Głos zagranicznych mediów: Polska zdała egzamin na „szóstkę”!
Do zakończenia finałów mistrzostw Europy pozostało jeszcze jedno spotkanie, jednak można już oficjalnie ogłosić, że polska część EURO 2012 dobiegła końca. Jak nasz kraj został oceniony za granicą? Bardzo pozytywnie!
Jeśli ktoś uwierzył w brednie pojawiające się w angielskich mediach przed startem turnieju i nie zdecydował się na przybycie do Polski, ten stracił szansę na przeżycie wielkiej przygody swojego życia. Od samego początku imprezy nasz kraj był chwalony na organizację, gościnność i bardzo ciepłe przyjęcie, tak wszystkich reprezentacji, jak i ich kibiców.
Wątpliwości, co do tego, że Polska dała radę, nie miała Europejska Federacja Piłkarska. – Zawsze można było zrobić coś lepiej, ale muszę jasno powiedzieć, że jestem pod wielkim wrażeniem tego, czego dokonali Polacy – powiedział dyrektor EURO 2012 Martin Kallen. – Jesteśmy dumni z tego, co udało się zrobić i że ani przez moment nie zwątpiliśmy w naszych partnerów z Polski i Ukrainy.
Organizacyjnie zdaliśmy egzamin, podobnie jak w sferze przyjęcia sympatyków futbolu z innych państw. – Wszystko było na najwyższym poziomie. Od zakwaterowania uczestników i gości turnieju po wyżywienie. Wspaniała jakość boisk. Piękne stadiony. Mówię to jako człowiek, który był na miejscu wydarzeń, w Polsce – komentował dziennikarz „Nowyje Izwiestija” Walerij Reingold.
Wtórował mu Paul Wilson z dziennika „The Guardian”, który nie mógł wyjść z podziwu po tym co zobaczył na trybunach Stadionu Narodowego podczas meczu Polska – Rosja i tym co się działo w Strefie Kibica, gdzie blisko 150 tysięcy osób fetowało gola Jakuba Błaszczykowskiego.
Ciepłych słów pod adresem polskiej organizacji nie kryli także Niemcy. Nasi zachodni sąsiedzi, którzy dość tłumnie przekraczali Odrę, by dopingować swoich pupili, byli oczarowani naszą gościnnością. Polacy już pierwszego dnia stawili się w sile kilkunastu tysięcy osób na otwartym treningu Niemców i odśpiewali Łukaszowi Podolskiemu gromkie „Sto lat”, a podopieczni Joachima Loewa niemal na każdym kroku podkreślali, że czują się u nas jak u siebie w domu. To była miłość od pierwszego wejrzenia.
Oczywiście nie obyło się bez zgrzytów. W dzień słynnej bitwy polsko-rosyjskiej na ulicach stolicy, „Russia Today” podała, że jeden z Rosjan w skutek odniesionych ran, zmarł. Informacja okazała się zwykłym kłamstwem, ale poszła w świat i była cytowana przez wiele innych zagranicznych mediów.
Swój kamyczek do „polskiego ogródka” wrzucili także Holendrzy, którzy już na samym początku turnieju usłyszeli na stadionie Wisły Kraków jakieś odgłosy o podłożu rasistowskim. Co się okazało? Jeden z dziennikarzy „De Telegraaf” najzwyczajniej w świecie zmyślił sobie zgrabną historyjkę, a kiedy okazało się, że jego kłamstwo się wydało, odmówił przeproszenia władz Krakowa.
Na szczęście, te wszystkie negatywy były nieliczne. Zdecydowanie częściej nas chwalono, a prym w tym wiedli oczywiście Irlandczycy, którzy bawili się w Polsce jak mało kto. Jim White, który był na EURO korespondentem „The Telegraph”, pisał: – Przemiana największych polskich miast podczas turnieju była nieprawdopodobna. Wszystko funkcjonowało jak w zegarku, od stref kibica, po transport i komunikację. Londyn powinien właśnie z takim entuzjazmem przyjąć wszystkich gości podczas Igrzysk Olimpijskich”.
Ciepłe opinie pod adresem Polski można mnożyć i cytować niemal w nieskończoność, ale ich wspólnym mianownikiem jest to, że daliśmy radę, sprostaliśmy wysokim wymaganiom, a nawet dorzuciliśmy coś od siebie. Wspaniałą gościnność i atmosferę, którą ciężko będzie skopiować na kolejnych mistrzostwach Europy. I tylko żal, że to już koniec…
Grzegorz GARBACIK,
PilkaNozna.pl