Przejdź do treści
Trenerzy nie zjeżdżają z taśmy

Polska Ekstraklasa

Trenerzy nie zjeżdżają z taśmy

Czy zawód trenera w Polsce został zabetonowany? Czy kryteria przyjęć na kurs UEFA Pro są przejrzyste? Jaka jest pozycja polskiej myśli szkoleniowej w Europie?

Dariusz Pasieka (400mm.pl)

PRZEMYSŁAW PAWLAK

Dlaczego polscy trenerzy nie są zatrudniani przez kluby zagraniczne?
Może dlatego, że polskie zespoły nie dochodzą daleko w pucharach. Jak wiemy polska liga do tego nie jest wysoko notowana w Europie – wyjaśnia Pasieka, dyrektor Szkoły Trenerów PZPN. – Nie jest jednak tak, że polski trener musi się czegokolwiek wstydzić. Polski trener posiada dużą wiedzę, a do tego często pracuje w trudnych warunkach. Jest kreatywny, bo musi sobie radzić w różnych niecodziennych sytuacjach… 

…ale nie w zespołach usiłujących grać w Europie.

Zgodzimy się jednak, że nawet najsilniejsze polskie kluby sprzedają najlepszych zawodników. Nie chcę uogólniać. Nasz topowy trener Adam Nawałka był krok od półfinału mistrzostw Europy w 2016 roku, ale po rozstaniu z reprezentacją Polski pracował tylko w Lechu Poznań, a nie za granicą. Czy tylko dlatego, że odrzucał propozycje, czy dlatego, że ich nie było? 

Część winy za wyniki w Europie trzeba przypisać polskim trenerom – nierzadko odpadamy z drużynami słabszymi od naszych. 

Znajdę wielu dobrych trenerów, którzy mają spadek w CV i nigdy nie zdobyli tytułów. Są kluby, dla których, mając na uwadze ich potencjał piłkarski, dwunaste miejsce jest doskonałym wynikiem. Trener, który je wywalczył jest więc dobry czy jest słaby, bo nie zdobył mistrzostwa? Może my na poziomie europejskim właśnie jesteśmy tym klubem z dwunastego miejsca? Dobry trener to warsztat, rozwój zawodników, własne doskonalenie. Nie tylko suchy wynik. Szkoleniowcy też muszą zdobyć się na autorefleksję. To nie jest tak, że w Szkole Trenerów z taśmy zjedzie kolejny samochód, czyli trener, i będzie jechał tak samo, jak poprzedni. Nie zamykamy szkoleniowca w ramach, dajemy mu wiedzę, on wybiera, w jaki sposób chce pracować. Trener musi być autentyczny, musi samodzielnie myśleć, nie może być kopią. Julian Nagelsmann otrzymał propozycję z Realu Madryt, dlaczego nie skorzystał? Po pierwsze, zadał sobie pytanie: to gdzie ja będę pracował, gdy będę miał pięćdziesiąt lat. Po drugie, nie znał języka hiszpańskiego, a on nie chce komunikować się z zawodnikami przez tłumacza, ważny jest dla niego bezpośredni kontakt z piłkarzami. Zmienia się profil trenera.

To znaczy?
Kiedyś polski trener jechał za granicę, jego kontakt ograniczał się do drużyny i prezesa. Dziś to za mało. Dziś szkoleniowiec nie odpowiada tylko za przygotowanie treningu, od tego ma specjalistów. Dziś zarządza grupą ludzi – rozbudowanym sztabem, piłkarzami, ale też mediami oraz całym środowiskiem wokół klubu. Jeśli nie znasz języka kraju, w którym pracujesz, w dłuższej perspektywie tego nie udźwigniesz. Pep Guardiola zanim objął Bayern Monachium przez rok uczył się języka niemieckiego. Czy polscy trenerzy władają językami obcymi? Nie sprawdzamy tego w Szkole Trenerów, natomiast kilka federacji przymierza się do tego, aby część zajęć na kursie UEFA Pro prowadzona była po angielsku. Na przykład Hiszpanie chcą w ten sposób zmusić szkoleniowców do nauki. 

A polska federacja?
Niewykluczone, że w przyszłości też z tego skorzystamy. Nie twierdzę, że znajomość języka obcego jest najważniejszym czynnikiem przy zdobyciu zatrudnienia za granicą, niemniej jednym z argumentów za danym szkoleniowcem być może. 

To jaka jest pozycja polskiej myśli szkoleniowej w Europie?
Nie można jednoznacznie jej wskazać. Należę do grupy ekspertów, UEFA Jira Panel, która zajmuje się kursami trenerskimi w całej Europie, coś więc o tym wiem. System szkolenia trenerów jest w dużej mierze scentralizowany, kursy są w pewnym stopniu do siebie podobne, liczba godzin przeznaczonych na zajęcia również. Dlatego, że licencja UEFA Pro upoważnia do pracy na najwyższym poziomie w każdym europejskim kraju. Poziom wiedzy przekazany trenerom wszędzie zatem musi być zbliżony. 

W jaki sposób Szkoła Trenerów PZPN stara się odmienić trend niezatrudniania Polaków w ligach zagranicznych?
To nie jest nasza rola i nasz cel, ale chcemy rozwijać kurs UEFA Pro – każdy jest inny od poprzedniego, ewoluuje. Bazujemy na opinii kursantów materiałach, które trafiają do nas z Europy oraz na własnych przemyśleniach i dyskusjach o tym, co można polepszyć. Bardziej interesują mnie rzeczy, co do których ktoś zgłasza uwagi, niż te, które działają sprawnie. Celem jest przygotowanie trenera do warunków pracy w dzisiejszym futbolu, więc za kilka lat kurs będzie inny i być może pojawią się zajęcia w języku angielskim. Teraz kładziemy nacisk na zarządzanie grupą, przywództwo, organizację pracy, umiejętność odnalezienia się w sytuacji kryzysowej. Ale też przekonujemy szkoleniowców, że muszą odpoczywać – nie da się cały czas pracować. 

Kto prowadzi zajęcia na przykład z zarządzania?
Agnieszka Smarzewska, ze szkoły trenerów w Niemczech przyjeżdża Werner Mickler, w zespole jest także Paweł Habrat, który zwraca uwagę na aspekty psychologiczne. Każdy przedstawia temat z innego punktu widzenia. Zarządzanie grupą nie polega tylko na tym, że asystenci ustawią ci pachołki na boisku. Podział obowiązków musi być klarowny. Natomiast na to, co trener zrobi z pozyskaną wiedzą nie mamy wpływu. Namawiamy jednak trenerów do zmiany zachowań. Szkoleniowcy mają wypróbowany sposób działania i korzystają z niego w każdym kolejnym miejscu pracy. Błąd – każda grupa, społeczność jest inna. Raz prezes jest liderem, raz zawodnik, a raz trener. W każdej z tych sytuacji szkoleniowiec musi się odnaleźć. Inną istotną kwestią jest komunikacja szkoleniowca z mediami. Symulujemy konferencje prasowe, wywiady, zadajemy trudne pytania – u nas trener może się pomylić, w rzeczywistości drugiej szansy nie ma. 

Polski trener posiada cechę charakterystyczną, którą nabywa w Szkole Trenerów PZPN?
Nie i nie chciałbym, żeby tak było. Trener musi być autentyczny, każdy jest osobnym przypadkiem, do każdego podchodzimy indywidualnie. Czy można powiedzieć, że niemieccy szkoleniowicy mają określoną cechę? Albo angielscy? Thomas Tuchel, Juergen Klopp, Nagelsmann – każdy z nich skończył tą samą szkołę, ale każdy jest innym trenerem. Klopp to świetne relacje międzyludzkie, przyciąga do siebie, ludzie uwielbiają przebywać w jego towarzystwie. Tuchel jest szorstki, ale ma świetnie rozpracowanego każdego przeciwnika. Nagelsmann to innowacje, dostosowuje trening do warunków meczowych. Jeszcze inaczej, uczęszczałem na kurs z Kloppem, czy jesteśmy tacy sami? Każdy musi zbudować własną filozofię pracy. 

Co jest bazą naukową dla Szkoły Trenerów PZPN, skąd czerpiecie wzorce?
Reality-based learning, nauczanie oparte na warunkach rzeczywistych, to dla nas najważniejsze. Wiedzę teoretyczną można znacznie szybciej przyswoić niż wiedzę praktyczną. Wychodzimy więc z sal wykładowych. Dzielimy uczestników kursu UEFA Pro na mikrogrupy. Każda ma przypisanego mentora: Pawła Janasa, Stefana Majewskiego, Leszka Cicirko, Sławka Kopczewskiego, Dariusza Gęsiora lub mnie. Z każdym kursantem spędzamy dzień w pracy, przedstawia nam plan na trening, cele, następnie oglądamy zajęcia i wspólnie w różnych aspektach analizujemy. Przyglądamy się i oceniamy pracę kursantów w realnych warunkach. Podział praktyki i teorii w trakcie kursu UEFA Pro wynosi pół na pół. To się mocno zmieniło w porównaniu z tym, od czego zaczynaliśmy. 

A jakie są kryteria przyjęć na kurs UEFA Pro, pojawiają się głosy, że nie są przejrzyste?
Trzeba przepracować przynajmniej rok, posiadając licencję UEFA A, ale jednocześnie wykazać się doświadczeniem w pracy w III bądź IV lidze, Centralnej Lidze Juniorów U-18/19 lub w roli asystenta w Ekstraklasie, I i II lidze. To jest warunek podstawowy aplikowania na kurs, zresztą zgodny z trenerską konwencją UEFA. Doświadczenie dla powodzenia na najwyższym poziomie ma niebagatelne znaczenie. Nagelsmann jest starym trenerem czy młodym?

Jeśli chodzi o wiek, młodym, jeśli chodzi o doświadczenie…
… no właśnie! Zaczął w młodym wieku – jest szkoleniowcem od 13 lat i krok po kroku doszedł do półfinału Ligi Mistrzów. Tuchel podobnie – gdy pracowałem w Augsburgu, był trenerem-koordynatorem w drugim zespole, który występował na poziomie piątej ligi. Później z drużyną Mainz do lat 19 został mistrzem Niemiec. Krótko mówiąc – przygotowywali się do zostania trenerami na najwyższym poziomie, nikt im od razu tego nie dał. Dobrym polskim przykładem jest Krzysiek Brede, pełnił funkcję asystenta u dwóch czy trzech trenerów, zdobył licencję UEFA Pro, po czym przejął Podbeskidzie, zrobił awans i w Ekstraklasie zaczął dobrze. Podobnie jak inni, choćby Piotr Stokowiec, Michał Probierz, Piotr Tworek. Ścieżka doświadczenia! 

Co jeszcze decyduje o przyjęciu na kurs UEFA Pro?
Egzaminy. Pisemny i ustny. Na ich podstawie trener jest oceniany. 

Ale kandydat, który nie zakwalifikował się na kurs, nie wie, gdzie popełnił błąd, nie dostaje żadnej informacji zwrotnej.
A czy uczeń zdający maturę dostaje taką informację? Czy w trakcie egzaminów na studia ktoś z uczelni tłumaczy, jakie błędy popełnił kandydat na pierwszy rok? Natomiast jeśli ktoś chce się przyczepić, to się zawsze przyczepi.  

Zdając na studia, kandydat wie ile punktów otrzymał, a jak jest w Szkole Trenerów PZPN?
Nie publikujemy takiej informacji. 

Nie uważa pan, że taka wiedza należy się kandydatom?
Zakończyłoby to pewne dyskusje… W każdym razie, dziwię się, że we wcześniejszych latach wiedza o liczbie punktów nie stanowiła problemu, a teraz coś, co zadziałało przy pięciu egzaminach, w trakcie szóstego zaczęło komuś przeszkadzać. Niemniej, to dla mnie ważna informacja, skoro takie jest oczekiwanie trenerów, przy okazji kolejnego egzaminu zastanowimy się, jak rozwiązać tę kwestię. Tyle że u kandydatów, którzy nie zostaną zakwalifikowani i tak pojawi się rozgoryczenie. Normalne. 

Ilu uczestników może dostać się na kurs UEFA Pro?
Do niedawna ta liczba wynosiła 24, od lipca weszła w życie nowa konwencja trenerska UEFA – teraz na kurs przyjętych może być 20 osób. Kurs może być organizowany raz na dwa lata. 

Czy mogą odbywać się dwa kursy UEFA Pro równolegle?
Nie. Nikt tego nie praktykuje. Kiedyś taka możliwość rzeczywiście istniała, choćby kiedy ja robiłem licencję w Niemczech. Konwencja trenerska też jednak ewoluuje. Bodaj od 2007 roku można było zorganizować jeden kurs na rok, jeszcze niedawno staraliśmy się organizować kurs raz na 12-15 miesięcy. Można byłoby ten czas skrócić, wówczas jednak intensywność zajęć mogłaby spowodować utratę aktualnych posad przez uczestników. Przecież nie o to w tym chodzi. I nie ma możliwości na uzyskanie zgody na przeprowadzenie drugiego kursu UEFA Pro w tym samym czasie. 

W trenerskiej konwencji UEFA mowa o zaleceniu czy nakazie organizacji jednego kursu UEFA Pro? Marek Wawrzynowski z WP SportoweFakty zapytał o to europejską centralę: – Każda federacja przeprowadza tyle kursów, ile potrzebuje – taka była odpowiedź.
Nie wiem czy osoba, z którą rozmawiał dziennikarz, miała związek z kształceniem trenerów, więc trudno mi się do tego odnieść. Za to wiem, że w konwencji trenerskiej UEFA punkty 2 i 3 artykułu 14. mówią dokładnie o wytycznych odnośnie kursu UEFA Pro. Stoi: 20 uczestników, kurs raz na dwa lata. To jest nakaz. Nie zalecenie. Zalecenia dotyczą pozostałych kursów, o czym mówi punkt 2 artykułu 6. konwencji trenerskiej UEFA. Każde odstępstwo od tego musi być zaakceptowane przez UEFA Jira Panel. W Polsce w kolejnym kursie UEFA Pro weźmie udział 24 uczestników – o taką zgodę z europejskiej centrali się staramy. A także o możliwość szybszego rozpoczęcia kolejnych zajęć. 

Ile miejsc z tych „ustawowych” dwudziestu zarezerwowane jest dla trenerów zatrudnionych w federacji?
Dwa. Z tym że kandydaci muszą zdawać egzaminy do szkoły, nie jest tak, że dostają się na kurs tylko dlatego, że pracują w PZPN. Nikogo nie ciągniemy za uszy. 

A jak są traktowani byli piłkarze?
Nie ma dla nich żadnej puli miejsc. Przyznawany jest im jednak dodatkowy punkt z tytułu doświadczenia piłkarskiego. Skoro opieramy się na filozofii reality-based learning, ktoś kto uprawiał futbol na wysokim poziomie, pracował z wieloma trenerami, ma pewną przewagę. 

Polski rynek trenerów z licencją UEFA Pro jest nasycony?
Mamy 229 trenerów UEFA Pro, 117 wyszło ze szkoły odkąd jej siedzibą jest Biała Podlaska. Optymalną liczbą dla Polski byłoby około 300 trenerów z tymi uprawnieniami. Czyli jeszcze przynajmniej około 100 szkoleniowców musimy wyedukować. Część z 229 posiadaczy licencji nie jest już aktywna zawodowo albo zmieniła pomysł na życie, a około dziesięciu szkoleniowców zatrudnia PZPN, więc realna liczba trenerów UEFA Pro jest o 10-15 procent mniejsza. 

Rynek jest niewielki, czy jest zatem sens, żeby trener legitymował się licencją UEFA Pro na poziomie I i II ligi, czy tam nie wystarczy dokument UEFA A?
Zgodnie z wytycznymi europejskiej centrali piłkarskiej program kursu UEFA A jest skierowany do trenerów pracujących na najwyższym poziomie amatorskim, natomiast program kursu UEFA Pro jest dla lig profesjonalnych.

 Polski Związek Piłki Nożnej dostosował się do tych wymogów. Zresztą, gdyby zadał pan to pytanie trenerom, którzy zrobili już licencję UEFA Pro, co by odpowiedzieli? Oni zainwestowali w siebie, przeszli każdy szczebel edukacji, zdobyli najwyższe uprawnienia. 

I dlatego mogą pracować w Ekstraklasie, reprezentacjach, w najwyższych klasach lig zagranicznych. Uprawnienia UEFA A posiada 3773 trenerów w Polsce, jeśli ich zapytamy, zapewne powiedzą, że nawet w Ekstraklasie licencja UEFA Pro nie jest potrzebna. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. 

Dla konkurencyjności rynku praca z uprawnieniami UEFA A w I i II lidze byłaby jednak wskazana.
To jedna strona medalu, ale jest też druga – część szkoleniowców nie chciałaby rozwijać się, nie chciałaby poszerzyć wiedzy i zrobić licencji UEFA Pro. Dokument UEFA A w zupełności by im wystarczył. Rozumiem krytykę, ale wiele rzeczy zrobiliśmy dobrze. Nie chcemy źle dla polskiej piłki. Staramy się torować drogę trenerom. Teoretycznie z uprawnieniami Grassroots C, zaczynając z zespołem w B-klasie, możesz awansować do Ekstraklasy i nie musisz robić po drodze żadnego kursu. Każdy awans jest nagradzany. Trener, który został zakwalifikowany na kurs UEFA Pro, od razu może zacząć pracę w I i II lidze, nie musi czekać na jego ukończenie. Takie przypadki są nawet teraz – Artur Węska ze Znicza Pruszków i Tomasz Grzegorczyk w Błękitnych Stargard. Do 2017 roku przedłużenie licencji UEFA Pro kosztowało 1350 złotych, teraz jest ono bezpłatne. Podobnie rzecz się ma w przypadku trenerów z uprawnieniami UEFA A – wystarczy zrobić 15 godzin dokształcania w ciągu trzech lat. Swoją drogą, wie pan ile kosztuje kurs UEFA Pro na Białorusi? 

Nie.
5 tysięcy euro. A ile w Niemczech? Podnieśli z 12 na 13,5 tysiąca euro. Włochy? 8 tysięcy euro. Francja? 22 tysiące euro. Kazachstan i Łotwa – 8, Mołdawia – 6, Gruzja – 5, Holandia 20 tysięcy euro. A Polska? Około 3,5 tysiąca euro. 14,5 tysiąca złotych plus VAT. Kurs na Cyprze jest droższy, kurs na Malcie także. Z punktu widzenia Europy polski trener dostaje licencję UEFA Pro, pozwalającą na pracę na całym świecie, wcale nie tak drogo. Jeśli tak spojrzeć na sprawę, rozumiem niezadowolenie trenerów, którzy nie zostali zakwalifikowani na kurs – wiedzą, co tracą. 


TEKST UKAZAŁ SIĘ W TYGODNIKU PIŁKA NOŻNA (38/2020)

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024