Przejdź do treści
Trzy punkty jadą do Szczecina

Polska Ekstraklasa

Trzy punkty jadą do Szczecina

Solidność kontra przeciętność. Pogoń kontra Wisła. 1:0. Podopieczni Kosty Runjaicia po czterech meczach bez zwycięstwa wreszcie się przełamali i wywieźli z Krakowa trzy punkty w ramach 9. kolejki PKO Bank Polski Ekstraklasy.





Oba zespoły zgodnie przystępowały do bezpośredniej konfrontacji w celu zrehabilitowania się. Z jednej strony Wisła miała zamiar zatrzeć złe wrażenie po blamażu w Poznaniu, gdzie przegrała w ostatniej kolejce z tamtejszym Lechem aż 0:5. Z drugiej zaś Pogoń chciała odkupić winy za kompromitację w Pucharze Polski, z którego odpadła już na pierwszym etapie rozgrywek przeciwko drugoligowemu KKS Kalisz. 

Ostatecznie powody do zadowolenia po końcowym gwizdku sędziego mieli wyłącznie szczecinianie. To bowiem oni dopięli swego. Podopieczni Kosty Runjaicia po czterech meczach z rzędu bez zwycięstwa wreszcie zaznali upragnionego smaku wygranej. Wywiezienie kompletu punktów z grodu Kraka po prostu im się należało.

„Portowcy” bowiem przez zdecydowaną większość czasu gry kontrolowali przebieg boiskowych wydarzeń. „Biała Gwiazda” nie miała wiele do powiedzenia i była zmuszona grać pod upokarzające dyktando swoich przeciwników. Tylko raz udało się jej poważnie zagrozić bramce strzeżonej przez Dante Stipicę. Bezskutecznie. 

W 8. minucie Michal Frydrych posłał prostopadłe podanie z głębi pola do wychodzącego na wolne pole Felicio Browna Forbesa, a ten znalazł się w sytuacji sam na sam z golkiperem, czego nie omieszkał się nie wykorzystać. Trafienie Kostarykańczyka nie zostało jednak uznane ze względu na ofsajd w jego wykonaniu. 

Anulowany gol dla Wisły okazał się momentem przełomowym spotkania. Początkowo bowiem krakowianie prezentowali się całkiem nieźle, lecz wraz z upływem czasu uchodziła z nich energia i pomysł na grę, a boiskowa inicjatywa wpadła w ręce Pogoni, co potwierdziła już w 15. minucie. 

Wówczas po akcji – o ironio – dwóch ex-wiślaków „Duma Pomorza” objęła prowadzenie, którego nie oddała do samego końca. Jakub Bartkowski dostrzegł wbiegającego w pole karne Jeana Carlosa Silvę, który przez nikogo nie niepokojony bezproblemowo zmusił Pawła Kieszka do wyciągnięcia piłki z własnej siatki.

Podopieczni Adriana Guli próbowali odrobić bramkowe straty, lecz finalnie ta sztuka im się nie udała, a wszystko za sprawą ich niemocy strzeleckiej. Najbliżej doprowadzenie do wyrównania był w 88. minucie Frydrych, który jednak głową uderzył wprost w dobrze ustawionego na linii bramkowej Stipicę. 

Gdy mecz dobiegł końca, zespół Pogoni eksplodował z radości. Nic dziwnego. Nie dość, że szczecinianom udało się wreszcie przełamać, to dodatkowo awansowali oni na czwarte miejsce w ekstraklasowej tabeli, ze stratą raptem dwóch oczek do lidera.

Zupełnie inne nastroje można było zaobserwować w szeregach Wisły, która na ligowe zwycięstwo czeka już miesiąc.
jbro, PilkaNozna.pl

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024