Wasiluk: Zawsze goi się na mnie jak na psie
O wielkim pechu może mówić obrońca Jagiellonii Białystok Marek Wasiluk. Kolejna kontuzja wykluczyła go z gry już do końca sezonu, a sam zainteresowany nie wie dokładnie, kiedy ponownie wybiegnie na boisko.
– Pierwsza myśl była taka, że tym razem mięśnie utrzymały więzadła, bo poczułem, że mocno mnie pociągnęły mięśnie wokół kolana. Po cichu jednak też przygotowywałem się na najgorsze. Moje kolano nigdy nie wygląda źle, nawet poprzednim razem trudno było zdiagnozować, co się stało, gdyż z zewnątrz nie było widać, żeby stało się coś złego – powiedział Wasiluk.
Przypomnijmy, że obrońca Jagiellonii dopiero co wrócił do gry po innej kontuzji. Piłkarz zagrał w spotkaniu z Piastem Gliwice podczas ostatniej kolejki sezonu zasadniczego, jednak okupił ten występ urazem. Wiadomo, że podczas trwającej kampanii nie zobaczymy już w akcji.
– Zawsze goi się na mnie jak na psie (śmiech). Trzy miesiące i do roboty. Nie no, a tak na serio, to ciężko powiedzieć. Nie da się tego założyć, kiedy uda się wrócić, czy jak Milik po czterech miesiącach czy wcześniej, czy później. Trzeba patrzeć na to z dnia na dzień – dodał.
– Jak wszystko będzie dobrze, gdy lekarz da zielone światło, nasi fizjoterapeuci też, trener również i sam będę czuł, że już jest w porządku, to wówczas wrócę na boisko. Lepiej wrócić tydzień później, niż dzień wcześniej. Większość tego roku i tak już jest stracona – zakończył zawodnik „Jagi”.
Od początku kampanii obrońca zagrał w piętnastu spotkaniach na wszystkich frontach. W tym czasie spędził na boisku 1076 minut i strzelił jednego gola.
gar, PiłkaNożna.pl
źr. jagiellonia.pl