Sportowa rodzina Szelągowskich
W Poznaniu pięknie się przedstawił. Dzięki indywidualnej akcji Daniela Szelągowskiego Raków doprowadził do remisu 3:3 z Lechem. Mijał rywali niczym na PlayStation, czyli jak mówi Marek Mierzwa, trener mistrzów Polski juniorów 2019, w swoim stylu.
Sportowa rodzina Szelągowskich po jednym z meczów Korony.
– Byłam dumna z syna. Oglądam jego wszystkie mecze i nie dziwię się, że poczyna sobie w Ekstraklasie coraz lepiej – mówi mama Daniela Szelągowskiego, Katarzyna, na przełomie wieków dość znana w Kielcach sportsmenka. Sportowe pasje łączyły państwa Szelągowskich – Katarzynę i Artura. Mama utalentowanego piłkarza Rakowa Częstochowa osiągała sukcesy w pływaniu jako juniorka, a w rywalizacji seniorek zajęła piąte miejsce w mistrzostwach Polski na dystansie 800 metrów. Zdała sobie sprawę, że więcej nie może wycisnąć i przestawiła się na triathlon, w którym może się pochwalić tytułem mistrzyni kraju. – Dzięki sportowi miałam okazję odwiedzić wiele pięknych miejsc, zobaczyć różne fajne kraje – mówi skromna kielczanka. Pewnie będąc w Portugalii, na Maderze oczywiście kojarzonej z Cristiano Ronaldo, nie pomyślała, że jej dzieciak pójdzie w kierunku futbolu. – Kiedyś piłka nożna była dla mnie obojętna. Teraz, wiadomo, jest inaczej – dodaje Katarzyna Szelągowska.
Mama Daniela starała się bywać na każdym spotkaniu syna, z uwagą obserwowała jego występy w juniorskim futbolu, a gdy odważnie wchodził do drużyny seniorów Korony w Ekstraklasie, nie ukrywała dumy, chociaż chyba była zaskoczona tak szybkim obrotem sprawy. Daniel pokazał się z dobrej strony w drugiej części sezonu 2019-20, a po golu z ŁKS po akcji w stylu wielkich dryblerów zrobiło się o nim głośno.
Media informowały o jego potencjalnych kierunkach transferowych, ale 18-latek z Kielc zaskoczył, bo wybrał Raków Częstochowa. Chyba decydująca przy podjęciu decyzji była osoba Marka Papszuna. – Z lepszym szkoleniowcem Daniel nie pracował. Takiego kogoś potrzebował. Papszun dużo wymaga i krótko go trzyma. Pewnych decyzji możemy, obserwując z boku, nie rozumieć, ale one mają głębszy sens – tłumaczy Artur Szelągowski, ojciec Daniela, także w Kielcach postać nieanonimowa. Od dziecka marzył o zrobieniu piłkarskiej kariery. – Trenowałem u legendarnego Jurka Marca w Błękitnych Kielce. Grało się w piłkę całymi dniami, godzinami. Gdy klubowa hala była zamknięta, wraz z kolegami potrafiliśmy przechytrzyć dozorcę i rozgrywaliśmy różne gierki. Interesowało mnie przede wszystkim zdobywanie bramek – wspomina Szelągowski senior.
Piłkarzem Artur jednak nie został, ale pokazał się w lekkiej atletyce. – Pracował ze mną też znany nie tylko w Kielcach trener, wielka postać, Adam Jóźwik. Specjalizowałem się w biegach średniodystansowych, na 600 metrów wciąż jestem rekordzistą makroregionu. Nieźle szło mi w skoku wzwyż, siedmioboju i zauważył mnie Andrzej Szołowski, doskonale znany w środowisku futbolowym. Przerzuciłem się na triathlon oraz duathlon i razem z Filipem Szołowskim i Tomaszem Suchojadem udało się coś osiągnąć. W Akwedukcie Kielce poznałem też Grzegorza Kożuchowskiego, dziś pracującego przy kadrze Polski juniorów w triathlonie – opowiada Artur Szelągowski.
Dzięki sportowi ojciec Daniela przeżył wspaniałą przygodę, zdobywał medale drużynowych mistrzostw Polski w triathlonie, duathlonie. – Dla mnie kultową imprezą były mistrzostwa w Chęcinach. Człowiek się sprężał. Dziś mi tego brakuje, zostały tylko wspomnienia – mówi z rozrzewnieniem. Z triathlonu i duathlonu nie dało się wyżyć, więc postawił na coś innego. Sześć lat jeździł jako kierowca po Europie, złapał nadwagę i nie przypominał wcześniejszego Artura. – Nie wyglądałem najlepiej, ale w końcu się za siebie zabrałem. Po treningach na bieżni zrzuciłem 16 kilo. Nie wypada by ojciec piłkarza z Ekstraklasy prezentował się źle – śmieje się Artur Szelągowski, który przyznaje, że gdy patrzy w lustro, widzi… Daniela. – Jest niczym moje odbicie – podkreśla Artur, który na pewno miał wpływ na decyzje syna, ale ostatnie słowo zawsze należy do Szelągowskiego juniora. – Chyba trafiliśmy w dziesiątkę z Rakowem. Widzę, że jest zadowolony. Może skupiać się na piłce. Dziewczyna przebywa na stałe w Chmielniku, więc widzą się rzadko. Ona chyba rozumie specyfikę zawodu piłkarza, a Daniel jest nastawiony na sukces – zapewnia Artur, który ekscytuje się występami pociechy w Ekstraklasie i jest przekonany, że to dopiero początek: – Daniel ma niesłychany ciąg na bramkę. W rezerwach Korony trener Grzesik wystawił go na lewej obronie, co było jak kara. Daniel ma parametry ofensywne i w tym szerokie możliwości. Nie boi się podejmować ryzyka i nie ma żadnych kompleksów – opisuje syna.
Młody Szelągowski nie potrzebował dużo czasu, by zaaklimatyzować się w zespole seniorów Rakowa i po kilku udanych występach chciałby więcej. – Myślę, że będę dużo dawał drużynie Marka Papszuna – mówił po przyjściu do klubu z Częstochowy, gdzie spotkał Marcina Cebulę, starszego kolegę z Korony Kielce. – W domu nie rozmawiamy o piłce, taką mamy zasadę – podkreśla Katarzyna Szelągowska. Potwierdza to tata i dodaje. – Dostał szansę w Rakowie, drugiej takiej może już nie otrzymać. Nie poszedł do Częstochowy, by zadowalać się graniem paru minut w meczach, mierzy wysoko – analizuje Artur. Na święta syn przyjechał zaraz po zakończeniu tegorocznych zmagań w Ekstraklasie. Na pewno dużo czasu poświęci dziewczynie, ale o rodzicach nie zapomni. – Nie ma innej opcji – podkreśla mama, która mocno przeżywa występy syna. – Najważniejsze, by był zdrowy i omijały go kontuzje – dodaje pani Katarzyna.
– Z takimi sportowymi genami jest skazany na sukces – puentuje Marek Mierzwa. Daniel nie ma wyjścia, więc do jego rajdów trzeba się przyzwyczaić.
Jaromir KRUK