Empoli aż do 80. minuty przegrywało różnicą dwóch goli, ale nie poddało się i w końcówce odrobiło straty, przechylając szalę zwycięstwa na swoją korzyść.
Początkowo mecz układał się po myśli Napoli. Trafienia autorstwa kolejno Driesa Mertensa i Lorenzo Insigne dały zespołowi spod Wezuwiusza bezpieczne prowadzenie w postaci dwóch bramek. Wydawało się, że podopieczni Luciano Spalettiego mają spotkanie pod kontrolą i już nic złego nie może im się przytrafić.
Tak się jednak nie stało. Wszystko za sprawą ambitnego i walecznego Empoli, które w ostatnim kwadransie wyrwało zwycięstwo z rąk „Azzurrich”, sensacyjnie i imponująco przechylając szalę wygranej na swoją korzyść.
W 80. minucie Szymon Żurkowski odebrał piłkę Kevinowi Malcuitowi na połowie rywali, po kilku podaniach futbolówka trafiła do przez nikogo niepilnowanego w polu karnym Liama Hendersona, który wpisał się na listę strzelców.
Trzy minuty później strzegący dostępu do neapolitańskich słupków Alex Meret popełnił dziecinnie prosty błąd podczas próby wyekspediowania piłki spod własnej bramki. Golkiper reprezentacji Włoch zbyt długo zwlekał z wybiciem i gdy w końcu zdecydował się na podanie, było już za późno: futbolówka odbiła się od nogi atakującego Andrei Pinamontiego i wtoczyła się do pustej siatki.
Gwoździa do trumny Napoli wbił w 87. minucie ponownie Pinamonti. Nedim Bajrami dośrodkował w kierunku pola karnego, gdzie na piłkę czyhał właśnie włoski napastnik, który – jak na snajpera przystało – nie pomylił się z bliskiej odległości.
Tym samym Empoli przerwało (i to w jaki sposób!) wyjątkowo niechlubną serię 16 meczów z rzędu bez zwycięstwa, zaś upokorzone Napoli może już pożegnać się z nadziejami i szansami na scudetto. Na własne życzenie.
jbro, PilkaNozna.pl