Premier League wróciła po przerwie reprezentacyjnej z przytupem, a wraz z nią Manchester City. Mistrzowie Anglii zdemolowali Liverpool, w czym duża zasługa Juliana Alvareza.
Jak twierdzi Pep Guardiola, Argentyńczyk ma pecha. Do drużny wszedł zaskakująco dobrze – w bieżącym sezonie zdobył 12 goli – i zasłużył na więcej okazji gry, niż dotąd dostał – na murawie spędził niespełna 1700 minut – ale rywalizując o miejsce w składzie z bijącym rekordy strzeleckie Erlingiem Haalandem jest skazany na porażkę.
Dziś 23-latek otrzymał jednak zadanie zastąpienia kontuzjowanego Norwega. Po raz kolejny wykorzystał szansę.
Alvarez był zaangażowany w trzy z czterech akcji bramkowych Manchesteru City. Pierwszą wykończył, korzystając z podania Jacka Grealisha. Przy drugiej umiejętnie zagrał piłkę do Riyada Mahreza, który asystował przy trafieniu Kevina De Bruyne. W trzeciej oddał uderzenie, które dobił Ilkay Guendogan. Nie ma Haalanda, nie ma problemu.
????????????
— Manchester City (@ManCity) April 1, 2023
???? 1-1 ???? #ManCity pic.twitter.com/BKTqjBNsr0
Rezultat na 4:1 ustalił Grealish, który również zanotował kapitalny występ, a któremu asystował De Bruyne.
Honorowego gola dla Liverpoolu strzelił Mohamed Salah. Egipcjanin otworzył wynik, ale zdało się to na nic. Potem bramki zdobywali wyłącznie The Citizens.
Ci wywarli presję na Arsenalu, który o 16:00 zmierzy się z Arsenalem. Przewaga Kanonierów nad rywalami w walce o tytuł mistrzowski wynosi pięć punktów.
sar, PiłkaNożna.pl
Możliwość komentowania została wyłączona.
Najnowsze wydanie tygodnika PN
Nr 50/2024
