Droga do raju zaczyna się od piekła. Lech startuje do gry o LM
Siedem
razy Wisła Kraków, czterokrotnie Legia Warszawa, dwukrotnie Widzew
Łódź i po jednym razie ŁKS, Polonia, Zagłębie Lubin, Lech
Poznań oraz Śląsk Wrocław. Jednych od sukcesu dzieliło kilka
minut, inni kompromitowali się odpadając z niżej notowanymi
rywalami. Efekt był zawsze ten sam: brak polskiego klubu w fazie
grupowej Ligi Mistrzów. Za nami 18 z rzędu nieudanych prób awansu
mistrza Polski do kontynentalnej elity. Podejście numer 19
rozpocznie we wtorek poznański Lech.
Mistrzostwo Polski to dla Lecha już historia. Teraz czas na walkę o awans do Ligi Mistrzów (foto: Ł. Skwiot)
Był
4 grudnia 1996 roku. Widzew Łódź w Madrycie przegrał 0:1 z
Atletico po bramce Milinko Panticia. Jak się okazało, był to
ostatni do tej pory mecz polskiego klubu w fazie grupowej Ligi
Mistrzów. Od tamtego wydarzenia minęło już niemal 19 lat. W tym
pojawiła się waluta euro, powstał iPhone, Polska miała ośmiu
premierów, a pięciu naszych rodaków zdobyło Oscara. Można
odnieść wrażenie, że absencja polskich klubów w Champions League
to już jedyne, co pozostaje niezmienne od tych prawie dwóch dekad.
Do
dwóch razy sztuka?
Lech
Poznań, po raz drugi od kiedy Liga Mistrzów funkcjonuje w obecnym
kształcie, postara się o wejście do fazy grupowej tych rozgrywek.
W 2010 roku Kolejorz dobrnął do III rundy eliminacji, gdzie
dwukrotnie przegrał 0:1 ze Spartą Praga. Zresztą już popisy
poznaniaków na wcześniejszym etapie nie wróżyły niczego dobrego:
zespół prowadzony przez Jacka Zielińskiego dopiero po rzutach
karnych uporał się z Interem Baku.
Pięć
lat temu Lech miał poważne problemy z wyeliminowaniem ówczesnego
mistrza Azerbejdżanu. Teraz Kolejorz w II rundzie eliminacji Ligi
Mistrzów trafił na dużo silniejszego przeciwnika. FK Sarajewo to
jeden z najbardziej utytułowanych klubów w Bośni i Hercegowinie,
rozgrywający swoje mecze na stadionie mogącym pomieścić 37,5
tysiąca widzów, na którym w 1984 roku inaugurowano zimowe igrzyska
olimpijskie. Drużyna finansowana przez malezyjskiego miliardera
Vincenta Tana składa się niemal wyłącznie z piłkarzy pochodzenia
bałkańskiego. Największymi gwiazdami bośniackiej drużyny są
pomocnik Gojko Cimirot, a także napastnicy Krste Velkoski i Leon
Benko. W letnim oknie transferowym FK Sarajewo wzmocnili m.in. były
obrońca reprezentacji Serbii Milan Stepanow oraz mający za sobą
grę w juniorach AC Milan Nigeryjczyk Harmony Ikande. Trener Dżenan
Uscuplić, podobnie jak obecnie Maciej Skorża w Lechu, preferuje grę
w ustawieniu 1-4-2-3-1.
Horda
na trybunach
Piłkarze
mistrzów Polski są przyzwyczajeni do gry przy licznej publiczności,
ale trzymającej ich stronę. We wtorek jednak będą mogli poczuć
się jak te drużyny, które na co dzień goszczą na stadionie przy
Bułgarskiej w Poznaniu. Fanatycy FK Sarajewo tworzą bowiem słynną
grupę Horde Zla – to jedna z największych i najaktywniejszych
formacji kibicowskich na Bałkanach. Podczas meczów swojej drużyny
często przygotowują bardzo efektowne oprawy, przy których
właściwie zawsze używają materiałów pirotechnicznych. We
wtorkowy wieczór z pewnością licznie wypełnią trybuny Stadionu
Olimpijskiego i urządzą gościom z Polski prawdziwe piekło.
Sympatycy Lecha zgodnie podkreślają: pod względem kibicowskim
trafiliśmy na najmocniejszego z możliwych rywali.
–
To na pewno będzie ciężkie spotkanie. Znając charaktery ludzi z
Bałkanów, to możemy spodziewać się różnych rzeczy. Jednak
czego byśmy w Sarajewie nie spotkali, musimy wyjść z tego obronną
ręką. Powinniśmy zagrać zespołowo i bardzo zdecydowanie –
powiedział nam kapitan Lecha, Łukasz Trałka, tuż po piątkowej
wygranej w meczu o Superpuchar Polski. Wszystko wskazuje na to, że w
stolicy Bośni i Hercegowiny Kolejorz zagra w takim samym składzie,
jak przeciwko Legii Warszawa. Do Sarajewa nie polecieli kontuzjowani
Gergo Lovrencsics oraz Paulus Arajuuri. Pod małym znakiem zapytania
pozostaje obsada pozycji bramkarza – wydaje się jednak, że trener
Skorża desygnuje do gry w pierwszej jedenastce Jasmina Buricia, dla
którego będzie to wyjątkowe, bo rozgrywane w ojczyźnie,
spotkanie.
Tak
trudno jeszcze nie było?
Można
zaryzykować stwierdzenie, że FK Sarajewo to najtrudniejszy z
przeciwników, na jakich polskie kluby trafiały dotychczas na tym
etapie eliminacji Ligi Mistrzów. Zwykle w II rundzie kwalifikacji na
nasze drużyny czekały dużo słabsze zespoły, jak Skonto Ryga
(rywal Wisły w 2001 i 2011 roku), FH Hafnarfjordur (Legia w 2006
roku), The New Saints FC czy St. Patrick’s Athletic (drużyny
pokonane przez Legię w dwóch ostatnich latach). Dwukrotnie w tej
fazie eliminacji polskie kluby mierzyły się z zespołami z
Bałkanów: w 2002 roku Legia pokonała macedoński Wardar Skopje,
zaś trzy lata temu Śląsk okazał się minimalnie lepszy od mistrza
Czarnogóry, Buducnostu Podgorica. Jedynym zespołem prezentującym
poziom podobny do aktualnego rywala Lecha, była Steaua Bukareszt,
która osiem lat temu wyeliminowała Zagłębie Lubin.
W
ciągu ostatnich 19 lat tylko dwa razy zdarzyło się, żeby
najlepsza Polska drużyna odpadał z eliminacji Champions League na
tak wczesnym etapie. Poza wspomnianym Zagłębiem, taka wpadka stała
się udziałem Wisły Kraków w 2009 roku. Biała Gwiazda przegrała
wówczas 1:2 w dwumeczu z Levadią Tallin. A trenerem ówczesnych
mistrzów kraju był… Maciej Skorża.
FK
Sarajewo: Emir Plakalo – Mario Barić, Rados Protić, Adnan
Kovacević, Marko Mihojević – Harmony Ikande, Gojko Cimirot, Milos
Stojcev, Amer Bekić, Krste Velkoski – Leon Benko.
Lech:
Jasmin Burić – Tomasz Kędziora, Marcin Kamiński, Tamas Kadar,
Barry Douglas – Łukasz Trałka, Karol Linetty, Szymon Pawłowski,
Dawid Kownacki, Kasper Hamalainen – Marcin Robak.