Przejdź do treści
TOP 100: Najlepsi obcokrajowcy w historii ekstraklasy

Polska Ekstraklasa

TOP 100: Najlepsi obcokrajowcy w historii ekstraklasy

Nie patrzcie na liczby i puchary. Ten ranking, doceniający czasem artystyczne wrażenie, innym razem niezwykłą solidność, to typowo subiektywne spojrzenie, sprint przez trzy dekady polskiej ekstraklasy – przez życiorysy, a nie tylko osiągnięcia tych, którzy przyjeżdżali do Polski po sławę i pieniądze.

ZBIGNIEW MUCHA, PRZEMYSŁAW PAWLAK

Zmieściliśmy setkę, lecz spokojnie dałoby się sklasyfikować drugie tyle. Polska liga pod tym względem jest nierówna. Z jednej strony absolutną czołówkę jej gwiazd tworzą właśnie obcokrajowcy, z drugiej – w całej masie przeciętnych przybyszów tych perełek jest niewiele.

(…)

Wesołe jest życie staruszków 

Polskie kluby sprowadzały znanych niegdyś piłkarzy, mając nadzieję, że będą umieli jeszcze wykrzesać z siebie resztki sportowej klasy lub przynajmniej okażą się marketingowymi strzałami w dziesiątkę. Najchętniej jedno i drugie, ale to zdarzało się rzadko, choć dwie pieczenie na jednym ogniu upiekła Legia z Danijelem Ljuboją. Sensacją przełomu stuleci było zakontraktowanie przez Pogoń wspomnianego już Salenki – która strzelców World Cup ’94. Emerytowany Rosjanin w Szczecinie nic nie pokazał, zagrał w jednym ligowym meczu, dobrze i miło natomiast spędzał czas w portowych lokalach, w żaden sposób nie mogąc się pozbyć 10-kilowej nadwagi.


Pewną inklinacją do tego typu przypadków wykazywał się Widzew Łódź. Ćwierć wieku temu zakontraktował Anatolija Demianienkę. To jeden z najlepszych bocznych obrońców Europy lat 80., pięciokrotny mistrz ZSRR, finalista Pucharu Zdobywców Pucharów, uczestnik finałów mistrzostw świata i Europy. Ale nie przyjechał do miasta włókniarzy, by gryźć trawę. Jego plan był inny – zarobić trochę dolarów, a przy okazji dobrze się zabawić. Co też uczynił. Na boisku w oczy się nie rzucał, poza nim bardziej. Były kierownik drużyny Widzewa Tadeusz Gapiński wspominał, że na krótki czas występów w Łodzi Anatolij otrzymał służbowego mercedesa, którym pewnego razu po prostu wyjechał z Polski i już nie wrócił. Kilka lat później Widzewowi zamarzył się legendarny obrońca Bundesligi i Werderu Brema – Ulrich Borowka. Niemiec był już w piłkarsko podeszłym wieku i zdaje się, że pozostała mu wtedy tylko jedna pasja, akurat nie futbol. „Przegląd Sportowy”: „Na treningi przychodził na takim kacu, że jak zabrakło wody, jadł na stadionie śnieg. Kiedyś tak zabalował, że wylądował na wózku bagażowym na Okęciu w Warszawie. Policjanci myśleli, że to bezdomny i już chcieli go zamknąć, gdy Borowka wydukał dwa słowa: Widzew Lodz. Lata później Uli przyznał się w swojej autobiografii do walki z alkoholizmem. Zdradził też, że w szczytowym momencie uzależnienia był w stanie codziennie wypijać skrzynkę piwa, butelkę wódki i whisky. 

Warszawa też okazywała się pełna pokus. To w stolicy nie tak jak powinna zakończyła się przygoda z Legią Ljuboi, który zbyt długo świętował zdobycie Pucharu Polski, pechowo w tym samym lokalu co były prezes Bogusław Leśnodorski. Po nim niespecjalnie zaaklimatyzował się w stolicy (a może przeciwnie – zbyt dobrze?) Steeven Langil, którego nieudany pobyt na Łazienkowskiej zwieńczyły zdjęcia z imprezy przy butelce i fajce wodnej. Wymieniać można dłużej – Elton Brandao dwukrotnie był zatrzymywany przez policję za jazdę pod wpływem, podobna przykrość spotkała Giuliano. Ten z kolei lubił spędzać czas z kolegami prowadzącymi w Warszawie brazylijską knajpę. Kiedy rano ludzie z Legii odbierali go z izby wytrzeźwień, siedział otoczony wianuszkiem policjantów i rozdawał im autografy, a nawet twierdził, że mu tu dobrze. No i oczywiście niepodrabialny Moussa Yahaya. – Lubił się zabawić, lubił życie pozasportowe, dlatego nie zrobił większej kariery. Potrafił dzień przed ważnym meczem przyjść na trening w stanie wskazującym. Gdyby nie alkohol, byłby napastnikiem na dobrą europejską ligę – bez ogródek mówił o koledze Maciej Murawski.

(…)


CAŁY TEKST MOŻNA ZNALEŹĆ W NOWYM (16/2017) NUMERZE TYGODNIKA „PIŁKA NOŻNA”

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024