Przejdź do treści
Duże zasługi i nóż na gardle

Ligi w Europie Premier League

Duże zasługi i nóż na gardle

Starcie Leicester City z Nottingham Forest może okazać się ostatnim aktem nie tylko dziewiątej kolejki Premier League, ale też kadencji szkoleniowca jednej z tych drużyn. Brendan Rodgers i Steve Cooper mają ogromne zasługi, lecz także nóż na gardle.



Rodgers osiągnął z Leicester ogromny sukces, ale w tym sezonie Lisom wiedzie się fatalnie. (fot. Reuters)


Stawką potyczek derbowych zawsze jest coś więcej niż trzy punkty w meczu ligowym lub awans do kolejnej rundy w spotkaniu pucharowym. Gra toczy się również o ,,panowanie” w danym mieście tudzież regionie. O honor i specyficzny rodzaj satysfakcji wynikającej z pokonania wielkiego, z reguły odwiecznego rywala. Triumfatorzy tego typu zmagań świętują tyleż z powodu własnego szczęścia, co z uwagi na nieszczęście przeciwnika. Niewiele uczuć wywołanych przez futbol może się temu równać.

Derby East Midlands, do których dojdzie w poniedziałkowy wieczór na King Power Stadium, mają jeszcze jeden dodatkowy smaczek. Niewykluczone bowiem, że 105. starcie (pierwsze datuje się na 1901 rok) najbardziej utytułowanych klubów z największych miast tego rejonu kraju zadecyduje o przyszłości któregoś z trenerów.

Zgodnie z kursami angielskich bukmacherów, Rodgers jest faworytem do zostania kolejnym szkoleniowcem ekipy Premier League, który straci pracę. Podium, na którym stoi także Ralph Hasenhuettl z Southampton, zamyka Cooper. Samo to, iż obaj Brytyjczycy nadal prowadzą Leicester i Nottingham, jest małą niespodzianką. Bardzo realnym scenariuszem wydawało się ich zdymisjonowanie już w trakcie minionej przerwy reprezentacyjnej. Lisy spędziły ją na ostatnim miejscu w tabeli. Forest – na przedostatnim.

James Maddison i spółka pozostają jedyną drużyną w stawce, która dotąd nie wygrała meczu. Po rozegraniu siedmiu spotkań mają w dorobku jeden punkt (uzyskany przy okazji inauguracji zmagań z Brentford, które do 62. minuty przegrywało 0:2), co stanowi najgorszy wynik w erze Premier League. Tak źle sezonu nie rozpoczęło nawet Derby County, które w całych rozgrywkach 2007-08 uzbierało rekordowe jedenaście oczek. Nikt na tak wczesnym etapie rywalizacji nie stracił też aż 22 goli. Lisy po raz pierwszy od 1983 roku nie odniosły zwycięstwa w żadnej z premierowych siedmiu potyczek ligowych. W ich grze nic nie funkcjonowało dotąd jak należy. Po porażce 2:6 z Tottenhamem Rodgers wydawał się pogodzony z losem, gdy mówił: – Przerwa reprezentacyjna nadeszła w dobrym momencie, by wszystko zresetować. Właściciele klubu zrobią to, co uznają za słuszne.

Cooper nie sprawiał wrażenia człowieka liczącego się z dużym prawdopodobieństwem utraty pracy, choć jego podopieczni zanotowali passę czterech kolejnych przegranych. Dwie pierwsze stosunkowo łatwo było przełknąć, wszak beniaminek zmierzył się z Tottenhamem oraz Manchesterem City. Dwie kolejne mogły stanąć w gardle niczym ość, bo Forest okazało się gorsze od pozostałych nowicjuszy – Bournemouth i Fulham. Po tej ostatniej Walijczyk narzekał na postawę swojej drużyny w defensywie i przyznał: – Sądzę, że w wielu sytuacjach sami byliśmy sobie winni.

Kiepska początkowa faza sezonu w wykonaniu obu ekip miała oczywiście okoliczności łagodzące. Leicester musiało sobie poradzić z bardzo wymagającym terminarzem – za nim mecze z Arsenalem, Chelsea, Manchesterem United, Brighton i Tottenhamem. Nottingham dopiero przystosowuje się do poziomu wymagań Premier League po 23 latach występowania poza nią. Żaden ze szkoleniowców nie miał ponadto zbyt wielkiego wpływu na wydarzenia z letniego okna transferowego. Rodgers pragnął przewietrzyć szatnię, wymienić kilku piłkarzy, a zamiast tego stracił dwóch zawodników, których tracić nie chciał – Kaspra Schmeichela i Wesleya Fofanę – zyskując przy tym tylko jednego nowego kandydata do gry w podstawowym składzie, czyli Wouta Faesa. Cooper przyglądał się natomiast, jak ze składu, który wywalczył upragniony awans, zostają zgliszcza – City Ground opuściło 22 futbolistów, a ich miejsce zajęło dokładnie tyle samo nowych graczy (choć część z nich od razu udała się na wypożyczenie). Tożsamość i ducha drużyny, które w poprzednim sezonie były szalenie istotnym składnikiem sukcesu, trzeba było budować od nowa.

Z jednej strony – obaj szkoleniowcy zasłużyli na kredyt zaufania. Irlandczyk doprowadził Lisy do triumfów w Pucharze Anglii i Tarczy Wspólnoty, do dwóch finiszów na piątym miejscu w tabeli i do półfinału Ligi Konferencji Europy. Walijczyk został architektem powrotu Forest do Premier League, co Evangelos Marinakis, właściciel klubu, porównał do osiągnięć Briana Clougha, pod wodzą którego drużyna została przecież mistrzem Anglii i w dwóch kolejnych sezonach wzniosła w górę Puchar Europy. – Musimy napisać nową historię tego klubu. Brian Clough zrobił dla niego bardzo dużo. 40 lat później Steve Cooper dokonał czegoś podobnego, nawet większego, jeśli weźmie się pod uwagę panujące obecnie warunki i to, jak zacięta jest rywalizacja piłkarska na całym świecie – przekonywał Grek.

Z drugiej strony – osoby zarządzające obiema instytucjami udowodniły w przeszłości, iż znają granice sentymentu i wdzięczności i w razie konieczności nie wahają się przed zwolnieniem zasłużonych trenerów. W Leicester przekonali się o tym Nigel Pearson, który cudem utrzymał zespół w elicie, oraz Claudio Ranieri, który poprowadził go następnie do nieprawdopodobnego tytułu mistrzowskiego. W Olympiakosie Pireus (drugim z klubów Marinakisa) – Michel (dwukrotny mistrz Grecji), Paulo Bento (mistrz Grecji) i Pedro Martins (trzykrotny mistrz Grecji).

Czy w najbliższych dniach Brendan Rodgers lub Steve Cooper podzieli los swoich poprzedników? Jeszcze nie wiadomo. Wiadomo za to, że w poniedziałek każdy z nich zrobi wszystko, by wygrać. Nawet jeśli ewentualna porażka lub remis w derbach East Midlands nie pozbawi ich posady, niewątpliwie stanie się składową zwolnienia, które nadal będzie czyhać tuż za rogiem.

Maciej Sarosiek

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 45/2024

Nr 45/2024