
WOJNA I FUTBOL
Piłkarze giną na froncie, wróg niszczy stadiony i boiska, ale rozgrywki w Ukrainie się toczą. – I to jest największy sukces, choć poziom drastycznie się obniżył – mówi Andrij Piskun, dziennikarz z Kijowa.
Jarosław Tomczyk
Z czarno-białej fotografii spoglądają na nas, spod wojskowego hełmu, jego duże oczy. Mikita Kalin w lipcu skończyłby 24 lata. Był wychowankiem Kołosa Kowaliwka, potem grał jeszcze w kilku klubach z rejonu browarskiego. Piłka była jego pasją, kopał nie tylko na dużym boisku, ale też w zespołach futsalowych. Ubiegłego lata dobrowolnie wstąpił w szeregi Sił Zbrojnych Ukrainy. Został miotaczem ognia w oddziale batalionu szturmowego. 6 lutego wykonywał misję bojową w pobliżu wsi Zielony Gaj, w obwodzie charkowskim. Okazała się ostatnią w jego młodym życiu…
PIŁKARSKIE ANIOŁY
– Mikita jest ostatni na liście, ale kiedy czytelnicy dostaną twój tekst, mogą już być kolejni – mówi Andrij Piskun, dziennikarz portalu Ukraiński futbol. – Na stronie „Anioły sportu” na bieżąco publikowane są nazwiska wszystkich poległych sportowców. Piłkarzy jest na niej 54. Najbardziej znany to Serhij Rożok, młodzieżowy reprezentant kraju. Był wychowankiem Dynama Kijów, przeszedł wszystkie szczeble w akademii, ale do pierwszej drużyny się nie przebił. Grał w innych klubach Premier-lihi, w Tawriji Symferopol, Deśnie Czernihów czy Krywbasie Krzywy Róg. Z FK Mińsk sięgnął po Puchar Białorusi. Karierę skończył w 2018 roku. Gdy Rosja zaatakowała wstąpił do wojska, zginął w styczniu ubiegłego roku…