Fortuna 1. Liga: Stal walczy o Ekstraklasę!
Stal Mielec nie odpuszcza w wyścigu o bezpośredni awans do Ekstraklasy. Piłkarze Dariusza Marca pokonali w delegacji GKS Tychy (4:2) mimo tego, że dwukrotnie przegrywali i musieli odrabiać straty.
Goście dwukrotnie gonili rywala, ale ostatnie słowo należało do nich (fot. Jakub Barański / 400mm.pl)
Tyszanie wrócili do rozgrywek ligowych po przymusowej przerwie w dość kiepskim stylu. Zaledwie punkt wywalczony w dwóch spotkaniach sprawił, że atmosfera w zespole zrobiła się gęsta. Przy Edukacji chcieli się bowiem włączyć do walki o „szóstkę” premiowaną grą w barażach o Ekstraklasę, a tymczasem marzenia te zostały bardzo szybko zweryfikowane.
W przypadku gości z Mielca stawka była jeszcze wyższa, szczególnie po sobotniej wpadce Warty Poznań. Piłkarze Stali wiedzieli, że jeśli wygrają w Tychach, to zbliżą się do lokaty premiowanej bezpośrednim awansem już tylko na odległość punktu. Stawka była więc ogromna.
Spotkanie od początku toczone było w całkiem niezłym tempie. Pod jedną i drugą bramką nie brakowało emocji, a Jakub Wrąbel i Konrad Jałocha w kilku sytuacjach musieli ratować skórę swoim kolegom.
Na pierwszego gola musieliśmy czekać do końcówki pierwszej połowy. W 44. minucie piłkę w pole karne Stali wstrzelił Łukasz Moneta, a ta odbiła się jeszcze od Szymona Stasika i wpadła do siatki obok zaskoczonego i bezradnego Wrąbla.
GKS wyszedł na prowadzenie, jednak zbyt długo nie było mu dane się nim cieszyć. W czwartej doliczonej minucie gry w pierwszej połowie do piłki ustawionej przed polem karnym gospodarzy podszedł Maciej Domański, który znakomicie przymierzył z wolnego i zmusił Jałochę do kapitulacji.
Także po przerwie byliśmy w Tychach świadkami sporych emocji. Podopieczni Ryszarda Komornickiego nie zamierzali składać broni i w 60. minucie udało się im dopiąć swego. GKS wyprowadził wtedy zabójczy kontratak, a po odegraniu Stebleckiego, piłkę do bramki skierował Maciej Mańka.
Gospodarze raz jeszcze jednak nie potrafili utrzymać prowadzenia. Minęło bowiem zaledwie dziewięć minut, a Stal raz jeszcze doprowadziła do wyrównania. Znakomicie spisał się Mateusz Mak, który poradził sobie z obrońcami, położył Jałochę i zdobył ładnego gola.
Tym razem gości poszli za ciosem i oprócz bramki wyrównującej, udało się im także wyjść na prowadzenie. W 82. minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego piłkę głową do siatki skierował Mateusz Bodzioch.
Kompletnie rozbitych gospodarzy w doliczonym czasie gry dobił. Wynik ustalił Michał Żyro i zwycięstwo Stali stało się faktem. Dzięki temu gości zbliżyli się do drugiej w tabeli Warty na odległość zaledwie jednego punktu.
gar, PiłkaNożna.pl