobecną wrogość zrezygnował z gry w kadrze. Hoeness triumfował: – Ze względów sportowych to wspaniałe dla reprezentacji Niemiec. Mesut Oezil był dla mnie od lat piłkarzem grającym na alibi i w ogóle nie pomagającym niemieckiej drużynie. Robi to rzekomo z powodu złego traktowania przez DFB? Niech sobie zada pytanie kiedy wygrał ostatni pojedynek. To było lata temu! (…) Jak na nowy początek to super, że w końcu zrezygnował. Już na mistrzostwach świata w 2014 roku był człapakiem. Inni przeciągnęli go aż do finału. Nowy futbol to wygrywanie pojedynków! (…) Nikt go nigdy nie kwestionował piłkarsko. Ukrył się za historią z Erdoganem, a od lat grał gówno i teraz to ma być wina Grindela, Loewa czy Bierhoffa?

Przed mistrzostwami świata w 2018 roku wybuchła ogólnokrajowa dyskusja na temat tego kto ma bronić w Rosji: Manuel Neuer czy Marc-Andre ter Stegen. Prawdziwa burza rozpoczęła się jednak przy okazji kwalifikacji Euro 2020. Ter Stegen był mocno niezadowolony z roli rezerwowego i rozżalony za brak występu w meczu z Białorusią w rodzinnym Moenchengladbach. Udzielił kilku niefortunnych wypowiedzi i się zaczęło. Hoeness znowu uznał, że zaatakowany został członek rodziny. – Żądania Ter Stegena to żart. Prasa zachodnioniemiecka wspiera go jakby wygrał siedemnaście Pucharów Świata. Jego żądania nie mają absolutnie żadnego uzasadnienia. Nie można ciągle rotować bramkarzami, a numerem jeden jest Manuel Neuer. Ter Stegen nie może sobie rościć prawa do jedynki, bo Neuer jest i tak o wiele lepszy (…) Nie podoba mi się zachowanie DFB. Pozwala rozejść się dyskusji po kościach, ale dzieje się to na plecach Manuela. To niesprawiedliwie. Brakuje wdzięczności. Życzyłbym sobie, by panowie Loew czy Bierhoff postawili Ter Stegena do kąta i wyraźnie mu powiedzieli, że szkodzi tak nieskazitelnemu sportowcowi jak Neuer. (…) Neuer jest prezentowany jako emeryt, którego czas w bramce kadry się kończy, a po mistrzostwach Europy powinien uprzejmie się zatrzymać. Niektórzy się zdziwią. Jak będzie szło tak jak teraz, to będzie grał i za pięć lat, a wtedy Ter Stegen będzie miał już siwą brodę.

Zemsta najlepiej smakuje na zimno

Hoeness przez dekady darł koty z legendarnym menedżerem Werderu Brema Willim Lemke. Lemke nazywał go grabarzem niemieckiej piłki, który wierzy, że dzięki władzy i pieniądzom może wszystko, a Hoeness ripostował, że nadziwić się nie może jak ktoś o tak podłym charakterze, taki „uwodziciel ludu” może zostać senatorem. Ale po latach doszli do porozumienia. W 2016 roku kamery złapały ich na przyjacielskim spotkaniu w dobrej atmosferze. Do takiego nie dojdzie zapewne nigdy w przypadku największego wroga Hoenessa, któremu ten złamał karierę i praktycznie wyrzucił na margines niemieckiej piłki – Christopha Dauma.

Konflikt z Daumem rozpoczął się w 1989 roku, gdy Koeln i Bayern walczyły jak równy z równym o mistrzostwo Niemiec. Daum wielokrotnie wbijał szpilkę w mało medialnego trenera Bawarczyków Juppa Heynckesa. – Mapa pogody jest bardziej interesująca niż Heynckes. – Trener Bayernu mógłby reklamować tabletki nasenne…

Trener Koziołków wiedział, że może sobie pozwolić na dużo, bo Heynckes zwierzęciem medialnym nie jest i nie potrafi się bronić. Był jego zupełnym przeciwieństwem, postrzeganym jako śpioch ze swoją wiecznie czerwoną twarzą. Wtedy do gry wszedł Hoeness, który nie tylko chciał bronić Bayernu przed atakami, ale też przede wszystkim swojego bliskiego przyjaciela. Doszło do wspólnej debaty w studiu ZDF. Po jednej stronie Christoph Daum i Udo Lattek, po drugiej Uli Hoeness i Jupp Heynckes.

– Ogromnie się przeceniasz. To co wisi nad tobą to nie aureola, to wciąż tylko piłka – atakował Uli wskazując na piłki zawieszone pod sufitem. Daum ripostował: – Uli, aby osiągnąć twój stopień pewności siebie musiałbym mieć ze sto lat. – Gdybyś miał charakter to byś przeprosił.

Nie ma sensu przytaczać całej dyskusji, bo żadne słowa nie oddadzą tej atmosfery w studiu i napięcia. Cały program jest do obejrzenia na YouTube – to zdecydowanie najsłynniejsza debata telewizyjna w historii niemieckiej piłki.

Niedługo później Bayern wygrał z Koeln 3:1 i sięgnął po mistrzostwo Niemiec. Hoeness nie odmówił sobie złośliwego komentarza: – Mógłby grać i sto lat, ale i tak nas nie wyprzedzi. Ale Uli nie zapomina zniewag. Gdy w 2000 roku Daum był pewniakiem do objęcia reprezentacji Niemiec i podpisał nawet wstępny kontrakt, postanowił się wreszcie w pełni zrewanżować za ataki sprzed dekady. Niemiecki Związek Piłki Nożnej prowadził wtedy akcję przeciwko narkotykom. Hoeness udzielił wywiadu, w którym stwierdził, że DFB nie może prowadzić akcji „Żadnej władzy dla narkotyków” skoro pan Daum ma coś z tym wspólnego. To rozpoczęło efekt domina. Oskarżeniem zaryzykował wszystko (skąd się o tym dowiedział to już inna tajemnica) i był to według niego najgorszy okres w jego życiu. Daum podał go wprawdzie do sądu, ale paradoksalnie sam się później wkopał badając próbkę swoich włosów, wiedząc z góry jaki będzie wynik. Wyszło na jaw, że regularnie zażywa kokainę. Nie został trenerem kadry Niemiec, a jego nazwisko już na zawsze w pierwszej kolejności będzie kojarzone z tym skandalem. A Hoeness? Mógł tylko spokojnie zasiąść w fotelu i zapalić cygaro. Zemsta smakuje najlepiej na zimno i po latach gdy przeciwnik się tego zupełnie nie spodziewa.

Bayern a TV

Debiut Hoenessa zaplanowany jest na 25 marca i mecz przeciwko Islandii. Jego kontrakt na razie obejmuje trzy marcowe spotkania reprezentacji (ponadto z Rumunią i Macedonią Północną). Udział legend Bayernu Monachium w transmisjach jako ekspertów to nic nowego. Od lat są zatrudniani w stacjach telewizyjnych. Karl-Heinz Rummenigge był współkomentatorem podczas mistrzostw świata w 1990 roku, Franz Beckenbauer przez lata był twarzą stacji Premiere i Sky, a do historii przeszedł jego cytat na temat Pepa Guardioli: „Z tego co rozumiem to powiedział do piłkarzy Bayernu, że jak nie wygrają tego meczu to ich wykastruje”. Oliver Kahn przez dwanaście lat pracował w ZDF, od niedawna ekspertem w ARD jest Bastian Schweinsteiger. Zastąpił tam Mehmeta Scholla, który odszedł po prawie dziesięciu latach, bo nie zgodził się wziąć udziału w nagonce na piłkarzy reprezentacji Rosji przed mundialem w 2018 roku i oczernianiu ich ze względu na domniemany doping. Prawdziwą osobistością telewizyjną jest za to Matthaeus. Pracował praktycznie w każdej możliwej niemieckiej stacji, a nawet w arabskiej Al-Jazeerze. Ale trudno mu się dziwić – w Bayernie nawet trawą nie może się opiekować.

Kciuk w górę czy w dół?

Joachim Loew może robić wprawdzie dobrą minę do złej gry i twierdzić, że Hoeness będzie wartościowym ekspertem, który zawsze ma coś mądrego do powiedzenia, to jednak w głębi duszy ma powody do zdenerwowania. Selekcjoner nie ma dobrej prasy w Niemczech, podobnie zresztą jak cała reprezentacja. A ludzie chcą krwi, którą zapewnić mogą płomienne wystąpienia byłego prezydenta Bayernu. Uli będzie mógł się wyżyć w blasku fleszy (jeszcze mu za to zapłacą!) i udawać rzymskiego cesarza decydującego gestem kciuka o życiu gladiatorów, a trzeba przyznać, że Loew nadepnął mu kilka razy na odcisk nie przysparzając sobie przyjaciół w Monachium.

– Całkiem szczerze. Niemiecka reprezentacja nie jest powodem nieprzespanych nocy. Dla DFB nigdy nie opuściłbym Bayernu. Jogiemu mogę tylko doradzić, by w swoim notatniku podkreślił na czerwono nazwisko Mueller. Może zadzwonić do Thomasa nawet tydzień przed mistrzostwami Europy i go zabrać. Jest w fenomenalnej formie.

Lobbingu na rzecz Muellera zapewne i teraz nie zabraknie, a w interesie Loewa być może warto byłoby zamontować w szatni dodatkową lodówkę…

Wszystkie wypowiedzi pochodzą z czasopism oraz stacji telewizyjnych.

MACIEJ IWANOW

TEKST UKAZAŁ SIĘ W TYGODNIKU „PIŁKA NOŻNA” (8/2021)

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 44/2024

Nr 44/2024