Setki milionów euro, dziesiątki gwiazd, 29 spotkań, 16
drużyn i jedno, upragnione trofeum. A pośród tego futbolowego blichtru pięciu
Polaków. Można już oficjalnie ogłosić: piłkarska zima odchodzi w zapomnienie –
wraca Liga Mistrzów.
Robert Lewandowski – jedyny Polak mający realne szanse na wygranie LM 2014/15
Te rozgrywki mają w sobie
coś z magii. Nie tylko pod względem sportowym, choć przecież to niespotykane,
że co roku poważnych faworytów do końcowego triumfu nie sposób policzyć na
palcach jednej ręki. Roztaczają one wokół siebie niezwykłą aurę, która we
wtorkowe i środowe wieczory skupia uwagę milionów ludzi na całym świecie –
nierzadko przecież zmęczonych po normalnym dniu pracy albo przytłoczonych
myślą, że jutro znowu trzeba będzie wcześnie wstać i walczyć z szarzyzną
codzienności. Sprawiają, że na 90 minut w samym środku tygodnia fani futbolu
zapominają o bożym świecie i skupiają atencję tylko na piłce przyozdobionej
kolorowymi gwiazdkami.
Wielka czwórka
Naturalnie, celem każdego
z 16 zespołów, które pozostały na placu boju, jest wielki finał w Berlinie.
Zdaniem bukmacherów jednak tylko cztery zespoły mogą poważnie myśleć o
rezerwowaniu sobie daty 6 czerwca 2015 roku jako potencjalnego terminu
rozegrania najważniejszego meczu sezonu. Zdaniem ekspertów faworytem numer
jeden do wygrania Ligi Mistrzów jest Bayern Monachium. Za każdą złotówkę
postawioną na końcową wiktorię podopiecznych Pepa Guardioli można wygrać 3.75
złotego. Nieco mniejsze szanse bukmacherzy dają Realowi Madryt (4.00), a na
trzecim i czwartym miejscu wśród kandydatów do zwycięstwa umieszczają kolejno
rozpędzającą się Barcelonę (7.00) oraz Chelsea Londyn dowodzoną przez Jose
Mourinho (8.00).
Nie będzie przesadą
stwierdzenie, że jeśli któraś z wymienionych wyżej drużyn nie odbierze po
czerwcowym finale złotych medali, to dojdzie do dużego kalibru niespodzianki.
Nie sensacji, bowiem inni kandydaci do wygrania tegorocznej Champions League to
także wielkie firmy. Zdaniem specjalistów od zakładów sportowych istnieje pewne
prawdopodobieństwo sukcesu Manchesteru City lub Atletico Madryt (kursy 17.00),
ewentualnie Arsenalu (19.00). W granicach zdrowego rozsądku zmieściłby się
jeszcze triumf Paris Saint-Germain (26.00), bądź Borussii Dortmund lub
Juventusu Turyn (29.00). Bukmacherzy nie wierzą w FC Porto (41 złotych za każdą
postawioną złotówkę w przypadku powtórki scenariusza z 2004 roku), a także AS
Monaco i Bayer Leverkusen (101.00). W kategoriach piłkarskiego science fiction
należałoby traktować możliwość wygrania turnieju przez zespoły pokroju FC Basel,
Schalke Gelsenkirchen oraz Szachtara Donieck – za złotówkę postawioną na
dominację któregoś z tych zespołów firmy bukmacherskie płacą ponad dwieście
razy tyle.
Zadaniem łatwiejszym niż
wskazanie konkretnego zespołu, wydaje się być wytypowanie kraju, z jakiego
pochodzić będzie zwycięzca. Według bukmacherów największe szanse ma Hiszpania
(kurs 2.15). Na dwóch kolejnych miejscach podium plasują się Niemcy (3.20) oraz
Anglia (4.50).
Leo wróci na tron?
Champions League to nie
tylko rywalizacja drużyn, ale też snajperski wyścig o koronę króla strzelców.
Sześć ostatnich sezonów stało pod znakiem dominacji dwóch ludzi: w latach
2009-2012 najskuteczniejszym zawodnikiem był Lionel Messi, z kolei dwa ostatnie
sezony należały do Cristiano Ronaldo. Nikt nie będzie zdziwiony, jeśli w tym
roku znowu wygra któryś z nich – zdaniem bukmacherów większe szanse ma
Argentyńczyk (kurs zaledwie 2.20), który ma już na koncie osiem goli i o trzy
trafienia wyprzedza CR7 (kurs 4.00).
Czy ktoś może pokrzyżować
plany temu nieziemskiemu duetowi? Naturalnym kandydatem pozostaje Luiz Adriano,
który zdobył dla Szachtara aż dziewięć bramek w fazie grupowej. Szanse
27-letniego Brazylijczyka oceniane są identycznie, jak w przypadku Cristiano
Ronaldo. Znacznie mniejszą wiarę bukmacherzy pokładają w strzeleckie
umiejętności Karima Benzemy (kurs 15.00) i Jacksona Martineza (29.00). Na
kolejnych miejscach plasują się Sergio Aguero, Edinson Cavani, Mario Mandżukić
oraz Robert Lewandowski (34.00).
Zimowe okno tylko lekko uchylone
Styczniowa sesja
transferowa nie przyniosła większych zmian w składach uczestników Ligi
Mistrzów, co nie znaczy, że nikt nie wzmocnił się przed decydującymi bataliami.
Najgłośniejszych transakcji dokonano w Londynie, Manchesterze i Madrycie.
Chelsea wydała ponad 30 milionów euro na Juana Cuadrado z Fiorentiny, a żeby zrobić
Kolumbijczykowi miejsce w kadrze, sprzedała do Wolfsburga Andre Schuerrle. Z
The Blues definitywnie rozstał się też Ryan Bertrand, który odszedł do Southampton.
Natomiast Mohamed Salah został wypożyczony do poprzedniego klubu Cuadrado.
Z kolei Manchester City
wydał prawie 29 milionów funtów na Wilfrieda Bony’ego ze Swansea. Mistrzowie
Anglii wypożyczyli do Schalke obrońcę Matiję Nastasicia (zastąpi tam wypożyczonego
do Olympiakosu Pireus Felipe Santanę). Wywołany do tablicy Real wzbogacił kadrę
o dwóch pomocników – w walce o obronę tytułu pomóc mają nastolatek Martin Odegaard
oraz niewiele od niego starszy Lucas Silva.
Skrzydłowy Kevin Kampl,
kupiony za 12 milionów euro z Red Bulla Salzburg, może okazać się sporym
wzmocnieniem Borussii w dwumeczu z Juventusem. W Turynie okres transferowy
minął niemal niepostrzeżenie, poza powrotem Alessandro Matriego i odejściem
Sebastiana Giovinco do Toronto FC.
Do rotacji doszło w
szatni Atletico Madryt. Z Estadio Vicente Calderon na jakiś czas pożegnali się wypożyczeni
Cristian Rodriguez i Alessio Cerci. W walce o osiągnięcie rezultatu sprzed
roku, czyli awansu do finału, powinni pomóc doświadczeni Fernando Torres oraz
Cani.
Z powodu zakazu
transferowego nietknięta pozostała kadra Barcelony, nic godnego uwagi nie
działo się również w PSG, AS Monaco oraz FC Basel. Bayern nikogo nie musiał
kupować, uszczuplił jedynie skład o wypożyczonych Xherdana Shaqiriego i Pierre
Emile Hojbjerga. Defensywę Arsenalu wzmocnił Brazylijczyk Gabriel Paulista.
Kanonierzy zapłacili za transfer 24-latka z Villarrealu 15 milionów euro.
Faworyt i czterech marzycieli
Zaczynało ich ośmiu, do
fazy pucharowej dotrwało tylko pięciu. Polacy, bo o nich mowa, przystępują do
wiosennej części Ligi Mistrzów w bardzo różnych humorach. Robert Lewandowski
gra w takim zespole, że musi celować w końcowy triumf. On sam – choć obecnie
nie jest w szczytowej formie – ma szansę na odegranie kluczowej roli w drodze
Bayernu po szósty w historii Puchar Mistrzów.
Wojciech Szczęsny dwumecz
z AS Monaco obejrzy prawdopodobnie z ławki rezerwowych Arsenalu. Podobny
los czeka wracającego po kontuzji Jakuba Błaszczykowskiego w zespole Borussii. W
podstawowym składzie ekipy z Dortmundu znajdzie się natomiast Łukasz Piszczek.
Szanse na grę przeciwko Atletico Madryt ma defensor Bayeru Leverkusen Sebastian
Boenisch.
Sympatycy futbolu na
najwyższym poziomie – w tym Polacy, ściskający kciuki za naszych reprezentantów
– mogą zapomnieć o braku emocji. Wraca najlepsza liga świata! Pierwszy gwizdek
elitarnych rozgrywek w 2015 roku zabrzmi się już we wtorek o godzinie 20:45, jednocześnie
w Paryżu i we Lwowie (tam w roli gospodarza grać będzie Szachtar Donieck).
Konrad
Witkowski
Foto: Łukasz Skwiot