2:0 to już prawie tradycja
Juventus znowu odniósł zwycięstwo. Znowu w stosunku 2:0. Tym razem przeciwko Cagliari.
2:0. Ostatnimi czasy w stolicy Piemontu to niewątpliwie ulubiony rezultat. Dlaczego? Ano dlatego, że w czterech poprzednich meczach ligowych Juventus zwyciężał właśnie różnicą dwóch goli w identycznym stosunku. Nie inaczej było tym razem.
„Juve” od początku do końca, poza epizodycznymi wyjątkami, kontrolował przebieg boiskowych wydarzeń. „Stara Dama” długimi fragmentami meczu w pełni dyktowała warunki gry. Gol wydawał się tylko i wyłącznie kwestią czasu.
„Bianconeri” mogli objąć prowadzenie już 11. minucie, jednak wówczas zabrakło dozy szczęścia, bowiem piłka po strzale Moise Keana odbiła się od słupka. Co się odwlecze, to nie uciecze. Włoch pół godziny później, bo w 40. minucie, trafił do siatki.
Jednobramkowe prowadzenie, w obliczu przepaści optyczno-statystycznej na korzyść podopiecznych Massimiliano Allegriego, jawiło się jako najmniejszy wymiar kary. Można było odnieść wrażenie, że Juventus chce możliwie jak najmniejszym wysiłkiem pokonać outsiderskie Cagliari.
Kropkę nad „i” postawił dopiero w 83. minucie Federico Bernardeschi. Reprezentant Italii mocnym i dokładnym uderzeniem w kierunku dłuższego słupka ustalił końcowy wynik spotkania na – a jakże! – dwa do zera.
Wojciech Szczęsny bynajmniej nie miał rąk pełnych roboty. Przez cały mecz bramkarz reprezentacji Polski musiał interweniować tylko raz. Nie pomylił się. Dzięki temu zachował już szóste czyste konto w bieżącym sezonie Serie A.
jbro, PilkaNozna.pl