Nadchodzą zmiany w europejskich pucharach
– To jest ewolucja, nie rewolucja – ogłosiła UEFA na stronie internetowej i podała najważniejsze zmiany, które dotyczyć będą Ligi Mistrzów i Ligi Europy w nowym cyklu rozgrywek w latach 2018-21. Retoryka to bezczelna, bo jak zwykle bogaci ograli biednych i jeszcze oczekują oklasków.
Obrzydliwy faul w Bundeslidze. Niemcy w szoku! – KLIKNIJ!
UEFA pochwaliła się również, że nadal kluby z wszystkich federacji będą miały szanse zakwalifikować się do Ligi Mistrzów. Fantastyczna wiadomość! Śmiać się jednak nie ma z czego, bo właściwie jedyny pozytyw dla polskich klubów jest taki, że utrzymane zostaną dwie ścieżki kwalifikacji do Ligi Mistrzów – mistrzowska i ligowa. Tyle że to nie znaczy, że będzie polskiemu klubowi awansować do LM tak samo trudno, jak obecnie – będzie trudniej.
Ligi mówią nie
Według nowych zasad systemu kwalifikacji do rozgrywek cztery najsilniejsze ligi w Europie, według rankingu UEFA, z automatu dostaną po cztery miejsca w Lidze Mistrzów. Tym samym zabiorą na dzień dobry 16 miejsc z całej puli, zespoły z tych krajów nie będą musiały zaprzątać sobie głowy żadnymi kwalifikacjami, kluby z lig numer 5 i 6 wezmą kolejne cztery miejsca gwarantowane (po 2 dla krajów), a z lig z miejsc 7-10 następne cztery (po 1). Dwa kolejne miejsca przeznaczone są dla triumfatora z poprzednich rozgrywek oraz dla zwycięzcy Ligi Europy, co jest nowością, bo teraz mogło zdarzyć się, że musiał grać w kwalifikacjach. Jeśli natomiast triumfatorzy LM i LE wywalczą prawo gry bez konieczności walki w eliminacjach w swoich ligach, miejsca gwarantowane powędrują do mistrzów z lig sklasyfikowanych przez UEFA na miejscach 11 i 12. W sumie 26 miejsc jest zarezerwowanych z urzędu, dwa kolejne trafią do zespołów ze ścieżki ligowej, cztery zostaną dla biednych (teraz jest 5).
{zajawki}
Nic zatem dziwnego, że wokół zmian forsowanych przez UEFA wybuchła dyskusja. I to na bardzo wysokich szczeblach europejskiego futbolu. Najsilniejsze kluby skutecznie wymusiły zmiany w rozgrywkach na UEFA, projekt jest kompromisem pomiędzy ich oczekiwaniami a obecnym systemem kwalifikacji. UEFA ugięła się pod groźbą powołania do życia Superligi, która kolportowana była od dłuższego czasu, i która nadal będzie wisiała nad Europą, gdyż w sprawę zaangażowali się… Chińczycy, a konkretnie Dalian Wanda Group. Żeby być świadomym o jakiej firmie mowa, wystarczy podać, że w zeszłym roku Wanda za 1,2 miliarda dolarów przejęła Infront Media, agencję zajmującą się między innymi dystrybucją praw mediowych. Chińczycy chcieliby utworzyć rozgrywki tylko dla najpotężniejszych europejskich klubów, a kilkanaście dni temu takiej idei przyklasnął Javier Tebas, szef ligi hiszpańskiej, bo tamtejsze kluby potrzebują większych pieniędzy, aby nie dać się dogonić pod względem sportowym Anglikom oraz Niemcom.
– Jesteśmy bardziej zainteresowani propozycją grupy Wanda odkąd UEFA poinformowała, że Liga Mistrzów będzie reformowana, ale nie zdecydowała się na konsultację swoich planów z ligami zawodowymi – cytował Tebasa „Financial Times”. Szef hiszpańskiej ligi zajął więc inne stanowisko niż najsilniejsze kluby z Primera Division zrzeszone przecież w ECA (Europejskie Stowarzyszenie Klubów), z którym to UEFA osiągnęła kompromis w temacie nowych zasad kwalifikacji LM. La Liga bowiem wchodzi w skład EPFL (Europejskie Stowarzyszenie Lig Zawodowych), które w rozmowach nad nowym kształtem eliminacji Champions League, i nie tylko, nie zostało potraktowane jak równorzędny partner.
(…)
Przemysław PAWLAK
Cały tekst można znaleźć w nowym numerze Tygodnika „Piłka Nożna”