PNA 2013: Wielki futbol wraca do RPA. Nie obyło się bez zgrzytów
Po dwóch latach i siedmiu miesiącach wielka piłka wraca na południowoafrykański grunt. Od soboty 16 zespołów po raz 29. walczyć będzie o Puchar Narodów Afryki. Dzień przed pierwszym gwizdkiem warto napisać kilka słów o zawirowaniach, jakie miały miejsce podczas sprinterskich przygotowań do turnieju.
Przy okazji październikowego meczu towarzyskiego na Stadionie Narodowym w Warszawie pomiędzy Polską i RPA pisaliśmy TUTAJ o futbolu w Południowej Afryce i o fali krytyki, jaka spłynęła na ANC (partię będącą u władzy od obalenia apartheidu na początku lat 90. XX wieku) tuż po zakończeniu mundialu w 2010 roku. Opozycja podział wpływów z mistrzostw nazwała oszustwem i złodziejstwem (3,6 miliarda brutto dla FIFA i 526 milionów dolarów dla komitetu organizacyjnego WC 2010), co rzecz jasna przełożyło się na negatywne podejście do wszystkich pomysłów brania się za organizowanie kolejnych wielkich turniejów. Nie brakowało więc uszczypliwości w momencie, gdy w 2011 roku afrykańska centrala piłkarska przyznała prawo organizacji Pucharu Narodów Afryki 2017 właśnie RPA. Krytyczna sytuacja w Libii – wojna domowa i ludzkie tragedie – zmusiła CAF (Confederation of African Football) do dynamicznych działań. W zasadzie nie było innego wyboru – mistrzostwa w 2013 roku trzeba było oddać krajowi, który byłby w stanie w trochę ponad 12 miesięcy przygotować się do przyjęcia piłkarzy i kibiców.
Padło na RPA, innego wyboru być nie mogło. Stadiony po niedawnych mistrzostwach świata nie zostały przecież mimo wielu podobnych wskazówek zdemontowane, infrastruktura w miastach gospodarzach pozostała, więc potrzebą chwili były zmiany zaledwie kosmetyczne. Na przygotowanie kraju do imprezy rząd przeznaczył 452 miliony randów (32 miliony funtów), z czego 83 miliony randów (5,8 miliona funtów) trafiło do lokalnego komitetu organizacyjnego, a pozostała część do miast gospodarzy na „upiększenie” i załatwienie kwestii logistycznych. Dla porównania przygotowanie MŚ kosztowało RPA 516 milionów dolarów.
To, co na pierwszy rzut oka wydaje się oczywiste, wcale nie musi takie być. Okazuje się bowiem, że stosunkowo niskie koszty organizacji podawane w oficjalnych komunikatach są zaniżone z jednego, prostego powodu: kasa płynąca z rządowego skarbca nie jest jedyną, dzięki której turniej może dojść do skutku. Od miast ubiegających się o możliwość goszczenia najlepszych piłkarzy Afryki wymagano podpisania cyrografu, którego jednym z punktów było zdeklarowanie się do wyłożenia na rzecz turnieju ponad 20 milionów randów. PNA 2013 odbędzie się na pięciu obiektach – w Johannesburgu, Durbanie, Port Elizabeth, Rustenburgu i Nelspruit. Największą sensacją przygotowań okazało się „wycięcie” z kalendarza Kapsztadu, który jako jedyne miasto sprzeciwił się dyktatowi lokalnego komitetu organizacyjnego oraz CAF. Władze metropolii nie chciały zgodzić się na niesprawiedliwe według nich warunki: wyłożenie 27 milionów randów, bycie w gotowości do wydania kolejnej, bliżej nieokreślone kwoty, a na dodatek pogodzenie się z faktem, że usługi świadczone będą przez zewnętrze, wskazane przez CAF firmy. Negocjacje trwały długo, ale zakończyły się totalną porażką.
Władze Johannesburga tuż przed ogłoszeniem miast-organizatorów (oficjalna prezentacja była przesuwana dwukrotnie) również informowały, że wycofują się z wyścigu, bo nie stać ich na wydanie lekką ręką tak potężnej kwoty. W tym przypadku udało się jednak dojść do połowicznego porozumienia. Na Soccer City, największym obiekcie w RPA mieszczącym ponad 90 tysięcy kibiców, odbędą się zaledwie trzy mecze: dwa grupowe w dniu otwarcia (jeden z udziałem RPA) oraz wielki finał. Resztę spotkań zobaczą kibice w mniejszych miastach i na mniejszych obiektach.
Sprawa „wykolegowania” Kapsztadu nie jest jednowymiarowa – w RPA budziła swego czasu gigantyczne emocje. Jeden z przedstawicieli COSATU (Congress of South African Trade Unions) oskarżył bowiem władze miasta o działanie z premedytacją. Według niego białe władze Kapsztadu nie chciały gościć piłkarskiej imprezy, bo mają przecież „swoje rugby”. Piłka nożna wciąż uznawana jest w RPA za grę czarnej części społeczeństwa. Rugby to natomiast sport białych. Zarzuty o rasistowskie uprzedzenia są tutaj na porządku dziennym. RPA wciąż mierzy się ze swoją tragiczną przeszłością i burzliwą teraźniejszością.
Rzecz jasna znów słyszalne są głosy krytyki przypominające, że rząd wydaje publiczne pieniądze na igrzyska w momencie, gdy duża część społeczeństwa nie ma chleba. W RPA miliony żyją grubo poniżej granicy ubóstwa. Mając na uwadze ten fakt komitet organizacyjny postanowił, że bilety będą dostępne w pakietach już od 45 randów, co będzie dawać możliwość zobaczenia dwóch spotkań. To niezwykle ważne posunięcie zważywszy na fakt, że podczas poprzednich edycji turnieju trybuny świeciły pustkami. Wystarczy tylko przypomnieć, że rok temu podczas ćwierćfinałowego starcia Zambii (późniejszego triumfatora) z Sudanem na trybunach stawiło się bagatela… 200 osób.
Początek turnieju w sobotę o godzinie 18:30. W pierwszym meczu RPA zagra z Republiką Zielonego Przylądka. Mecz odbędzie się przy wypełnionych po brzegi trybunach.
Paweł KAPUSTA
Piłka Nożna