Przejdź do treści
Duże miasto, duże problemy

Polska 2 Liga

Duże miasto, duże problemy

Mistrzem Polski i liderem Ekstraklasy jest klub z największego i najludniejszego polskiego miasta, czyli Warszawy. Czy to jednak oznacza, że organizacje futbolowe z metropolii są skazane na sukces?

Czy Arena Lublin w niedalekiej przyszłości będzie jedną z aren Ekstraklasy? (foto: Grzegorz Radtke)

Nie do końca. Z pewnością budowanie klubu w dużym mieście jest łatwiejsze. W metropoliach łatwiej o sponsorów, którzy zechcą wyłożyć środki na wspieranie lokalnej dumy. Akademie z mniejszych ośrodków twierdzą, że najważniejszy jest know-how, ale trudno polemizować z potencjałem kryjącym się za ludnością. I tak dalej, i tak dalej… Tworzenie klubów w dużych miastach jest koniecznością, zaś w mieścinach lub wioskach to potrzeba chwili, kaprys milionera, zazwyczaj posiadający datę ważności.

PRESJA ROŚNIE

Presja to jeden z czynników, który utrudnia życie piłkarzom z dużych klubów. Może pętać nogi i ograniczać posiadane umiejętności. Starcia z rywalami z dużych ośrodków, często grających na nowoczesnych stadionach, dodają skrzydeł. A kluby pokroju Motoru Lublin, Polonii Warszawa czy Widzewa Łódź zostają postawione przed faktem dokonanym. Zwycięstwo ma być i basta. Piłkarzom to nie ułatwia pracy. Czy to oznacza, że wraz z rozmiarem klubu następuje wzrost presji wyniku?

– Najprawdopodobniej tak jest – przyznaje Marta Daniewska, prezes Motoru. – Zazwyczaj w większych miastach jest więcej kibiców i osób zainteresowanych klubem, aniżeli w mniejszych miejscowościach. Poza tym kluby z dużych miast zawsze powinny być ukierunkowane na najwyższe cele, by móc rywalizować z najlepszymi. To wiąże się z dużymi oczekiwaniami i nadziejami, ale również potrzebami budżetowymi, a co za tym idzie, koniecznością pozyskiwania większej liczby sponsorów i różnego rodzaju partnerów. Kluby sportowe zawsze chcą być wizytówką miejscowości, która jest powszechnie kojarzona z konkretnym miastem czy regionem. Dlatego dążą do wysokich standardów pod względem organizacyjnym oraz marketingowym. Przynajmniej w teorii, często jest tak, że kluby z dużych miast muszą wygrywać dane rozgrywki i trofea, a te z mniejszych miejscowości co najwyżej mogą sprawić niespodziankę. Takie realia niewątpliwie wiążą się z większą presją.

Motor coś o tym wie. Przez pięć lat występów w III lidze klub ze stolicy Lubelszczyzny był murowanym faworytem do awansu. Inne drużyny miały bić się o drugie miejsce, jednak na koniec to inni cieszyli się z sukcesu. Przez piękną klubową szatnię na Arenie Lublin przewinęło się kilku trenerów, kilkudziesięciu piłkarzy, ale drużynie zawsze czegoś brakowało.

WARSZAWA DA SIĘ LUBIĆ

– Profesjonalny sport, niezależnie od poziomu rozgrywkowego i dyscypliny, uczy pokory. Często słyszymy powiedzenie, że pieniądze nie grają. Pod pewnymi względami trudno się z tym zgodzić, bo kluby z większymi budżetami mogą sobie zapewnić lepszych zawodników, sztaby szkoleniowe i warunki do rozwoju. Jednak mimo wszystko, w każdym sezonie w praktycznie każdej dyscyplinie zdarzają się mecze, w których faworyt przegrywa z kopciuszkiem – twierdzi prezes Motoru.

Rozwój klubu przyspieszyło wejście w niego inwestora Zbigniewa Jakubasa. I choć Motor jest świeżakiem na szczeblu centralnym, od presji nie ucieka. W odświeżonej klubowej szatni na piłkarzy spogląda hasło „Razem do Ekstraklasy”.

Największym i najludniejszym miastem w Polsce jest Warszawa. To jednak nie oznacza, że – pomimo posiadania mistrza Polski i lidera Ekstraklasy – jest stolicą krajowego futbolu. Drugim stołecznym klubem w hierarchii jest Polonia, która walczy… o powrót na szczebel centralny. Co najmniej dwoma miastami w trzech najwyższych ligach mogą pochwalić się: Częstochowa, Kraków, Łódź, Poznań i Rzeszów.

Warszawa daje ogromne możliwości, ale zarządzanie w niej klubem, nie tylko piłkarskim, nie jest łatwym zadaniem. Konkurencja w wyścigu o sponsora jest równie duża jak możliwości, a może nawet większa. Stolica ma mnóstwo wydatków, więc w ratuszu zdecydowano, że sport kwalifikowany musi radzić sobie sam. Mała część ponad 20-miliardowego budżetu zostanie przeznaczona na wspieranie dzieci i młodzieży. Takie podejście nie jest wyjątkowe ani karygodne, bowiem w myśl obowiązujących w Polsce przepisów miasto nie musi wspierać sportu zawodowego. Musi za to łożyć na współzawodnictwo najmłodszych. Nie trzeba dodawać, że różnice w ich finansowaniu są monstrualne.

Polonia stanęła na nogi dopiero po zainteresowaniu klubem ze strony prywatnego inwestora. Francuz Gregoire Nitot nie przestraszył się pogróżek ze strony pseudokibiców Legii. Wyłożył prywatne środki na klub i zapowiedział walkę o najwyższe cele. Pierwszym z nich jest wygranie III ligi. Czarne Koszule liczą nie tylko na awans, ale i na nowy stadion. Trudno zliczyć wszelkie koncepcje mające na celu odrestaurowanie obiektu przy Konwiktorskiej. W 2021 roku miały ruszyć prace, ale napotkano kolejne przeszkody. Co prawda w wieloletniej prognozie finansowej zarezerwowano środki na budowę nowego domu Polonii, jednak miasto szuka partnera do realizacji inwestycji w formie publiczno-prywatnej. Czas leci, a stadion straszy nie tylko pandemiczną pustką.

CO JEST STOLICĄ?

Skoro nie Warszawa, to może Poznań, który posiada dwie drużyny w Ekstraklasie? Do tego rezerwy Kolejorza grają w II lidze. Liderem rankingu pod względem reprezentantów na szczeblu centralnym byłby jednak kto inny, a mianowicie Kraków. Cracovia i Wisła ścierają się na polu Ekstraklasy, zaś o utrzymanie w II lidze walczą Hutnik i Garbarnia. Czy to oznacza, że włodarze z Grodu Kraka rozdają pieniądze każdej organizacji piłkarskiej?
Na pewno nie. Cracovia jest klubem prywatnym. Wisła była krok od upadku, a nadal jej sytuacji finansowej nie można uznać za w pełni ustabilizowaną. Garbarnia i Hutnik żyją skromnie, racjonalnie wydają z trudem gromadzone środki, a swoje miejsce w gronie 53 najlepszych polskich klubów zawdzięczają potencjałowi Krakowa i lokalnej piłki, a może bardziej polityce kadrowej duetu hegemonów, którzy wolą stawiać na obcokrajowców niż krakusów. Podział władzy ukształtowany w futbolowej stolicy Polski planuje rozbić Wieczysta. Klub wspierany przez majętnego inwestora na razie gra w okręgówce, ale za kilka lat ma zawitać do Ekstraklasy. W kadrze nowej siły krakowskiego futbolu są tak znane postacie jak Radosław Majewski czy Sławomir Peszko. Do rundy wiosennej Wieczysta przygotowywała się na zgrupowaniu w Dubaju.

Aspiracje sięgające Ekstraklasy mają w Rzeszowie. Przez kilka lat futbol w stolicy Podkarpacia zabunkrował się w niższych ligach, jednak ostatnio coś drgnęło. Do I ligi po wielu latach awansowała Resovia, a w decydującym meczu wykazała wyższość nad rywalem zza miedzy. O zapleczu Ekstraklasy myśli też Stal, która rozwija się na wielu polach. Klub otworzył własną Szkołę Mistrzostwa Sportowego, zatrudnił kadrę nauczycielską, nieustannie inwestuje w innowacyjne rozwiązania. Nie może być inaczej, skoro Rzeszów reklamuje się jako Stolica Innowacji.

Stal dysponuje pokaźnym budżetem – jak na II ligę – jednak nie pali pieniędzmi w kominku. Po awansie na szczebel centralny około 25 procent posiadanych środków było pożytkowane przez pierwszą drużynę. W kadrze rzeszowian jest kilku piłkarzy z ekstraklasową przeszłością, ale to nie oni mają zagwarantować lepsze jutro. Stal wierzy w młodych zawodników, a także czeka na efekty pracy akademii. Niedawno klub przygotował serial, którego kanwą była praca wykonywana w młodzieżowych strukturach klubu. Nowatorski projekt w polskim futbolu spotkał się z ciepłym przyjęciem.

Stal – pomimo aspiracji i perspektyw – nie rozdaje kart w II lidze. Głośno mówi się o długofalowości, lecz w ciągu blisko dwuletniej przygody ze szczeblem centralnym miała już trzech trenerów. W poprzednim sezonie w ostatniej chwili załapała się do strefy barażowej, a obecnie jest w szerokim gronie kandydatów do zajęcia miejsc 3-6.

PODNOSZENIE POPRZECZKI

Może więc łatwiej budować piłkę w mniejszych miejscowościach? W sytuacji klubu z Grodziska Wielkopolskiego czy Niecieczy porażka nie jest końcem świata, a każdy sukces przyjmuje się z podwójną siłą.

– Kluby z większych miast mogą jednak skupić wokół siebie więcej sponsorów i partnerów, mają łatwiejszy dostęp do różnego rodzaju usług. Poza tym są bardziej atrakcyjnym miejscem pracy dla zawodników i sztabu szkoleniowego. Zazwyczaj też dysponują lepszą infrastrukturą i cieszą się większym zainteresowaniem kibiców oraz mediów niż kluby z mniejszych miejscowości – słusznie zauważa prezes Daniewska.

Kamil SULEJ

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 43/2024

Nr 43/2024