Przejdź do treści
Nastolatek na salonach

Ligi w Europie Premier League

Nastolatek na salonach

Ma zaledwie siedemnaście lat, a już jest ważnym zawodnikiem wielkiego europejskiego klubu i reprezentantem kraju. Jude Bellingham rozpycha się łokciami wśród bardziej doświadczonych kolegów.

Kolejna perełka angielskiego futbolu – Jude Bellingham.

W Dortmundzie mają oko do utalentowanych nastolatków. Wykupienie za kilka milionów euro Jadona Sancho, czy przekonanie do transferu bramkostrzelnego Erlinga Haalanda, którego już niedługo będzie można sprzedać za rekordowe pieniądze to wystarczające dowody. W lecie 2020 roku niemiecki klub zarzucił sieci na Bellinghama, którego udało się wyłowić z mocno wzburzonych wód Championship.

PEREŁKA Z ZAPLECZA

Kiedy podczas ćwierćfinałowego dwumeczu Champions League z Manchesterem City nie mógł zagrać wspomniany Sancho, a Haaland i Marco Reus prezentowali się dużo poniżej normalnego poziomu, sprawy w swoje ręce wziął 17-latek urodzony w Stourbridge. Za nic miał to, że przyszło mu stawać przeciwko gwiazdom światowej piłki i kiedy jego koledzy zawodzili, brał ciężar rywalizacji na swoje barki. Podczas rewanżu to właśnie on zdobył gola, który na pewien czas dawał BVB awans do półfinału, jednak nikłe wsparcie partnerów i ogromny błąd arbitra sprawiły, że drużyna z Dortmundu musiała pożegnać się z rozgrywkami. Zanim jednak młody Anglik mógł zaprezentować pełnię możliwości na arenach Starego Kontynentu, a Borussia wydała na niego rekordowe jak na
17-latka 25 milionów funtów, najpierw musiał przebić się na zapleczu angielskiej elity.

Wychowanek Birmingham City już w juniorskim wieku wyrastał ponad kolegów, a jego poczynania śledzili skauci największych klubów w kraju. Mając zaledwie szesnaście lat, Bellingham stał się podstawowym zawodnikiem The Blues. Na wszystkich frontach rozegrał 44 mecze, w których strzelił cztery gole i zapisał na koncie trzy asysty, jednak to nie liczby skierowały na niego światła jupiterów. Wieści o tym, że oto na St. Andrew’s mają nastoletniego pomocnika, który warunkami fizycznymi, a także dojrzałością bije na głowę dużo starszych kolegów, rozeszły się po Anglii lotem błyskawicy. Dziennikarze przymierzali go do Manchesteru United, Tottenhamu i Chelsea.

Transfer na Signal Iduna Park mógł dziwić, ale szlak z Anglii do Niemiec został już wcześniej przetarty, a ci którzy nim podążyli, raczej nie żałowali. Skreślony w Manchesterze City Sancho stał się gwiazdą Bundesligi, a i Ademola Lookman na pewno nie żałuje czasu i doświadczenia zdobytego na niemieckich boiskach. Zapytany o to, dlaczego BVB zdecydowała się na pomocnika, Andy Brassell z „The Guardian”, nie miał żadnych wątpliwości, Niemcom udało się pozyskać gracza pokroju Wayne’a Rooneya. – Jude jest nie tylko ogromnie utalentowany. To niesamowicie agresywny i silny piłkarz. Ludzie widzą go w akcji i jeśli wcześniej nie mieli takiej wiedzy, nie mogą uwierzyć, że ma zaledwie siedemnaście lat – powiedział w rozmowie z talkSPORT. – Gdy na niego patrzę, widzę Rooneya. On w wieku szesnastu lat w Evertonie także nie wyglądał jak dzieciak.

Wejście na dużo wyższy poziom rozgrywkowy nie stanowiło dla Bellinghama żadnego problemu. Co więcej, na boiskach Bundesligi czuł się jak w ryba w wodzie. W drugim poważnym sezonie podczas kariery Anglik ponownie przekroczył barierę czterdziestu meczów i stał się jednym z najważniejszych ogniw w drużynie.

KULT NUMERU

W Dortmundzie gra z numerem 22 na koszulce, ale przecież jeszcze kilka lat temu marzył o tym, by nosić na plecach dziesiątkę – numer przynależny najważniejszym piłkarzom. Już jednak w Birmingham wybito mu ten pomysł z głowy, a wszystko przez… całą gamę talentów piłkarza. W rozmowie z „The Athletic” Mike Dods, trener The Blues, opowiadał, że koncepcja przyznania nastolatkowi numeru 22 miała mocne uzasadnienie w matematyce.

– Powiedziałem mu, że potrafi rozbijać ataki rywali jak typowa czwórka, grać jak zawodnik typu box-to-box, czyli ósemka i znakomicie spisywać się w rozegraniu, do czego miał naturalny talent. To z kolei cechy dziesiątki. Suma daje dwadzieścia dwa – powiedział Dods. Mimo że w Birmingham rozegrał mniej niż pół setki spotkań, na St. Andrew’s zapracował na miano postaci kultowej, bo klub zdecydował się na zastrzeżenie jego numeru.

W komunikacie po dokonaniu tego dość niespodziewanego manewru, napisano: „Ten numer to synonim tego, co Jude sobą reprezentował. Tego, że ciężką pracą można wiele osiągnąć i tak jak on przebić się do pierwszego zespołu w wieku zaledwie 16 lat i 38 dni. Postanowiliśmy zastrzec jego numer, by wszyscy o tym pamiętali, a przykład Bellinghama był dla nich inspiracją”. Takie działanie to rzecz jasna tworzenie wokół znakomitego wychowanka stosownej mitologii, ale również sprytna psychologiczna zagrywka, mająca odcisnąć swoje piętno na młodzianach z klubowej akademii.

TO DOPIERO POCZĄTEK

Kiedy w Polsce wciąż pokutuje myślenie, że stawianie na nastolatków to zło konieczne i trzeba do tego zmuszać, przykład Bellinghama pokazuje, iż to właśnie w młodzieży tkwi największa siła i świeżość. Ale to nie wszystko, bo w listopadzie ubiegłego roku 17-latek zadebiutował w dorosłej reprezentacji Anglii i dziś jest uważany za jednego z mocnych kandydatów do gry w trakcie finałów mistrzostw Europy.

O tym, że przed graczem BVB stoi wielka szansa, przekonywał Theo Walcott, który w 2006 roku pojechał na mistrzostwa świata, będąc w takim samym wieku. – On już teraz gra jak dorosły facet z wielkim doświadczeniem. Już dzisiaj jest gwiazdą i daje drugiej linii reprezentacji coś, czego żaden inny zawodnik nie jest w stanie zagwarantować – zachwycał się. Jeśli Bellingham nadal będzie potwierdzać swoją wartość, można być pewnym, że długo miejsca w Dortmundzie nie zagrzeje.

Grzegorz GARBACIK

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024