Przejdź do treści
To nie błąd, to rzeczywistość

Ligi w Europie Świat

To nie błąd, to rzeczywistość

Przeglądając listę uczestników przyszłorocznego EURO 2020, na pierwszy rzut oka można odnieść wrażenie, że Macedonia Północna znajdująca się w finałach piłkarskich mistrzostw Europy, to nic innego jak zwyczajny błąd popełniony przez grafika. Ale tym razem to nie pomyłka, lecz najprawdziwsza rzeczywistość.

Gracze z Macedonii Północnej już teraz zapisali się złotymi zgłoskami na kartach historii państwa. (fot. Michał Chwieduk / 400mm.pl)


Macedonia Północna to małe państwo położone w górzystej części Półwyspu Bałkańskiego. Małe, ponieważ jego powierzchnia wynosi niespełna dwadzieścia sześć tysięcy kilometrów kwadratowych, a liczba mieszkańców opiewa na nieco ponad dwa miliony. Dla porównania: mniej więcej identyczne statystyki odnotowuje całe województwo lubelskie.

Niewielkie terytorium i niewielka populacja bynajmniej nie stanęły byłej jugosłowiańskiej republice na przeszkodzie w zakwalifikowaniu się po raz pierwszy w historii do finałów piłkarskich mistrzostw Europy. Jest ona najmniejszym państwem uczestniczącym w przyszłorocznej imprezie. Zresztą, nic w tym dziwnego, bowiem w futbolowym czempionacie Starego Kontynentu w przeszłości wzięły udział przecież podobnych rozmiarów, między innymi, Islandia czy Łotwa. 

Mimo to przypadek Macedonii Północnej jest szczególny. Dlaczego? Ano dlatego, że reprezentacja prowadzona przez Igora Angelowskiego w grupie eliminacyjnej do EURO zajęła dopiero trzecie miejsce nie dające awansu, lecz jednocześnie za sprawą zwycięstwa w dywizji D w poprzedniej edycji Ligi Narodów dostała się do barażów, w których, jak powszechnie wiadomo, ograła swoich przeciwników.


Nie ma ani cienia przesady w stwierdzeniu, że Angelowski i spółka zostali beneficjentami zmodyfikowanego sposobu kwalifikacji polegającego na premiowaniu najniżej notowanych drużyn narodowych. To prawda, ale zarazem wielce krzywdząca byłaby teza, że Macedończycy z północy historyczny awans zawdzięczają wyłącznie sprzyjającej koniunkturze, a nie również własnej grze.

W tym miejscu nie sposób nie wspomnieć o graczu, który znacząco przyczynił się do tego osiągnięcia. W ojczyźnie posiada on status niekwestionowanej legendy. Mowa oczywiście o Goranie Pandewie. Triumfator Ligi Mistrzów w barwach Interu Mediolan strzelił jedynego gola w decydującym meczu przeciwko Gruzji (1:0), czym wprawił w euforię wszystkich swoich rodaków.

Nie byłoby w tym nic specjalnego, gdyby nie to, że mający trzydzieści siedem wiosen na karku Pandew w trakcie blisko dwudziestoletniej przygody z reprezentacją (zadebiutował dokładnie 6 czerwca 2001 roku) wielokrotnie musiał on znosić upokorzenia w postaci fatalnych wyników. Doszło nawet do tego, że sfrustrowany w 2013 roku, po wyjątkowo nieudanych eliminacjach do mistrzostw świata, postanowił już więcej nie przywdziewać narodowej koszulki.

Z reprezentacyjnej emerytury skutecznie ściągnął go trener Angelowski dopiero po trzech latach przerwy. I chyba nikt nie ma wątpliwości, że była to ze wszech miar słuszna decyzja. Pandew, mimo podeszłego jak na piłkarza wieku, stał się niezastąpionym ogniwem drużyny. A najlepszym tego dowodem jest wielce symboliczny fakt, że bezprecedensowy sukces przypieczętował właśnie on.

Macedonia Północna znalazła się w grupie C razem z Holandią, Ukrainą i Austrią. Wydaje się, że Angelowski i spółka, będąc zdecydowanymi outsiderami, nie mają na co liczyć i już po trzech meczach zakończą swój udział w mistrzostwach. I nawet gdyby istotnie tak się stało, nikt w kraju nie będzie miał do nich żalu, bowiem w oczach rodaków stali się prawdziwymi bohaterami i obiektem narodowej dumy.

Jan Broda





Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024