Czerwony faworyt. Startuje Liga Mistrzów
Zaczynamy dziś, 20 października, meczami Zenit – Brugge oraz Dinamo – Juventus i obyśmy wszyscy zdrowi skończyli 29 maja w Stambule, zgodnie z i tak awaryjnym planem. Doprawdy, mniejsza o to, kto do finału dotrze, niemniej spróbujmy się zastanowić, którzy z gigantów europejskiego futbolu wydają się mieć na to największe szanse.
LESZEK ORŁOWSKI
Oczywiście, może się zdarzyć, że jakiś zespół z drugiego szeregu dojdzie do finału, a nawet zdobędzie trofeum, niemniej jest to bardzo mało prawdopodobne. W niniejszej zapowiedzi Champions League analizie poddamy widziane z dzisiejszej perspektywy szanse tych zespołów, których nadzieje na zwycięstwo w Lidze Mistrzów renomowana firma bukmacherska wyceniła na mniej niż 100:1. Jest ich dokładnie 16, a na tej granicy zostały umieszczone: Ajax, Porto i Borussia Moenchengladbach. Chyba czas definitywnie skończyć z określeniem „wielka piątka” i zastąpić je „wielką czwórką”. W i tak szerokim gronie faworytów Ligi Mistrzów z przedstawicieli Ligue 1 znalazł się tylko Paris SG. Olympique Marsylia został wyceniony na 250:1, a Stade Rennes – 500:1.
1. Bayern Monachium. Nic dziwnego, że zespół ten jest uznawany za faworyta także tej edycji Champions League. Jeśli kogoś bowiem przypominał w sierpniu, to Real Madryt z 2016 roku, kiedy to zaczynała się trzyletnia epoka triumfów tego teamu. Futbol Bayernu jest potężny, ale świeży, zwłaszcza skrzydłowi mogą dać tej ekipie jeszcze więcej, niż dawali dotychczas, a przecież i tak było to bardzo dużo. Ciekawe natomiast, jak w dłuższej perspektywie odbije się na grze zespołu Hansiego Flicka brak Thiago. Ten zawodnik najbardziej przydawał się w najtrudniejszych meczach, kiedy to zapewniał zespołowi przewagę, dominację. Nie pozyskano nikogo w jego miejsce, Marc Roca to nie ta klasa ani nie ta półka. SZANSE TRAFNIE OSZACOWANE.
1. Manchester City. W zasadzie w odniesieniu do całej trójki głównych faworytów można napisać to samo: kandydatowi do triumfu w Lidze Mistrzów nie powinny się przydarzać takie rzeczy jak klęska w lidze ze średnio silnym rywalem. Tymczasem Bayern już zdążył przegrać 1:4 z Hoffenheim, City 2:5 z Leicester, a Liverpool 2:7 z Aston Villą. Manchester City zdaje się mieć największy problem. Nie był, jak Bayern, zmęczony Superpucharem Europy, nie dostał, jak Liverpool, czterech goli po rykoszetach, tylko został legalnie złojony. City ma nadal kłopoty z obroną, których nie uleczą chyba Ruben Dias i Nathan Ake, bo rzecz tkwi w filozofii gry całego zespołu. Z kolei ofensywa bez Leroya Sane i Davida Silvy też będzie słabsza niż w poprzednim sezonie, bo Ferran Torres szybko nie stanie się gwiazdą na miarę ambicji tego zespołu. Zdaje się, że to właśnie w poprzedniej kampanii MC był gotowy do triumfu w Lidze Mistrzów, w tym zaś jest gotowy jakby mniej. Bukmacherzy chyba za bardzo wierzą w magię Guardioli, trochę zresztą zwietrzałą. SZANSE ZBYT WYSOKO OSZACOWANE.
3. Liverpool FC. Gdyby nie owo zastanawiające 2:7 z AV, to chyba The Reds trzeba by uważać za faworyta numer jeden rozgrywek (a tak klasyfikujemy na tym miejscu razem dwie czerwone drużyny – właśnie ich i Bayern). Przecież drugi raz coś takiego, jak w meczu z Atletico u siebie w poprzedniej edycji ekipie Juergena Klopa się nie zdarzy, a prawdziwą moc pokazała ona w Premier League. Thiago o tyle, o ile osłabi Bayern, wzmocni Liverpool. Ten zespół nadal jest istną maszynką do grania i wygrywania, ale każda maszyna się od czasu do czasu zacina, więc nie wiadomo, jak będzie z tą. Jeśli jednak nie zdarzą się żadne czarem-mary ani hokus-pokus, Liverpool powinien wygrać Champions i już. Ma bowiem gwiazdy w optymalnym wieku, trenera, który w pełni nad zespołem panuje i z pewnością wielkich błędów nie popełni. SZANSE ZBYT NISKO OSZACOWANE.
4. Paris SG. W poprzedniej edycji udało się dojść do finału, przełamać kilka barier niemożności. Jednak czy to był kres możliwości tego zespołu, czy wręcz przeciwnie – prawdziwy atak na szczyt dopiero nastąpi w tym sezonie? Drużyna z Paryża już wie, że nikogo się nie musi bać, że rywalizowanie na co dzień z przeciętnymi ekipami w Ligue 1 nie jest ważną przeszkodą na drodze po triumf. Gorzej, że nieco zaskorupiały skład nie został odświeżony o nowych zawodników z dużymi pokładami entuzjazmu. W dodatku Kylian Mbappe będzie się powoli pakował. Ile Thomasowi Tuchelowi uda się wykrzesać z Neymara i Angela Di Marii, o ile w ogóle tym podatnym na kontuzje zawodnikom będzie dopisywało zdrowie? To najważniejsze pytanie. SZANSE ZBYT WYSOKO OSZACOWANE.
5. Real Madryt. Za rok już na pewno Real przejdzie jakąś szeroko zakrojoną wymianę kadrową, a tymczasem jeszcze raz do boju o wszystko staje stare wojsko. Na początku sezonu Luka Modrić, Karim Benzema, Sergio Ramos prezentują się bardzo dobrze, mają siły i zapał. Ale na jak długo im go starczy? I inne kluczowe pytanie: czy po zdobyciu mistrzostwa Hiszpanii w tym sezonie znów priorytetem jest to, co zazwyczaj, czyli triumf w Lidze Mistrzów? Jeśli w którymś momencie szatnia i trener po cichu postanowią, że w sytuacji konfliktu interesów najważniejsza będzie Champions, Real może jeszcze raz, dzięki doświadczeniu i klasie swoich starych gwiazd oraz fantazji Viniciusa i Fede Valverde postawić wszystkich do kąta. SZANSE ZBYT NISKO OSZACOWANE.
6. FC Barcelona. Mocny start ekipy Ronalda Koemana z pewnością wpłynął na podniesienie notowań zespołu, który poprzednią edycję imprezy zakończył porażką 2:8 z Bayernem, a latem nie został przebudowany, istotnie wzmocniony. Jednak Barca to Barca, wciąż ma Messiego, a nowy trener najwyraźniej poukładał się z kluczowymi piłkarzami z Argentyńczykiem na czele, i trafił z taktyką. Na jak długo jednak starczy tego dobrego? Holender znany jest z twardej ręki, z tego, że nie pobłaża piłkarzom i nie pozwala im decydować o kluczowych sprawach, do czego gwiazdy Barcy były przyzwyczajone. Albo ów modus vivendi okaże się trwały, albo kolejny sezon przyjdzie spisać na straty. Jeśliby jednak okazało się wiosną, że nadal wszystko jest OK., to wtedy przyjdzie przypomnieć, że Barcelona triumfowała w Lidze Mistrzów tak w pierwszym sezonie pracy Pepa Guardioli, jak i Luisa Enrique. A Koeman nie rozstał się przecież gremialnie z gwiazdami, jak to uczynił w 2003 roku Frank Rijkaard, który na triumf czekał aż trzy lata. SZANSE TRAFNIE OSZACOWANE.
6. Juventus FC. Bukmacherzy już trochę stracili cierpliwość do Juve, który ciągle jest obsadzany w roli dużego faworyta Ligi Mistrzów, po czym się z niej nie wywiązuje. Zresztą, powierzenie drużyny trenerskiemu żółtodziobowi jakim jest Andrea Pirlo też nie skłania do euforii względem szans Starej Damy: czy może się zdarzyć trzy razy, że wybitny piłkarz od razu okazuje się wybitnym trenerem, jak wyszło w przypadkach Pepa Guardioli i Zinedine’a Zidane’a? Skostniała ostatnio gra ofensywna Juve może zostać ożywiona przez nowy tercet: Federico Chiesa, Arthur i Alvaro Morata, Cristiano Ronaldo znów zapewne będzie strzelał jak automat, ale czy to wystarczy na Bayern i innych gigantów? Żaden z tych nowych piłkarzy przecież nie daje gwarancji postępu. SZANSE ZBYT WYSOKO OSZACOWANE.
8. Chelsea FC. The Blues dokonali transferów zwiastujących, że powinni wygrać Ligę Mistrzów, aczkolwiek jeszcze nie w tym sezonie. Kai Havertz, Timo Werner, Hakim Ziyech, Eduard Mendy i Ben Chilwell wraz z dotychczasowymi gwiazdami pod wodzą trenera z najwyższej półki z pewnością stworzą wielki zespół – pozostaje pytanie, czy Frank Lampard takim kimś jest? Jeśli tak, to kto wie, czy błyskawicznie nie uda mu się ogarnąć wszystkiego tak, by The Blues już teraz byli w stanie rywalizować z najlepszymi na kontynencie. Tego nie można wykluczyć, niemniej jest to stosunkowo mało prawdopodobne. Natomiast jeśli mu się nie uda zajść daleko i w lidze, i w Champions, to zapewne kto inny dostanie do obróbki ten świetny materiał ludzki. SZANSE TRAFNIE OSZACOWANE.
9. Atletico Madryt. Początek sezonu pokazuje, że Los Colchoneros będą mieli wyjątkowe problemy z pokonaniem drużyn od początku nastawionych na wynik 0:0, zaś dla odmiany jeśli ktoś spróbuje podjąć z nimi walkę z otwartą przyłbicą, mogą go zdemolować. Dlatego też, paradoksalnie, większe kłopoty mogą mieć z przebrnięciem fazy grupowej niż z pokonywaniem kolejnych rund pucharowych wiosną. Cała nadzieja w tym, że Salzburg i Lokomotiw jednak zechcą zdobyć komplet punktów przynajmniej u siebie. Kłopotem zespołu jest już od jakiegoś czasu niska kreatywność drugiej linii, która nie potrafi napędzić silnego ataku, teraz wzmocnionego Luisem Suarezem. Jednak jak tu podziękować za usługi emblematycznym wychowankom: Koke i Saulowi? SZANSE ZBYT WYSOKO OSZACOWANE.
10. Manchester United. Można tu napisać to samo, co przy Chelsea. Taki ofensywny kwintet jak: Van de Beek-Martial-Rashford-Greenwood-Cavani pod ręką topowego trenera mógłby stać się petardą niszczącą bez skrupułów i straty czasu każdą obronę. Jak jednak sprawić, by czterech pierwszych grało futbol nie tylko spontaniczny i piękny, ale także dojrzały? Jak ustawić resztę zespołu, by stanowiła solidny fundament dla tej atakującej brygady? Ole Gunnar Solskjaer dopiero uczy się zawodu, a takie wpadki jak 1:6 z Tottehamem pokazują, że praca jest daleka jeszcze od skończenia – choć z drugiej strony czemu mielibyśmy traktować go surowiej niż Guardiolę albo Kloppa? United to kolejny faworyt Ligi Mistrzów, ale za lat kilka. SZANSE ZBYT WYSOKO OSZACOWANE.
11. Borussia Dortmund. Podobnie Borussia. Przed wyższym typowaniem szans tego zespołu powstrzymuje fachowców chyba głównie młody wiek gwiazd BvB. Wiadomo, że jeśli wszystkie asy Luciena Favre’a zagrają na maksimum swoich możliwości, to Borussia może nie tylko ograć, ale zgoła rozbić każdego, z gigantami włącznie. Erling Haaland, Jadon Sancho, Giovanni Reyna, Julian Brandt to już dzisiaj wielkie gwiazdy, a niebawem kandydaci do Złotych Piłek. Jednak ile razy coś takiego może się zdarzyć w trakcie sezonu? Czasami trzeba mecz przepchnąć nie znajdując się w optymalnej dyspozycji, a z tym zespół ma problemy. Gdy nie zdoła się rozpędzić, gdy rywal postawi szczelne barykady, wtedy Borussia staje się zespołem przeciętnym. SZANSE TRAFNIE OSZACOWANE.
11. Atalanta Bergamo. Po poprzednim sezonie już nikt tego zespołu nie lekceważy, Atalanta nie jest traktowana jak błazen, który wszystkim się podoba, ale przecież nie zostanie nigdy królem. To dziś poważna drużyna z bardzo poważnymi szansami na zwycięstwo nad każdym rywalem. Bilans zmian, jakie zaszły w kadrze, na razie wygląda na zero, ale szybko przecież może się okazać, że jednak jest na plus. Trzy efektowne zwycięstwa na starcie Serie A każą też wysnuć wniosek, że zespół Gian Piero Gasperiniego uwierzył w siebie, pragnie w tym sezonie zapolować nie na jednego, ale na kilka grubych zwierzów. Kto wreszcie znajdzie sposób na Atalantę? Zespół ten zawsze gra tak samo jeśli chodzi o taktykę i ustawienie, ale stale się rozwija pod względem jakości wykonania. SZANSE ZBYT NISKO OSZACOWANE.
11. Inter Mediolan. Udało się zatrzymać Antonio Conte, a to była ważniejsza kwestia niż ewentualne ruchy personalne wśród piłkarzy. Te zaś zostały uczynione ciekawe, bo do zespołu dołączyli dwaj znakomici boczni obrońcy: Achraf Hakimi oraz Aleksandar Kolarov, no i charakterny Arturo Vidal. W poprzednim sezonie zespół zbierał doświadczenia w Lidze Europy, a chociaż dobrze wiadomo, że Liga Mistrzów to zupełnie co innego, ekipa z San Siro wydaje się dobrze przygotowana do walki z najlepszymi na kontynencie. SZANSE TRAFNIE OSZACOWANE.
14. Sevilla FC. W Lidze Europy Sevilla pokonała w sierpniu dwa zespoły teraz wyżej umiejscawiane w rankingu faworytów do triumfu w Champions: MU oraz Inter, a w Superpucharze była bliska ogrania Bayernu. Teoretycznie więc nie ma dla niej rywali nie do pokonania. Rzeczywiście, pod wodzą Julena Lopeteguiego stała się ekipą zgraną, dojrzałą, wyrafinowaną, a zastąpienie Evera Banegi Ivanem Rakiticiem nie zmieniło tego stanu rzeczy. Szkoda tylko, że nie udało się zatrzymać Sergio Reguilona. Przebrnięcie fazy grupowej powinno się powieść bez większych kłopotów, zaś do wiosny okaże się, czy Sevilla istotnie tak pewnie stoi na nogach jak to się dziś wydaje, czy swoim zwyczajem jest jednak zespołem rozedrganym, zmiennym, zdolnym do wszystkiego – poza ograniem wielkiego rywala. SZANSE ZBYT NISKO OSZACOWANE.
15. Lazio Rzym. Nie można pozytywnie ocenić ruchów transferowych klubu z włoskiej stolicy. Wydał na nie 29 milionów, a nie pozyskano żadnego zawodnika zdolnego istotnie i od razu wzmocnić siłę jedenastki. Czy ktoś wierzy, że Vedat Muriqi podbije Europę? Dziwi wyższe oszacowanie szans Lazio na triumf niż szans Ajaksu albo Porto. Już Zenit Sankt Petersburg i Club Brugge, a Borussiii Dortmund nie wspominając, mogą potraktować Włochów odmownie w fazie grupowej. SZANSE ZBYT WYSOKO OSZACOWANE.
15. RB Lipsk. Cechę brakującą Borussii Dortmund, czyli zdolność do wygrania meczu, w którym trzeba się głównie bronić i porządnie nacierpieć, posiada ekipa z Lipska, co udowodniła w poprzedniej edycji Champions League. Szanse jej półfinalisty na końcowy triumf teraz wydawałyby się wobec tego oszacowane przez bukmachera zbyt skromnie, bo przecież RB potrafi też zagrać futbol ładny, ofensywny. Jednak już w fazie grupowej trafia na PSG i MU. Szkoda ponadto, że po tak znacznym sukcesie szefowie klubu nie wzmocnili porządnie zespołu, który będzie sobie musiał radzić bez Timo Wernera – to jest tak naprawdę najważniejszy ogranicznik jej szans na wielki triumf. SZANSE TRAFNIE OSZACOWANE.
Późny start rozgrywek oznacza szybsze tempo. Jesienią czekają nas dwa trzykolejkowe bloki, kiedy to mecze będą rozgrywane tydzień w tydzień. Zdaje się, że to ułatwi potentatom zadanie wyjścia z grupy, bo są oni bardziej przyzwyczajeni do gry w rytmie sobota – środa. Niemniej trzeba by raczej uważniej przyjrzeć się obfitości kadry każdego zespołu, niż oceniać siłę graczy danej formacji z podstawowego składu. Rezygnujemy więc tym razem z tego stałego elementu naszych rozważań przed inauguracją Champions. Zajmiemy się tą kwestią w lutym, gdy będzie ruszała faza pucharowa.
TEKST UKAZAŁ SIĘ W NAJNOWSZYM NUMERZE (42/2020)
TYGODNIKA „PIŁKA NOŻNA”