Z każdym rokiem rośnie liczba obcokrajowców występujących w I lidze. Na starcie rundy wiosennej w kadrach klubów z zaplecza Ekstraklasy było 84 cudzoziemców.
KAMIL SULEJ
Najchętniej z piłkarzy urodzonych poza Polską korzystała Miedź Legnica. To jedyny zespół, w którym obcokrajowcy otrzymali więcej szans do zaprezentowania swoich umiejętności niż miejscowi. Obecnie w kadrze spadkowicza z Ekstraklasy figuruje 11 obcokrajowców. Rok temu było ich więcej (o trzech), jednak nie uchronili Miedzi przed degradacją. Ich jakość została zweryfikowana negatywnie przez niedawnych konkurentów legniczan, ponieważ w Ekstraklasie ostali się tylko Juan Camara w Jagiellonii oraz od niedawna Petteri Forsell w Koronie.
Co ciekawe w sezonie 2017-18, zakończonym wygraniem I ligi, w kadrze legniczan było zaledwie ośmiu cudzoziemców. Skąd więc w Miedzi przekonanie o konieczności stawiania na obcokrajowców?
– Jestem za produktem polskim – przekonuje Dominik Nowak, trener Miedzi. – Zawsze staram się szukać piłkarzy, którzy umiejętnościami dopasują się do naszego stylu, do mojej wizji gry w piłkę. Szukaliśmy piłkarzy o określonej jakości, to najważniejsze kryterium. Zawsze sondujemy polski rynek, jednak jest on mocno przetrzebiony przez czołowe drużyny Ekstraklasy. W przypadku takiego klubu jak Miedź trudno jest o sprowadzanie najlepszych polskich piłkarzy. Kluby ekstraklasowe zazwyczaj już po nich sięgnęły, później ci najlepsi wyjeżdżają za granicę i to jest zamknięte koło, które powoduje, że niewielu pozostaje dobrych rodzimych piłkarzy.
WARTOŚĆ DODANA
Nie można jednak twierdzić, że obcokrajowcy z Miedzi zaniżają poziom rozgrywek. Pomoc złożona z Marquitosa, Omara Santany oraz Josipa Soljicia należy do najlepszych w lidze. Artur Pikk jest jednym z lepszych bocznych obrońców w lidze, a Valerijs Sabala przychodził do Legnicy opromieniony tytułem króla strzelców sezonu 2018-19.
– To są piłkarze, którzy są dopasowani do mojej filozofii gry. Nie chcemy ściągać przypadkowych ludzi. Transfery opieramy na naszej koncepcji. Nie wszystkie są udane, ale nie popełniamy tak dużo błędów jak w innych klubach – stwierdził Nowak.
Na przeciwnym biegunie (czyli mocno polskim) znajduje się między innymi GKS Jastrzębie. Trener Jarosław Skrobacz miał jesienią w składzie jednego obcokrajowca, ale za to jakiego! Ukrainiec Farid Ali należał do najlepszych piłkarzy w całej lidze. – Farid jeszcze trzy lata temu był zawodnikiem, który w III lidze pojawiał się epizodycznie. Według mnie zasłużył na to, żeby mu dać szansę. Nagle okazało się, że jest to przydatny zawodnik. Często o liczbie obcokrajowców w kadrze decydują budżety. Nie jest tak, że nie zwracamy uwagi na piłkarzy z zagranicy, ale gdy dochodzi do decydujących rozmów często nie jesteśmy w stanie czegoś przeskoczyć. Myślę, że pieniądze są głównym czynnikiem takiego stanu rzeczy – mówi trener jastrzębian.
Wśród działaczy i trenerów popularna jest teza, że zagraniczny piłkarz musi być dwa razy lepszy od Polaka. To polityka godna pochwały, jednak zwykle funkcjonująca w teorii lub w oficjalnych wypowiedziach, a nie w praktyce.
Piłkarz ściągany z zagranicy ma być wartością dodaną do zespołu. Zazwyczaj kontraktowany jest z myślą o grze w podstawowej jedenastce, bowiem na ławce może zasiąść każdy. Rzadko kiedy kluby stawiają na obcokrajowców w bramce. Zdecydowanie częściej w defensywie, regularnie w drugiej linii, a największym powodzeniem cieszą się napastnicy. W kadrach zdecydowanej większości I-ligowców można znaleźć napastnika z obcym paszportem.
W poprzednim sezonie najlepszym strzelcem był Sabala, któremu do zdobycia korony wystarczyło zaledwie 12 bramek. Jego wynik wyrównał – tyle że w ciągu przedłużonej jesieni, a nie całego sezonu – Omran Haydary. Reprezentant Afganistanu był przymierzany w trakcie minionego okna transferowego do kilku klubów z elity, by ostatecznie zakotwiczyć w Lechii Gdańsk. Poważnym kandydatem do wyprzedzenia Afgańczyka byłby Vladislavs Gutkovskis, który od ponad czterech lat jest odpowiedzialny za strzelanie goli dla Bruk-Betu Termaliki Nieciecza. Już wiadomo, że od nowego sezonu nowym klubem reprezentanta Łotwy będzie Raków Częstochowa.
I liga może stanowić okno wystawowe dla obcokrajowców, lecz równie dobrze może stanowić miejsce tymczasowej zsyłki. Ubiegłej zimy bramkę numer jeden wybrał Thiago, którego w Sandecji wypatrzył Michał Probierz i ściągnął do Cracovii. Ten sam człowiek jednak zdecydował, że Rubio, czyli brat Carlitosa, potrzebuje solidniejszego otrzaskania w polskich realiach. Hiszpan trafił do Zagłębia Sosnowiec, z którym przywitał się dubletem w pierwszym domowym meczu.
EGZOTYCZNIE I SWOJSKO
Pierwszoligowcy chętnie testują i stawiają na piłkarzy ze sprawdzonych kierunków (Chorwacja, Hiszpania, Słowacja), ale czasem stawiają na egzotykę. Przykład Haydary’ego pokazał, że warto ryzykować. Choć w jego przypadku paszport afgański jest nieco mylący, ponieważ piłkarskie nauki pobierał w Holandii.
Afgańskim rodzynkiem w I lidze jest więc Adam Najem, który zimą trafił do Wigier. W kadrze Bruk-Betu jest reprezentant Libanu, Feiz Shamsin. Radomiak zdecydował się kilka miesięcy temu na transfer Dante Leverocka z Bermudów. Stomil odpowiedział ściągnięciem obywatela Curacao – Juricha Caroliny. W kadrze są jeszcze Irlandczyk Erik Molloy i Japończyk Koki Hinokio. Zatem w Olsztynie mogą pochwalić się posiadaniem piłkarzy z trzech różnych kontynentów. Do Keona Daniela, eksreprezentanta Trynidadu i Tobago, w GKS Tychy wszyscy już zdążyli przywyknąć. Z innych ciekawych rejonów świata mamy jeszcze Dominikańczyka, Gwinejczyka oraz Senegalczyka. Zaskakujący jest fakt, że wśród I-ligowców jest tylko jeden Serb, i to mocno spolonizowany – Andreja Prokić.
Największą reprezentację na zapleczu Ekstraklasy tworzą w sile 15 piłkarzy Słowacy. Przeważnie do I ligi trafiają zawodnicy w okolicach trzydziestki. 34-letni Michal Piter-Bucko ma na koncie 198 spotkań na polskich boiskach (168 w I lidze, 30 w Ekstraklasie). Środkowy obrońca Sandecji przeżywa drugą młodość, co potwierdził strzeleniem siedmiu goli. Rzadziej zdarzają się piłkarze zza południowej granicy, którzy dopiero zaczynają granie na poważnie z seniorami, jak choćby Martin Adamec, który powrócił do Wigier po tym jak nie przebił się w Jagiellonii.
Drugie miejsce w nieformalnym rankingu narodowości zajmują ex aequo trzy nacje – Chorwaci, Hiszpanie i Ukraińcy. Jeżeli chodzi o pierwsze dwie to można doszukiwać się wpływów Ekstraklasy. To tam dużym powodzeniem cieszą się piłkarze z Półwyspów: Bałkańskiego i Iberyjskiego.
Ukraińców nie ma za to w Polsce przesadnie wielu – rodacy Andrija Szewczenki nie są obywatelami Unii Europejskiej, a w myśl przepisów obowiązujących w I lidze tylko jeden piłkarz spoza niej może występować w każdej drużynie. To nie stanowi problemu dla siedmiu klubów, które zdecydowały się zatrudnić Ukraińców. Dwóch z nich należy do najlepszych piłkarzy w całej lidze, dzięki czemu znaleźli się w naszej jedenastce najlepszych obcokrajowców.
JEDENASTKA NA AWANS
Skonstruowana na potrzeby tekstu jedenastka obcokrajowców byłaby mocnym kandydatem do awansu do Ekstraklasy. Bez przesadnego główkowania można też stworzyć skład dublerów, w którym znaleźliby się tak solidni ligowcy jak Roman Gergel, Leandro czy Marko Roginić.
Czasy, kiedy do Polski trafiał szósty sort kubańskich pomarańczy już minął. Trener Nowak również uważa, że z roku na rok na zapleczu Ekstraklasy grają coraz lepsi obcokrajowcy.
– Pamiętajmy, że jeszcze niedawno w I lidze grał Igor Angulo, który później został królem strzelców Ekstraklasy. Obcokrajowcy, którzy pojawiają się w naszej lidze wnoszą wiele dobrego. Swego czasu Forsell w Miedzi nadał nową jakość drużynie. Należy postawić duży plus przy pracy klubów w zakresie oceny możliwości sprowadzanych piłkarzy. W tym wszystkim jest coraz mniej przypadków i pomyłek – uważa trener Miedzi.
– Niekiedy łatwiej pozyskać zawodnika z zagranicy. Ryzyko jest i zawsze będzie. Różne są priorytety w klubach. Chcielibyśmy mieć jak najlepszych zawodników w kadrze, jednak rynek później nas weryfikuje. Może to dobrze? Dzięki temu patrzymy racjonalnie i realnie na budowę kadry. Zawodnicy muszą bardzo wiele pokazać, abyśmy się do nich przekonali. Wolimy szukać w polskiej III lub IV lidze, a nawet okręgówce – przyznaje Skrobacz.
Klubem, który najrzadziej korzystał z usług obcokrajowców w sezonie 2019-20 jest Warta Poznań, czyli drużyna, która w 22 rozegranych kolejkach zgromadziła najwięcej punktów. Można osiągać sukcesy z Polakami, można z obcokrajowcami.