Trafienie Glika nie wystarczyło
To był szalony mecz w Rzymie. Losy pojedynku pomiędzy Lazio i Benevento toczyły się do ostatniego gwizdka sędziego. Obie drużyny strzeliły łącznie osiem goli, z czego jego trafienie zanotował Kamil Glik.
Glik może być zadowolony z indywidualnej postawy w ofensywie, lecz defensywie – już niekoniecznie. (fot. 400mm.pl)
Kamil Glik po raz kolejny potwierdził, że ma – jak na środkowego defensora – wyjątkowy ciąg na bramkę. Zresztą, reprezentant Polski nie musi już niczego potwierdzać, ponieważ w przeszłości zrobił to niejednokrotnie. W sezonie 14/15, gdy bronił barw Torino, siedmiokrotnie wpisał się na listę strzelców w rozgrywkach Serie A. To zapewniło mu status njabardziej skutecznego obrońcy spośród europejskich lig TOP5 w tamtej kampanii.
Była osiemdziesiąta piąta minuta, kiedy to Nicolas Viola dośrodkował piłkę z rzutu rożnego w kierunku pola karnego, gdzie na futbolówkę czyhał Glik, który mocnym i dokładnym uderzeniem głową zdobył gola. Jego trafienie nie wystarczyło do pełni szczęścia.
Benevento dzielnie i ambitnie odrabiało bramkowe straty. Wydawało się nawet, że w samej końcówce beniaminkowi z Kampanii uda się doprowadzić do wyrównania. Tak się jednak nie stało. Ostatnie słowo należało do Lazio, a konkretnie do Ciro Immobile, który w doliczonym czasie gry ustalił końcowy rezultat spotkania na 5:3.
Porażka oznacza, że Benevento w dalszym ciągu nie może być pewne swojego ligowego bytu. Na siedem kolejek przed końcem sezonu zespół Kamila Glika znajduje się na szesnastym miejscu i ma pięć punktów przewagi nad strefą spadkową. Lazio zaś kontynuuje kurs na europejski puchary. Dzięki zwycięstwu i trzem punktom rzymianie awansowali na szóstą lokatę
jbro, pIlkaNozna.pl