Podziałem punktów zakończył się pierwszy piątkowy mecz 24. kolejki Fortuna 1. Ligi. Wigry Suwałki zremisowały na swoim terenie z Miedzią Legnica (1:1).
Starcie z Suwałkach zakończyło się remisem (fot. Maciej Gilewski / 400mm.pl)
Spotkanie z Suwałkach miało bardzo ważna znaczenie dla obu drużyn. Tak Wigry, jak i Miedź wciąż walczą w tym sezonie o swoje cele i ewentualne piątkowe zwycięstwo mogłoby przybliżyć jedną ze stron do jego realizacji.
Wigry znajdowały się przed pierwszym gwizdkiem w strefie spadkowej, a ich strata do bezpiecznej lokaty wynosiła pięć punktów. Trzy zdobyte „oczka” byłyby więc na wagę złota, ale chrapkę na zgarnięcie pełnej puli mieli również piłkarze Dominika Nowaka, którzy cały czas liczą się w wyścigu o awans do Ekstraklasy.
W ich przypadku dogonienie ścisłej czołówki i zajęcie jednego z dwóch premiowanych awansem miejsce wydaje się stosunkowo mało prawdopodobne, ale wszystko wskazuje na to, że Miedź już do samego końca będzie się bić o lokatę dającą prawo gry w barażach.
Skoro więc oba zespoły miały o co walczyć, to można było w ciemno zakładać, że mecz w Suwałkach będzie trzymał w napięciu od początku do końca. Jak się jednak okazało, emocji na boisku było jak na lekarstwo, a na pierwszą połowę należało spuścić kurtynę milczenia i liczyć na to, że po przerwie będzie lepiej.
Po zmianie stron nieco lepiej prezentowali się gospodarze, cóż jednak z tego, skoro nie miało to większego przełożenia na ilość i jakość okazji bramkowych. Najlepszą sytuację miał bez wątpienia Grzegorz Aftyka, ale jego uderzenie zdołał obroni Łukasz Załuska i zakończyło się wyłącznie na strachu.
Czas mijał i niewiele wskazywało na to, by w Suwałkach miałby paść jakieś gole. Przełamanie w końcu jednak nastąpiło. Na mniej niż kwadrans przed końcem zawodów, kiedy to na strzał sprzed pola karnego zdecydował się wprowadzony kilka chwil wcześniej na boisko Patryk Czułowski. Jak się okazało, rezerwowy Wigier przymierzył idealnie i dał swojej drużyny cenne prowadzenie.
Kiedy niespełna dziesięć minut później czerwoną kartką ukarany został Omar Santana z Miedzi, można było już zaryzykować tezę, że Wigry nie wypuszczą rywala ze swoich szponów. Błąd! Futbol pokazał bowiem po raz kolejny swoją nieprzewidywalną twarz i kiedy wszyscy odliczali już sekundy do końca zawodów, goście odpowiedzieli
W ostatniej minucie doliczonego czasu gry Adrian Purzycki dośrodkował w pole karne Wigier, a piłkę do siatki skierował Nemanja Mijusković, a chwilę później arbiter zagwizdał po raz ostatni i mecz zakończył się remisem.
gar, PiłkaNożna.pl