Dzisiaj startuje Fortuna I Liga
W nadchodzącym sezonie Fortuna I ligi nie zabraknie drużyn o bogatych tradycjach i dużych aspiracjach. Na palcach jednej ręki można policzyć te kluby, które nigdy nie zaznały gry w Ekstraklasie. A jeśli ktoś raz poznał smak ambrozji, nie chce się z nim na długo rozstawać.
W I lidze wprowadzonych zostanie kilka nowości (między innymi możliwość wystawienia dwóch graczy spoza Unii Europejskiej w jedenastce), jednak najbardziej radykalną będzie system VAR Light.
– Wprowadzenie technologii VAR Light stanowi kolejny krok w kierunku profesjonalizacji rozgrywek Fortuna I ligi. Bardzo cieszymy się, że Polski Związek Piłki Nożnej podjął decyzję o wdrożeniu tego rozwiązania już od sezonu 2021-22. Zakładamy, że pierwsze kolejki będą rozgrywane z częściowym wykorzystaniem mobilnych wozów VAR. Równocześnie do tego będą prowadzone prace nad wdrożeniem instalacji VAR Light, na poszczególnych obiektach, w formie stacjonarnej. Na każdym obiekcie musi zostać przeprowadzona wizja lokalna mająca na celu weryfikację możliwości produkcji sygnału telewizyjnego i instalacji systemu do wideoweryfikacji. Liczymy, że już w okolicach września będzie możliwa instalacja systemu na wszystkich obiektach klubowych – mówił Marcin Janicki, prezes Pierwszej Ligi Piłkarskiej.
TRENERSKIE ROSZADY
W ostatnich latach zdarzały się sędziowskie, mniejsze lub większe, wpadki – jak w każdej lidze i na każdym poziomie – ale VAR powoli zaznaczał swoje miejsce. W decydujących meczach barażowych był już obecny.
– Czasy, w których zakładaliśmy, że ktoś popełnia błąd celowo minęły bezpowrotnie. Trenerzy czy piłkarze mają prawo do słabszego dnia, takie dni mogą też zdarzyć się sędziom. VAR to świetny pomysł, ponieważ ułatwia pracę arbitrom. W większej mierze zawodnicy mogą skupić się na tym, aby sami jak najlepiej wykonywali swoje zadania, a sędziowanie zostawili arbitrom – twierdzi Tomasz Tułacz, trener Puszczy Niepołomice. Tułacz przed startem sezonu parafował nowy trzyletni kontrakt z Puszczą. W małopolskim klubie spędził już sześć lat, co czyni go najdłużej pracującym szkoleniowcem na szczeblu centralnym.
Żubry postawiły na stabilizację i nie żałują. W innych klubach tak spokojnie nie jest. Aż siedem drużyn rozpocznie sezon z nowymi trenerami. Większość z nich będzie musiało nauczyć się I ligi, bowiem nigdy wcześniej nie pracowali na tym poziomie. Spośród nowo zatrudnionych doświadczenie na tym szczeblu mają tylko Adrian Stawski (Stomil Olsztyn) i Jacek Trzeciak (GKS Jastrzębie). Jak własną kieszeń ligę zna za to Wojciech Łobodziński, który dopiero raczkuje w zawodzie trenera, jednak jako piłkarz przeżył wiele – zarówno na najwyższym poziomie, jak i w I lidze.
Opcja zagraniczna nie jest przesadnie popularna wśród I-ligowych prezesów – przynajmniej jeżeli chodzi o trenerów. Za sterami Chrobrego Głogów od ponad dwóch lat zasiada Ivan Djurdjević, w nowym sezonie nie będzie jednak rodzynkiem, bowiem ŁKS poprowadzi Kibu Vicuna. O obu obcokrajowcach można jednak powiedzieć, że są „nasi”, ponieważ proces ich polonizacji trwa od wielu lat.
ZWARIOWANY RYNEK
Transferowe lato w Ekstraklasie stało pod znakiem powrotów. W I lidze było nieco inaczej, choć należy wspomnieć, że ponownie w Polsce będą grać Costa Nhamoinesu (Podbeskidzie Bielsko-Biała) oraz Abdul Aziz Tetteh (Widzew Łódź). Ogólnie kluby z zaplecza ekstraklasy szukały potencjalnych wzmocnień gdzie się da i po raz kolejny działacze I-ligowców przekonali się, że często piłkarz zagraniczny jest tańszy od polskiego.
– Latem przebudowywaliśmy zespół. Wykonana praca dała nam jednoznaczny obraz – apanaże polskich zawodników poszły niesamowicie w górę. Krótko mówiąc, rynek zwariował. I to nie jest tylko moja opinia. W tym roku sięgnęliśmy po obcokrajowców w stopniu, w jakim nigdy wcześniej nie sięgaliśmy. Nie mamy jednak wyjścia. Wszystkie pochodne są zwariowane. To idzie w złym kierunku – mówi opiekun Puszczy.
Zdecydowana większość klubów zakontraktowała przynajmniej jednego piłkarza zagranicznego, rekordziści nawet po czterech. Tradycyjnie kilku utalentowanych piłkarzy odpłynęło do Ekstraklasy, ale ruch pomiędzy dwiema najwyższymi ligami przypominał ten, który możemy zaobserwować na autostradzie. Kandydaci do awansu dozbroili się, a i drużyny z ogona tabeli nie przespały lata. Zagłębie Sosnowiec niemal do ostatniej kolejki biło się o utrzymanie, a teraz może mierzyć w górną połowę tabeli, może nawet pierwszą szóstkę. To samo można powiedzieć o Resovii, która w każdej formacji wydaje się silniejsza niż wiosną.
– Wszystko na to wskazuje, że sezon będzie wymagający – kontynuuje Tułacz. – Nikt nie przespał letniego okna transferowego, każdy się wzmocnił. W lidze jest coraz więcej zespołów o dużych aspiracjach sportowych, ale także posiadających tradycje gry w Ekstraklasie. Prorokowanie w I lidze jakichkolwiek rozstrzygnięć to szalenie trudne zadanie. Kto by spodziewał się kilka sezonów temu, że GKS Katowice z taką renomą i budżetem spadnie? Nie skupiałbym się na tym, kto może awansować, a kto może spaść. Będzie to liga mocna i wyrównana. Poziom rozgrywek zdecydowanie wzrośnie.
Osoby zarządzające ligą wierzą, że po dwóch sezonach, do których najbardziej pasuje słowo „inne”, wreszcie zapanuje normalność.
– Zaczęliśmy przyzwyczajać się do normalności, a w mediach już pojawia się temat tak zwanej czwartej fali zachorowań. Dostępność szczepionek jest szeroka – w chwili obecnej to szczepionka czeka na człowieka, a nie na odwrót. Liczymy, że ewentualne kolejne fale pandemii będą powodowały mniejsze ograniczenia w codziennym funkcjonowaniu. Widzimy ożywienie i chęć powrotu kibiców na stadiony, więc wszyscy mamy duże oczekiwania przed nowym sezonem. Życzyłbym sobie i wszystkim osobom zaangażowanym w projekt Fortuna 1 Ligi, aby najbliższy sezon był po prostu spokojniejszy. Skład ligi w tym sezonie jest wyjątkowo ciekawy – mamy między innymi derby Łodzi, ciekawe ośrodki w Gdyni czy Kielcach oraz powracający GKS Katowice. Dodatkowo kontynuowana jest formuła spotkań barażowych, która pozwala liczyć na wymarzony wynik sportowy do ostatniej kolejki. W ostatnim sezonie taką piękną historię zaliczył Górnik Łęczna – podsumowuje Janicki.
KAMIL SULEJ