Przełamanie Lecha w starciu z mistrzem Polski
Po czterech ligowych spotkaniach bez zwycięstwa, Lech Poznań w końcu się przełamał. Kolejorz rozegrał najlepszy mecz od wielu tygodni i pokonał przed własną publicznością Piasta Gliwice (3:0).
Christian Gytkjaer poprowadził Lecha do zwycięstwa (fot. Maciej Figielek / 400mm.pl)
Kolejorzowi nie wiedzie się ostatnio w rozgrywkach ekstraklasy, a skoro podopiecznym Dariusza Żurawia nie udało się pokonać przed własną publicznością słabiutkiej Korony Kielce, to można było mieć wątpliwości, czy taka sztuka uda się im podczas starcia z dobrze dysponowanym mistrzem Polski.
Piast Gliwice przybył do Poznania po serii siedmiu kolejnych meczów bez przegranej w lidze. Co więcej, Piastunki odniosły od 20 września pięć zwycięstw na ekstraklasowych boiskach i dwa spotkania zremisowały. Nic więc dziwnego, że to właśnie w drużynie prowadzonej przez Waldemara Fornalika upatrywano faworyta do zgarnięcia pełnej puli.
Lech zaczął odważnie, ale pierwszą stuprocentową sytuacją w meczu mieli goście. Po katastrofalnym błędzie Karlo Muhara, który stracił piłkę przed własnym polem karnym, dopadł do niej Piotr Parzyszek, który mimo dogodnej pozycji uderzył w bramkarza. Wydawało się, że jest jeszcze szansa na dobitkę w tej akcji, jednak Kolejorza w ostatniej chwili uratował Thomas Rogne, który wybił futbolówkę na rzut różny.
Długimi momentami przy Bułgarskiej nie działo się za wiele i wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się bezbramkowym remisem. Tuż przed jej końcem w polu karnym Piasta doszło do zdarzenia, po którym Szymon Marciniak wskazał na „wapno”. Faulowany był Pedro Tiba, a pewnym egzekutorem „jedenastki” okazał się Christian Gytkjaer. Tuż po uderzeniu Duńczyka arbiter zakończył pierwszą odsłonę zawodów.
Mimo tego, że pozycje w tabeli, a także punkty na to nie wskazywały, to jednak Lech nadawał ton wydarzeniom na boisku. Piast miał co prawda swoje szanse, a chociaż do przerwy gola nie zdobył, to można było się spodziewać, że po zmianie stron goście ruszą do odważniejszych ataków.
Jeśli jednak mistrz Polski miał taki plan, to bardzo szybko jego zamiary zostały ostudzone. W 55. minucie znakomicie z lewego skrzydła Wołodymyr Kostewycz, a w polu karnym do piłki dopadł Gytkjaer, który uciekł obrońcy i głową pokonał Placha. To było już dziesiąte trafienie napastnika Lecha w tym sezonie ligowym.
Drużyna Żurawia całkowicie kontrolowała przebieg spotkania i im dalej w mecz, tym jego dominacja była coraz większa. Piast był bezradny i na kwadrans przed końcem można było zaryzykować tezę, że gospodarzom nic złego przy Bułgarskiej się nie stanie.
W doliczonym czasie gry wynik ustalił Joao Amaral i po końcowym gwizdku to piłkarze Lecha mogli wznieść ręce w geście triumfu. Trener Żuraw nie do końca mógł jednak być zadowolony, ponieważ w drugiej połowie boisko z powodu kontuzji musieli opuścić Kamil Jóźwiak i Robert Gumny. Szczególnie problem tego pierwszego wyglądał dość poważnie.
gar, PiłkaNożna.pl