O mundial i historię. O dwóch świetnych strzelcach
– Nie – odpowiada krótko Włodzimierz Lubański na pytanie, czy Robert Lewandowski jest od niego lepszym piłkarzem i początkowo trudno jednoznacznie stwierdzić czy żartuje, choć potem dodaje, że tak. – Tego nie da się porównywać, zresztą czemu ma to służyć – irytuje się z kolei Andrzej Strejlau. Jest to jednak pytanie, które wkrótce zadawać będą sobie jeśli nie wszyscy, to na pewno część ludzi związanych z polskim futbolem.
PRZEMYSŁAW PAWLAK
Eliminacje mistrzostw świata 2018 wchodzą w decydującą fazę. Nie można wykluczyć, a mając na uwadze grę drużyny Adama Nawałki jest to nawet prawdopodobne, że po meczach z Danią i Kazachstanem zapewnimy sobie udział w rosyjskim turnieju. 1 września w Kopenhadze oraz 4 września w Warszawie zrealizowanie tego celu będzie nadrzędne. Również dlatego, iż na występ na mundialu czekamy długo, bo od 2006 roku i nieudanych dla kadry Pawła Janasa MŚ w Niemczech. W tle walki o awans gra toczyć się będzie jednak o coś jeszcze, coś co w futbolu ery Cristiano Ronaldo i Leo Messiego stało się obsesją wielu zawodników. Dziś najlepsi piłkarze świata są rozliczani i postrzegani przez pryzmat zdobytych trofeów oraz indywidualnych osiągów – goli, asyst, nominacji do prestiżowych nagród, pobitych rekordów. Oczywiście, to zawsze było w cenie, nieważne, na którą piłkarską epokę spojrzymy, niemniej obecny futbol zdecydowanie przestawił zwrotnicę na „ja” w rozumieniu zawodnika z „my” w rozumieniu drużyny. Chciał, nie chciał, Lewandowski też stał się częścią tego wyścigu, a po meczach z Danią i Kazachstanem może zostać najskuteczniejszym piłkarzem w historii reprezentacji Polski.
Trzej panowie L
Kapitan do tej chwili uzbierał 46 goli dla drużyny narodowej, co daje mu drugie miejsce w jej historii. Wiosną wyprzedził Grzegorza Latę (45 goli), pytanie brzmi więc, kiedy przegoni Lubańskiego, autora 48. bramek dla reprezentacji. Bo że to się stanie nie ulega najmniejszej wątpliwości.
– Normalnie krew mnie zalewa, kiedy myślę o tym, że Robert pobije mój wynik – śmieje się pan Włodzimierz. – Bądźmy jednak poważni. Po prostu przyszedł moment w historii naszej piłki, że mamy napastnika potrafiącego wykańczać akcje, decydującego o obliczu drużyny. Wiadomo więc, że mój rekord zostanie pobity, mało tego – w sumie Robert strzeli dla kadry zdecydowanie więcej goli ode mnie.
Porównanie Lubańskiego z Lewandowskim, ustalenie kto z nich jest lepszym piłkarzem, mija się z celem. Właściwie pod każdym względem. I osiągnięć w reprezentacji Polski, gdyż w czasach kariery legendy Górnika Zabrze awans na turniej rangi mistrzowskiej był o wiele bardziej trudny, i także na podwórku klubowym – w końcu kilkadziesiąt lat temu polski piłkarz nie mógł swobodnie wyjechać zagranicę. Udawało się to nielicznym. Zresztą i siła polskiego futbolu w wydaniu klubowym była inna, większa. Na przykład tytuł króla strzelców ekstraklasy (Lubański sięgał po koronę cztery razy) miał większą wymowę, niż ten wywalczony przez Lewego, gdyż w czasie, kiedy Robert zostawał najskuteczniejszym zawodnikiem sezonu 2009-10 nasza liga leżała już na peryferiach Europy i jeśli coś od tamtej pory się zmieniło, to tylko na gorsze. Rzecz jasna w żaden sposób ten niepodważalny fakt nie zmniejsza umiejętności Lewandowskiego, ale do samej korony można podchodzić z lekkim dystansem. Między innymi z tych względów trudno powiedzieć ze stuprocentowym przekonaniem, że Lubański był piłkarzem lepszym od Roberta i na odwrót.
– Dla przykładu Lucjan Brychczy był zawodnikiem, który odnalazłby się bez problemu w grze Barcelony. Zresztą po meczu Polska – Hiszpania otrzymał ofertę z Realu Madryt. Nie wyjechał, niemniej uwarunkowania polityczne to tylko część prawdy – uważa Strejlau, mający ogromną wiedzę w temacie polskiej piłki. – Kiedyś inaczej wyglądały jednostki treningowe, ich liczba, odnowa biologiczna, opieka lekarska, w ogóle medycyna znajdowała się w innym punkcie. Do tego dochodzą odżywki dla zawodników, suplementacja i wiele innych czynników. Jak to porównać? – pyta retorycznie. Ma rację, nie jest żadną winą Lubańskiego, że nie mógł korzystać z tego, z czego może dziś korzystać Lewandowski. Tak samo trudno robić z tego zarzut RL9.
– Wbrew temu, co się powszechnie mówi, akurat ja nie uważam, aby istota gry w piłkę od moich czasów zmieniła się – przedstawia własny punkt widzenia złoty medalista igrzysk olimpijskich w Monachium w 1972 roku – Nadal chodzi o dobre przyjęcie piłki, podanie do kolegi i wyjście na pozycję, co robimy, jak się poruszamy, kiedy futbolówka jest u rywala i kiedy u nas. W obecnym futbolu doszły za to elementy wysokiego pressingu, stał się agresywniejszy, co zmieniło odbiór piłki, zaczęła uchodzić za sport dla gladiatorów. Co do tego zgoda, ale powtórzę raz jeszcze, w istocie gry futbol jest dokładnie taki sam dziś, jak był w latach siedemdziesiątych.
Szukanie perfekcyjności
Jeśli porównamy dorobek tylko w reprezentacji Polski Lubańskiego i Lewandowskiego, na chwilę zapominając o wszystkich zmiennych, wyjdzie nam, że w liczbach na ten moment lepszy jest pan Włodzimierz. Nie tylko dlatego, że strzelił więcej goli, ale również z tego względu, iż potrzebował na ich uzbieranie mniejszej liczby meczów. Licznik Lubańskiego zatrzymał się na 75 występach dla biało-czerwonych, licznik Lewego obecnie wskazuje 87 gier i wciąż bije. I w przypadku Roberta można zakładać, że wkrótce zostanie zawodnikiem nie tylko z największą liczbą bramek dla kadry, ale też z największą liczbą występów. Obecnie klasyfikacji przewodzi Michał Żewłakow, który uzbierał 102 mecze, Lewandowski ma zatem niewielki dystans do byłego obrońcy. Z zawodników powołanych na mecze z Danią i Kazachstanem tylko Jakub Błaszczykowski ma na koncie więcej spotkań w reprezentacji Polski – 91 – od Roberta, jest jednak piłkarzem przede wszystkim starszym, ale także częściej mającym problemy zdrowotne oraz znajdującym się w innym miejscu kariery. Można więc zakładać, że nawet jeśli Kuba przegoni Żewłakowa, w dłuższym dystansie zostanie wyprzedzony przez Lewandowskiego. Wracając jednak do osiągów obu znakomitych napastników w reprezentacji, jak podaje strona Historia Polskiej Piłki Nożnej (hppn.pl), Lubański strzelał gola średnio co 128, natomiast Lewy co 143 minuty.
– Tak naprawdę karierę międzynarodową skończyłem w wieku 26 lat, kiedy doznałem poważnej kontuzji. Później jeszcze wróciłem do kadry, ale to już nie było to samo – dodaje Lubański. – Generalnie jednak, nie ma sensu nas porównywać, nie ma sensu mieszać epok. Robert jest zawodnikiem klasy światowej, dokonał niesamowitego postępu i co niesłychanie istotne – potrafił ustabilizować formę na najwyższym poziomie i wciąż się rozwija. Dużo porusza się po boisku, potrafi odejść od rywala, ma spokój w sytuacjach podbramkowych. Ja wiem, że w przypadku najlepszych zawodników na świecie występuje zjawisko szukania u nich perfekcyjności. Dlatego jeśli Robert ma coś do poprawy, są to szybkość biegowa i startowa, jak również drybling. Żebym jednak nie został źle zrozumiany, nie twierdzę, że kapitan reprezentacji Polski wypada słabo w tych elementach, wręcz przeciwnie – ma je rozwinięte na naprawdę dobrym poziomie. Ale skoro szukamy perfekcyjności, to tu widzę pewne rezerwy. A kończąc wątek porównań – ustalmy, że Robert Lewandowski jest świetnym strzelcem, podobnie jak świetnym strzelcem był Włodek Lubański.
Drugie Życie
W Lewandowskim w rzeczy samej niesamowite jest to, że kiedy wydaje się, że nie może być już lepszy, on nagle zaczyna wykonywać rzuty wolne i w ten sposób dopisuje kolejne gole. Ostatnio natomiast można zauważyć, że doprowadził właściwie do perfekcji sposób wykonywania rzutów karnych, w trakcie którego zwalnia tempo biegu, ale w granicach przepisów. Korzysta z tego także reprezentacja Polski. Inna sprawa, że człowiekiem, który dał Robertowi drugie życie w kadrze jest bez wątpienia Nawałka. Lewy z każdym rokiem stawał się lepszym piłkarzem, dopiero jednak obecny selekcjoner biało-czerwonych sprawił, że jego gwiazda zaświeciła w reprezentacji pełnym blaskiem. Niech przemówią liczby – zanim zasiadł za sterami drużyny narodowej, bilans napastnika Bayernu Monachium w kadrze przedstawiał się następująco: 58 meczów, 18 goli. W trakcie ery Nawałki statystyki RL9 wyglądają tak: 29 meczów, 28 goli!
– Szanse Polaków na awans do finałów mistrzostw świata w Rosji w tej chwili można oceniać na osiemdziesiąt, może nawet dziewięćdziesiąt procent – mówi Strejlau. – Robert jest kapitanem reprezentacji, ale przecież jest w niej kilku innych bardzo dobrych zawodników, jak Kamil Glik, Łukasz Piszczek czy Kuba Błaszczykowski. Mundial będzie spięciem klamrą pracy Adasia Nawałki z tymi chłopakami, bo przejmował kadrę po tym, jak nie udało się nam zakwalifikować do turnieju w Brazylii. Można mówić o różnych rekordach, ale mając na uwadze potencjał zespołu, sztabu trenerskiego, tylko duży sukces w Rosji sprawi, że ta kadra, ci piłkarze będą mogli poczuć się spełnieni.
TEKST UKAZAŁ SIĘ W NAJNOWSZYM (35/2017) NUMERZE TYGODNIKA „PIŁKA NOŻNA”