Dla kogo biją serca angielskich arystokratów?
Podobno wyróżnia ich błękitna krew, ale jeśli chodzi o piłkę nożną, to udzielają się im dokładnie takie same emocje i adrenalina jak zwykłym zjadaczom chleba. Arystokracja, chociaż bardzo często niedostępna i wyniosła, także kibicuje swoim.
GRZEGORZ GARBACIK
TEKST UKAZAŁ SIĘ W TYGODNIKU „PIŁKA NOŻNA” 14/2021
Można być tym faktem zaskoczonym, niektórych to zwyczajnie śmieszy, ale wywiad, którego Harry i Maghan udzielili Oprze Winfrey odbił się bardzo szerokim echem i był komentowany w najodleglejszych zakątkach świata. Wielu pukało się ze zdziwieniem w głowy, doszukując się sensu w tak wielkim zainteresowaniu słowami znajdującego się na wygnaniu księcia i jego aspirującej do miana drugiej Diany małżonki. Cały ten szum dobitnie jednak pokazał, że ludzie są głodni takich informacji i chcą wiedzieć, co w arystokratycznym światku piszczy.
ARYSTOKRACI NA TRYBUNACH
Skoro kolebką piłki nożnej jest Anglia i to właśnie w tym kraju narodziły się pierwsze sformalizowane rozgrywki, to nie sposób nie cofnąć się do początków, kiedy to futbol powoli zyskiwał na znaczeniu i coraz mocniej wdzierał się w zbiorową świadomość Brytyjczyków.
W piłkę grali wszyscy. Ci z renomowanych szkół i ci, którzy codziennie pracowali w pocie czoła w fabrykach, przyczyniając się do przemysłowego rozkwitu kraju. Nic więc dziwnego, że bardzo szybko tematem zaczęto interesować się także na najwyższym szczeblu. Tym królewskim. Początki były oczywiście nieśmiałe, jednak już w czasach przedwojennych klasa wyższa coraz częściej gościła na stadionach, gdzie nie tylko przyznawała fundowane przez siebie nagrody i uroczyście otwierała zawody, ale także zdradzała swoje osobiste futbolowe sympatie.
Co ciekawe, angielskie wpływy piłkarskie nie ograniczały się jedynie do Londynu i innych większych miast na Wyspie. W 1944 roku Król Jerzy VI ufundował trofeum w rozgrywkach, które zapisały się na kartach historii jako Copa de Competencia Britanica i odbywały się przez cztery kolejne sezony na argentyńskich boiskach. W czasach odwilży po II Wojnie Światowej piłka nożna stała się wentylem pozytywnych emocji i czymś co pozwoliło ludziom na oddech po tygodniu pracy przy odbudowie kraju ze zgliszczy. 7 kwietnia 1945 roku na Wembley rozegrany został mecz finałowy War Cup – południe. Na legendarnym Wembley, przy obecności 90 tysięcy widzów stanęli naprzeciw siebie piłkarze Chelsea i Millwall. The Blues wygrali 2:0, a tym co zapadło w pamięć kibicom i kronikarzom rodziny królewskiej było pojawienie się na trybunach młodej Elżbiety, która w towarzystwie swojego ojca Jerzego i innych oficjeli obserwowała poczynania piłkarzy, a także pełniła oficjalne obowiązki królewskiej córki. Wtedy nikt tego jeszcze nie wiedział, ale zaledwie siedem lat później miała ona rozpocząć okres panowania, który trwa do dnia obecnego.
KRÓLOWA ZMIENNĄ JEST
Królowa Elżbieta II była od czasu swojej koronacji świadkiem tego, jak dynamicznie zmienia się jej kraj i jakie procesy kształtowały przemiany w skali globalnej. Dotyczyło to również futbolu, który na dobre zakorzenił się w lokalnej kulturze i był powodem do dumy, a czasami nawet i buty Wyspiarzy uważających się za tych, którzy położyli mocny fundament pod całą dyscyplinę.
Tak jak zwykłych ludzi interesowało wszystko to co dzieje się za murami Pałacu Buckingham, tak kibice spierali się o to, w którym klubie swoje sympatie ulokowała właśnie królowa i wyniki jakiej drużyny powodują u niej nieco szybsze bicie serca podczas porannego przeglądu prasy? Miało to kolosalne znaczenie, ponieważ możliwość określania się mianem „królewskiego” klubu była nie lada kąskiem dla fanów, szczególnie, że monarchia stale cieszyła się w kraju wielkim szacunkiem i estymą.
Kibicowskie preferencje Elżbiety II przez długi czas owiane były mgła tajemnicy. Nie mogło to jednak dziwić, ponieważ zgodnie z opiniami znawców dworskiej etykiety, królowa powinna pozostawać neutralna. Dotyczyło to nie tylko polityki, ale również piłki nożnej. – Jej Wysokości może być ponad politykę i futbol, ale wiele osób z jej otoczenia potwierdza ten sekretny pogląd jakoby jej serce biło dla Arsenalu – powiedział Jeremy Corbyn, był szef Laburzystów, podczas swojego przemówienia w Izbie Gmin w 2016 roku. Przypuszczenia na temat sympatii królowej właśnie do Kanonierów były przedmiotem gorących rozmów od dawna, a tymi, którzy najgłośniej się nie zgadzali z takim stawianiem sprawy byli fani innego stołecznego klubu – West Hamu United. Uważali oni bowiem, że Elżbieta II kibicuje właśnie Młotom.
Takie przypuszczania pojawiały się już od wczesnych lat 60, jednak zaledwie przed dekadą temat wziął na warsztat „Daily Mirror”, który powołał się na swojego informatora z wnętrza Pałacu Buckingham. – Królowa nigdy nie chciała, by utożsamiano ją z konkretnym klubem. Jej sekret wydał się w momencie, gdy przypadkiem usłyszała rozmowę swojej służby o derbach pomiędzy West Hamem i Millwall – donoszono. – Miało tam paść stwierdzenie, że Elżbieta II jest fanką Millwall, na co ona sama postanowiła stanowczo zareagować. Wszyscy byli w sporym szoku, gdy prawda wyszła na jaw – czytam.
JAK TO W RODZINIE
Lokalne źródła zdradzają, że serce królowej zaczęło bić mocniej właśnie dla Młotów bardzo wcześnie i miało to związek z sentymentem, który pozostał jej jeszcze z czasów wojennych. Młoda Elżbieta miała bowiem darzyć sporym szacunkiem twardych mieszkańców wschodniego Londynu, którzy dzielnie stawiali czoła przeciwnikowi w trakcie Blitzu i byli jednymi z tych, którzy najmocniej ucierpieli podczas niemieckich bombardowań.
Co ciekawe, piłkarskich sympatii swojej żony nie podzielał Książę Filip, którego bardziej pociągało lotnictwo, wioślarstwo i wyścigi konne. Nieco inaczej wyglądało to w przypadku pierworodnego syna królowej – Karola, który nie poszedł w ślady matki – ani tym bardziej ojca – i swoje uczucia związane z futbolem ulokował poza stolicą i to w aż dwóch klubach. Tym pierwszym był Liverpool i tu mamy do czynienia z nie lada zbiegiem okoliczności. W latach 1981 i 2005, w których Karol stawał na ślubnym kobiercu, żeniąc się kolejno z Dianą i Kamilą, The Reds triumfowali w rozgrywkach Ligi Mistrzów. Przypadek? Wszystko to należy traktować jednak oczywiście jako ciekawostkę, szczególnie, że sam zainteresowany podczas przemowy w trakcie British Asian Trust wyjawi, że swoje uczucia ulokował w zupełnie innym klubie. – Kiedyś ktoś mnie zapytał, czy kibicuję jakiemuś brytyjskiemu klubowi i odpowiedziałem, że tak. To Burnely – zdradził książę. – Ludzie się dziwili i kręcili głowami, ale tak właśnie jest. To dla mnie szczególne miasto, które wraz ze swoją społecznością bardzo dużo przeszło. Wspieram je za pośrednictwem mojej fundacji, ale również jako kibic – dodał.
Z futbolem związani są także synowie Karola i tragicznie zmarłej Diany. William swego czasu bardzo mocno zaangażował się w walkę o to, by Anglia otrzymała prawa do organizacji mistrzostw świata, jednak ani on, ani David Beckham, który także był ambasadorem brytyjskiej oferty, nie byli w stanie przeważyć szali na korzyść swojej ojczyzny. Nie zmienia to jednak faktu, że William jest chyba najaktywniejszym obecnie kibicem w rodzinie królewskiej. Już jako młodzieniec z lubością oglądał on mecze Aston Villi i jak się okazało, miłość ta wcale nie wygasła, gdy następca tronu stał się dojrzałym mężczyzną i ojcem trójki dzieci.
W 2006 roku książę Cambridge objął funkcję prezydenta Angielskiej Federacji Piłki Nożnej (FA), którą od 1939 roku zwyczajowo pełni członek rodziny królewskiej. Jest to oczywiście funkcja reprezentacyjna, ale niezwykle prestiżowa i wymaga odpowiedniego zaangażowania w życie organizacji. William przejął pałeczkę po swoim wuju, Andrzeju, a ten objął urząd prezydenta po Edwardzie, feldmarszałku wojska brytyjskiego, a także bohaterze wojennym, który piastował swoje stanowisko przez blisko trzy dekady.
BUNTOWNIK I KOBIETY
Swoich piłkarskich sympatii nie krył również Harry, który został niedawno uznany w rodzinie za kogoś z kategorii persona non grata. Czy w przyszłości, kiedy będzie można ponownie zasiadać na trybunach, przeszkodzi mu to w oglądaniu na żywo swojego ukochanego Arsenalu? Co ciekawe, piąty obecnie w kolejce do tronu Harry zdradził w 2015 roku, w trakcie pobytu w Nowej Zelandii, że Kanonierzy są dość popularni wśród wszystkich tych, w których żyłach płynie błękitna krew. – Większość rodziny królewskiej to fani Arsenalu – stwierdził.
Tu historia zatacza koło i ponownie wracamy do samej królowej, która w 2007 roku spotkała się z piłkarzami Arsene’a Wengera. Jak później w rozmowie z „Daily Mail” powiedział Cesc Fabregas, ówczesny kapitan Kanonierów, Elżbieta II miała wyznać, że tak naprawdę sympatyzuje z klubem z północnego Londynu. – Królowa okazała się mieć naprawdę sporą wiedzę na temat aktualnych wydarzeń. Dobrze wiedziała kim jestem i wymieniliśmy kilka miłych zdań – zdradził Hiszpan.
Nestorka najbardziej znanej brytyjskiej rodziny nie jest jednak jedyną kobietą, którą można uznać za osobę zainteresowaną piłką wśród Windsorów. Bardzo długo wydawało się, że Księżna Kate podziela pasję swojego męża i również – nieco z urzędu – trzyma kciuki za Aston Villę. Przed sześcioma laty, podczas uroczystości charytatywnej w Anna Freud Center została ona jednak przyłapana na rozmowie z ośmioletnią Rjay Bryan, której powiedziała: – Możemy sobie przybić piątkę. Kibicujesz Chelsea, zupełnie tak jak ja – wyznała. Znamienne było to, że słowa te padły podczas pobytu księżnej w Islington, a więc na terytorium Arsenalu.
Dużo odważniejsza w publicznym okazywaniu swoich piłkarskich uczuć była Księżniczka Beatrycze. Oprócz aktywnego uprawienia sportu, w tym biegania dystansów maratońskich, poświęcała ona swój wolny czas na dopingowanie Manchesteru City. – Ona naprawdę się w to wkręciła – powiedział informator bulwarówki „Daily Star”. – Podczas charytatywnych zawodów udało się jej przebiec 26 mil i cały ten dystans pokonała właśnie w koszulce The Citizens – dodał. To samo dotyczyło także drugiej z córek Księcia Andrzej – Eugenii, która w 2018 roku bardzo aktywnie chwaliła się kibicowaniem Anglii podczas mistrzostw świata, a także tym, że prywatnie najbliżej jej do londyńskiej Chelsea.
Rodzina królewska wciąż jest więc bardzo bliska Brytyjczykom i chociaż można odnieść wrażenie, że Elżbieta II i jej bliscy żyją w zupełnym oderwaniu od otaczającej ich rzeczywistości, to jest coś, co łączy te dwa tak odmienne od siebie światy. Serce może bowiem pompować błękitna lub czerwoną krew, ale piłka nożna w obu przypadkach powoduje dokładnie takie same emocje.