Przejdź do treści
Bundesliga budzi się ze snu

Ligi w Europie Bundesliga

Bundesliga budzi się ze snu

Wzorem osła ze „Shreka” fani niemieckiej Bundesligi przez ostatnie dwa miesiące niecierpliwie pytali: długo jeszcze? W końcu nużące oczekiwanie dobiegło końca i w najbliższy piątek wracamy. A na początek prawdziwy hit, w którym RB Lipsk podejmie FC Bayern.



Od dziesięciu sezonów Bayern Monachium sięga po mistrzowską paterę monopolizując rozgrywki do granic możliwości. Wprawdzie wiosnę planowo rozpoczyna z pozycji lidera i z komfortową zaliczką, to jednak sternicy klubu mają ogromny ból głowy. Niedługo po powrocie z mistrzostw świata w Katarze Manuel Neuer złamał nogę podczas jazdy na nartach i sezon ma tym samym z głowy. Od tego czasu Bayern próbuje ściągnąć jego zastępcę, bo Sven Ulreich nie gwarantuje udanej wiosny. Wśród wielu nazwisk dwa były najkonkretniejsze – będący na wypożyczeniu w Monaco Alexander Nuebel oraz Yann Sommer z Borussii Moenchengladbach.

Nuebel wprost powiedział, że dopóki w klubie jest Neuer, to on nie ma po co wracać do stolicy Bawarii. Z Sommerem, który wielokrotnie dał się Bayernowi we znaki i potrafił go w pojedynkę zatrzymać, sprawa zrobiła się już gorąca. Klub dogadał się ze Szwajcarem i zaoferował kontrakt do 2025 roku, ale na przeszkodzie stoi Borussia. Sommer jest pewien swoich umiejętności i wierzy, że nawet po powrocie dotychczasowej jedynki będzie w stanie rywalizować z nim na równych warunkach. Interesujące są jednak najnowsze doniesienia jakoby kontuzja Neuera była znacznie poważniejsza i mógłby pauzować znacznie dłużej. Kto wie czy dla blisko 37-latka nie oznaczałoby to nawet końca kariery. Kontrakt Sommera w BMG wygasa latem, ale działacze nie chcą puścić go za bezcen. Dyrektor sportowy Roland Virkus doskonale wie, że Bayern jest pod ścianą, więc to on dyktuje warunki. Zwłaszcza że w perspektywie walki o europejskie puchary obecność Sommera byłaby bardziej niż pożądana o czym mówił trener Daniel Farke, który najchętniej by się z nim nie rozstawał. Wedle doniesień Bayern nie chce płacić więcej niż 4-5 milionów, natomiast Gladbach żąda 8-10 milionów. Czy spotkają się pośrodku?

Nie chce się wierzyć, że mistrzowie Niemiec będą skąpić te parę dodatkowych milionów. Nie po raz pierwszy Bayern ma problem z następcą bramkarskiej legendy. Nie był przygotowany po Seppie Maierze, przeliczył się z sukcesorem Olivera Kahna. Teraz również ma problem, który musi rozwiązać nie tylko tu i teraz, ale pomyśleć równocześnie o przyszłości. Na razie jedynym zimowym transferem Bayernu jest Daley Blind – holenderski obrońca, który przyszedł za darmo z Ajaksu Amsterdam i podpisał kontrakt do końca sezonu. Powinien pomóc podreperować formację defensywną nadwątloną po kontuzjach Lucasa Hernandeza i poważnych problemach ze zdrowiem Noussaira Mazraouiego.

Wygrany sezon Hallera

W ubiegłym tygodniu w Borussii Dortmund wszystko zeszło na plan dalszy. Podczas towarzyskiego spotkania z Fortuną Duesseldorf w barwach BVB wreszcie zadebiutował bowiem Sebastien Haller. To wielka sprawa, w lipcu ubiegłego roku, krótko po podpisaniu umowy u napastnika wykryto nowotwór jądra. Od tego momentu zaczęła się heroiczna walka o powrót do zdrowia. A ta potrwała ekspresowo szybko – chyba nikt nie spodziewał się, że po operacjach i chemioterapii, już po niespełna dwustu dniach w końcu zagra w koszulce Borussii, a na dodatek będzie znajdował się w dobrej formie fizycznej. Prawdziwy gladiator. Obojętnie jak ten sezon skończy się dla Borussii, to on go już wygrał. Powrót reprezentanta Wybrzeża Kości Słoniowej do składu BVB jest jak nowy transfer i to z tych najważniejszych. Z nim w ataku Edin Terzić zyskuje rasowego snajpera, choć oczywiście początkowo Haller nie będzie forsowany. Mimo wszystko to znakomita wiadomość, bo wchodzić w drugą połowę sezonu tylko z Modeste i Moukoko było więcej niż ryzykowne.


A skoro mowa o Moukoko, to 18-letni Wunderkind od jakiegoś czasu kręci własną telenowelę konsekwentnie zwlekając z przedłużeniem kontraktu, który wygasa latem. Warunki jakie oferuje mu klub były według niego zbyt skromne i toczyły się medialne przepychanki. Ostatnia oferta jaką działacze złożyli na obozie przygotowawczym opiewa na prawie 6 milionów rocznej pensji, 10. milionach premii i dodatkowym bonusie dla jego agenta. Sprawy nie ułatwia fakt, że chętne na jego usługi są kluby z Anglii, z którymi finansowo Borussia ścigać się nie może. I nawet nie powinna. Więcej do stracenia ma tu sam Moukoko niż BVB. Jeśli nie doceni cieplarnianych warunków jakie ma w Zagłębiu Ruhry i możliwości rozwoju jakie daje mu klub, może być stratny. Wedle ostatnich doniesień dobrze poinformowanych dziennikarzy do porozumienia między stronami jest jednak bliżej niż dalej. Dla porównania Mario Goetze w jego wieku zarabiał milion euro, a Jadon Sancho dopiero mając 19 lat dostał podwyżkę na sześć milionów.

Niezadowolenie zaczyna również powoli okazywać kapitan Marco Reus. Legenda Borussii ma za złe szefom, że nikt nie zainteresował się jeszcze tematem przedłużenia jego kontraktu, który wygasa latem, a cała uwaga poświęcona jest Moukoko. Nic dziwnego, że pojawiły się pierwsze plotki o zainteresowaniu ze strony chociażby Al Nassr (choć to akurat pewnie jest bardzo mało wiarygodne). Trudno uwierzyć, że koniec końców Reus opuści Dortmund, choć chętni by się znaleźli. Podobnie nie mówi się nic o kontrakcie Matsa Hummelsa. W co gra Sebastian Kehl? Odmłodzenie kadry za wszelką cenę i bez żadnych sentymentów?

Najbardziej nielubiany klub w Niemczech czyli RB Lipsk nie polepszył notowań w środowisku pozyskując dyrektora sportowego Maksa Eberla. Zwłaszcza że ten szybko zapomniał o szpilkach jakie wymierzał w kierunku saksońskiego klubu jeszcze w czasach pracy w Borussii Moenchengladbach, nagle oświadczając, że Lipsk to jego klub marzeń. Odkładając na bok wszelkie antypatie był to mistrzowski ruch RBL, który w końcu ma prawdziwego fachowca. Tym bardziej że stracił jednocześnie mocną postać w gabinetach – prezesa Olivera Mintzlaffa, który po śmierci założyciela Red Bulla Dietricha Mateschitza, został jednym z bossów austriackiego koncernu. To gdzie obecnie znajduje się Lipsk i jak mocną ma pozycję jest bez wątpienia jego zasługą. Następcą został Johann Plenge – związany z klubem od 2010 roku.

W zimowym okienku wprawdzie na razie nic się nie działo, bo klub nie chciał zmieniać struktury drużyny, ale gorącym kandydatem Eberla jest Manu Kone z Gladbach, którego dwa lata temu ściągnął tam z Tuluzy. Byłby idealnym następcą Konrada Laimera, który według najświeższych doniesień jest dogadany na przejście od lata do Bayernu. Transfer jeszcze w styczniu nie jest jednak wykluczony. Końcówka jesieni była dla Lipska bardzo udana i zespół szybko otrząsnął się z marazmu z czasów Domenico Tedesco. Pod wodzą Marco Rose odrobił straty do czołówki i będzie walczył o Ligę Mistrzów. Choć trzeba przypomnieć, że na początku bez swojego najlepszego piłkarza Christophera Nkunku, który wciąż leczy kontuzję. Na szczęście gotowy do gry będzie Timo Werner. Szansę na rehabilitację za dość przeciętną jesień będzie miał Andre Silva, który na obozie przygotowawczym prezentował się imponująco.

W Borussii Moenchengladbach jak w ulu. Gdzie się człowiek nie obejrzy tam jakieś plotki transferowe. Z tych najpoważniejszych oczywiście wspomniany już Sommer oraz Marcus Thuram, na którego ochotę ma kilka klubów spoza Niemiec. Na razie Virkus odpiera ataki, a trener Farke nerwowo sprawdza telefon czy nie dostał właśnie hiobowej wiadomości. W obu przypadkach, gdy Źrebaki otrzymają lukratywną ofertę, nie będą stawać na przeszkodzie.

Udowodnić swoją jakość

Eintracht Frankfurt ma za sobą historyczny rok pod wieloma względami – od sukcesów sportowych po organizacyjne i przebicie bariery 120 tysięcy członków klubu. W Hesji mają chrapkę, żeby nowy rok nie był gorszy. Podstawowym celem jest miejsce gwarantujące grę w Lidze Mistrzów, a ligowe podium byłoby miłym akcentem. A może coś więcej? Jeśli Bayern nie podpisze jednak żadnego sensownego zastępcy Neuera to bundesligowa czołówka poczuje krew… W zimie obyło się bez zmian kadrowych. Jedynie kapitan Sebastian Rode ogłosił, że po następnym sezonie zakończy karierę. Oczy wszystkich zwrócone będą przede wszystkim na Kolo Muaniego. Sprowadzony przed sezonem za darmo z francuskiego Nantes bez dwóch zdań niedługo zapełni klubowy skarbiec i to pod sam sufit. Dyrektor sportowy Markus Kroesche nie pozwolił ponieść się emocjom i jasno powiedział, że zimą odrzuci nawet oferty sięgające 100 milionów. Nic dziwnego. Po takiej jesieni i pokazaniu się na mundialu wartość Muaniego może jeszcze wzrosnąć. Francuz ma wszystko by zostać najważniejszym transferem w historii klubu.

Bayer Leverkusen czeka ciężka batalia na wiosnę. Ma bardzo dużo do udowodnienia, a dla trenera Xabiego Alonso po przepracowaniu całego okresu przygotowawczego skończyła się taryfa ulgowa. Sytuacja w tabeli nie jest na tyle zła by nie można było powalczyć jeszcze o europejskie puchary. Hiszpan dalej będzie forsował swój pomysł na grę oparty na dominacji i kontroli przez posiadanie piłki. Miał wystarczająco dużo czasu by wpoić zasady swoim piłkarzom. Zwłaszcza że Alonso na start dostał najpiękniejszy prezent – powrót zdrowego Floriana Wirtza. U największego talentu bayerowskiej fabryki nie ma już śladu po kontuzji i od momentu powrotu do aktywnych treningów ponownie jest liderem zespołu. Dodatkowym bonusem jest deklaracja jego ojca, że do mistrzostw Europy w 2024 roku 19-latek nie ma zamiaru ruszać się z Leverkusen. Na start Bundesligi nie będzie gotowy natomiast napastnik Patrik Schick. Zastąpić go będzie musiał Sardar Azmoun, który wprawdzie opuścił połowę skróconej rundy jesiennej, ale zdążył wykurować się na mundial.

Po rewelacyjnej jesieni podopiecznych Christiana Streicha czeka runda prawdy. SC Freiburg w dalszym ciągu gra na trzech frontach i ma wielkie marzenia. Nie ma powodów sądzić, że zespół z Badenii straci wiosną swój gaz. W przerwie nie doszło do żadnych znaczących zmian kadrowych poza wypożyczeniem do angielskiego Brentford Kevina Schade (z obowiązkowym wykupem po sezonie za rekordowe 25 milionów). Wszyscy zdrowi aż palą się do gry. Najbardziej zmotywowany jest Vincenzo Grifo, który rozegrał najlepsze półrocze w historii występów we Freiburgu, a już chce następne 1,5 roku zagrać futbol swojego życia by zasłużyć na powołanie do reprezentacji Włoch na mistrzostwa Europy, które odbędą się praktycznie na jego podwórku. – Moja rodzina musiałaby pojechać zaledwie z Pforzheim do Stuttgartu, żeby zobaczyć mnie w koszulce Włoch – mówił w jednym z wywiadów.

Losami Tymoteusza Puchacza w Unionie Berlin żyliśmy co kolejkę – z wypiekami na twarzy obserwując czy tym razem Urs Fischer mu jednak zaufa. Niestety to koniec, Polak odszedł do Panathinaikosu Ateny. A już całkiem poważnie to klub ze Starej Leśniczówki czeka intensywna wiosna, w której wszyscy powiedzą mu: sprawdzam. Okaże się na ile Union jest w stanie jeszcze zaskoczyć dość prostym futbolem. Końcówka jesieni pokazała, że pewnego poziomu przy największych chęciach nie przeskoczy. Cały okres przygotowawczy trener Fischer spędził na pracy z formacją defensywną, która ma na wiosnę być decydującym czynnikiem. Pomóc w tym ma ściągnięty z Wolfsburga na lewe wahadło Jerome Roussillon. Konkurencja o awans do europejskich pucharów jest ogromna. Gra co trzy dni może odbić się na wynikach, ale nawet jeśli ten sezon nie skończy się ponownym awansem do Europy, to włodarze klubu i tak mogą otwierać szampana po zamknięciu rekordowego pod względem finansowym roku.


Długo trwało zanim Wolfsburg zacznie nadawać na pozytywnych falach, ale w końcu trenerowi Kovacowi udało się ustabilizować skład i konsekwentnie wspinać się w tabeli. 2022 rok Wilki kończyły serią dziewięciu (licząc również Puchar Niemiec) spotkań bez porażki. Siódme miejsce i zaledwie kilkupunktowa strata do czołówki to znakomita pozycja wyjściowa. Z końcem stycznia na emeryturę przechodzi legendarny menedżer Joerg Schmadtke, którego zastąpi Marcel Schaefer. Wyjątkowa postać, która doprowadziła kilka klubów do sukcesów, a trenerów i włodarzy do płaczu.

Zadowoleni księgowi

W Werderze Brema wszyscy zachowują spokój i optymizm przed wznowieniem sezonu. Runda jesienna była w wykonaniu klubu z północy Niemiec znakomita. Nic dziwnego, że apetyty rosną, a realnym celem na koniec jest górna połówka tabeli. Po życiówce jaką prezentował Niclas Fuellkrug w lidze i na mundialu nie dziwiły plotki o jego odejściu. Zwłaszcza że po czternastu latach współpracy zmienił dotychczasowego agenta na wielką agencję, która w swoim portfolio ma między innymi Havertza, Gnabry’ego czy Ter Stegena. Szefostwo klubu wyklucza jednak transfer zimą i jest to raczej przygotowanie do letniego okienka, w którym Fuellkrug będzie chciał wykorzystać popularność i ostatnią szansę na wielki klub w swojej karierze. Wyjście korzystne dla obu stron, zwłaszcza dla Werderu, który znalazłby się w trudnej sytuacji. Sam Fuellkrug na wartości nie straci, kontrakt z Bremą ma do 2025 roku.

Księgowy Hoffenheim po raz kolejny może zapalić cygaro i z lubością wpatrywać się w ekran komputera. Tym razem Anglicy, a konkretnie Leeds United, za 40 milionów euro kupili Georginio Ruttera, który wcale nie należał do najlepszych piłkarzy jesienią. Na jego miejsce wypożyczono Kaspera Dolberga.

Zarządzający 1. FC Koeln postąpili wedle powiedzenia tonący brzytwy się chwyta i zakontraktowali napastnika Herthy – Daviego Selke, z czego najbardziej cieszą się w… Berlinie. Dzięki temu mogą zaoszczędzić sporo pieniędzy. 27-latek gwarantem bramek nie jest, a jego skuteczność będzie zależała od dyspozycji nowych kolegów. W dodatku błyskawicznie wybuchła afera. Selke otrzymał numer 27, z którym wcześniej występował Anthony Modeste i nie omieszkał na instagramie dać wyraz niezadowoleniu. Całą dziecinadę podsumował w swoim stylu trener Koziołków Steffen Baumgart: – Zanim zaczniemy dyskutować do kogo naprawdę należy numer 27, to miałem go już jako piłkarz w Hansie Rostock… Baumgart będzie musiał wiosną dwoić się i troić by sezon, który zaczął się bardzo dobrze, nie skończył się tragicznie. Końcówka rundy była fatalna. Kadrowo nie wygląda to dobrze, ale już nie raz, nie dwa, szkoleniowiec pokazał, że jego motywacja potrafi czynić cuda.

Oszukać przeznaczenie

Walka o utrzymanie będzie ciekawa do samego końca, a kilka drużyn niewątpliwie przyprawi zapewne swoich fanów o siwe włosy. Hertha do wznowienia sezonu przygotowywała się w Stanach Zjednoczonych, gdzie była oficjalnym ambasadorem Bundesligi. Dzięki temu koszty obozu pokryło DFL, a cięcie kosztów to temat numer jeden w zachodnim Berlinie. Odeszli Selke i Vladimir Darida. Fredi Bobic przygotował również grunt pod nowy sezon i w lecie przyjdzie duet napastników Florian Niederlechner – Fabian Reese, obaj za darmo. Czy ktoś tu w końcu bierze przykład z polityki transferowej sąsiada? Oczywiście Hertha nie byłaby Herthą, gdyby nie miała jakichś problemów. Z powodu braku wymaganych szczepień do USA nie mógł polecieć kapitan zespołu Marvin Plattenhardt. A wracając do Bobica – upadł temat ewentualnego objęcia przez niego posady dyrektora sportowego reprezentacji Niemiec. Ponoć związek nie mógł sobie na to finansowo pozwolić. Jak na tak bogatą federację brzmi to dość groteskowo. Zamiast niego do kadry ma trafić Rudi Voeller.

W Stuttgarcie nowe otwarcie, a Bundesligę mają uratować trener Bruno Labbadia i dyrektor sportowy Fabian Wohlgemuth. Klub nie ma pieniędzy na wzmocnienia, więc Labbadia postawił na intensywne przygotowania. W porównaniu do swojego poprzednika zwiększył obroty o 200%, co niekoniecznie spodobało się rozpieszczonym piłkarzom. Jeśli wiosną nie przyjdą zadowalające wyniki, to dość szybko może stracić szatnię. W sumie nie byłby to pierwszy raz w jego karierze. Najważniejszą informacją w VfB jest przedłużenie kontraktu z Silasem do aż 2026 roku bez klauzuli odstępnego.

W Bochum liczą na podjęcie rękawicy, ale atuty jakie ma trener Thomas Letsch są bardzo mizerne w porównaniu do konkurencji. W najgorszej sytuacji znajduje się Schalke, a życie wcale nie ułatwia zadania. Kontuzji doznał Sebastian Polter i ma sezon z głowy. Trener Thomas Reis dalej nie może korzystać z usług Aleksa Krala. Jesień była fatalna i nic nie zapowiada by wiosna była choć trochę lepsza. Okres przygotowawczy to pasmo kompromitacji na co zżymał się Kenan Karaman, który wprost w wywiadzie nazwał go katastrofą. Ale trudno się dziwić skoro z Schalke dochodzą wiadomości, że niektórzy piłkarze biegają wolniej niż 40-letni asystent trenera.

MACIEJ IWANOW

TEKST UKAZAŁ SIĘ W NAJNOWSZYM WYDANIU TYGODNIKA „PIŁKA NOŻNA” (3/2023)

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 43/2024

Nr 43/2024